Rozdział 6

290 32 1
                                    

Lekarze nałożyli zaklęcia, które zapobiegały rozkładowi i alarmowały w razie jakby stało się coś niezwykłego po czym przenieśli ciało do pomieszczeni w którym trzymali dl pewności przez dwa i pół roku od śmierci...


Od pogrzebu Harry'ego minęły dwa lata. Mały Mike Harry Potter - braciszek nieżyjącego Wybrańca siedział na podłodze wśród zabawek. Nagle spojrzał na zdjęcie przedstawiające jego rodziców i jakiegoś chłopca w środku.

- Mamusiu, a co to za chłopczyk?

- Twój brat Harry.

- Gdze jest? Cemu go ne ma? - seplenił trzymając zabawkę przy buzi.

- On... on... nie żyje kochanie... - zaszlochała. - Miałby teraz dziewiętnaście lat.

- Oj!


James właśnie przechodził przez drzwi, gdy usłyszał płacz.

- Au! Mike! Wszędzie walają się twoje zabawki... au moja noga... - jęknął idąc ostrożnie w stronę płaczącej żony. - Kochanie pamiętasz co obiecaliśmy Harry'emu. Prawda? A co on nam obiecał też?

- Tak pamiętam... ale to takie trudne... Mimo, że minęło tyle lat ciągle mam go przed oczami. Sam spójrz! Mike jest dosłownie jego kopią! Jedyną różniącą cechą jest kilka rudych pasemek!


Syriusz szedł ulicą Pokątną. Przystanął przy sklepie ze sprzętem do Quidditha. Wszedł do środka i wziął do ręki książkę w której umieszczone były opisy osób, które pobiły światowe rekordy. Otworzył na rozdziale o szukających Hogwartu. Na pierwszej pozycji znajdował się jego chrześniak Harry, który w szóstej klasie złapał znicz po czterdziestu sekundach gry. Syriusz patrzył na roześmianą twarz chłopca machającego do niego ze zdjęcia. Westchnął cicho, a w oczach pojawiły się łzy.

- Wspaniały dzieciak. Tyle życia było przed nim... - westchnął sprzedawca sklepu patrząc to na Syriusza, to na książkę.

- Syriusz? Jak się trzymasz? Usłyszałam o wszystkim od Ann. Przyjechała do mnie wczoraj i gdy tylko się dowiedziałam o tym co się stało natychmiast wróciłam.

- Dorcas?

- A któż inny?

- Tęsknię za nim... To był taki dobry dzieciak... Minęło dwa lata, a ja wciąż nie potrafię się z tym pogodzić, że on już odszedł.

Kobieta spojrzała w jego oczy. Nigdy nie widziała w nich bólu. zawsze na twarzy tego człowieka błąkał się głupawy uśmieszek, tym razem go nie widziała.



Miłość jest mocą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz