Rozdział 10

346 34 6
                                    

Harry pokręcił głową z rozbawieniem. Pokochał tego malca od pierwszego wejrzenia. Nagle chłopiec poruszył się gwałtownie i przez przypadek uderzył go nóżką w klatkę piersiową. Jęknął cicho.

- Dobra mały twój braciszek musi odpoczywać - Lily wyciągnęła ręce po Mike'a, jednak maluch mocno wczepił się w brata. Kobiecie opadły ramiona. Nie spodziewała się, że między Harry'm a Michaelem tak szybko powstanie mocna braterska więź.

- Au... - ciało Harry'ego zaczęło eksplodować bólem, a jego magia zachowywała się jakby chciała odepchnąć jego braciszka. - Weźcie go proszę... - jęknął wskazując na zdziwionego brata siedzącego mu na kolanach.

- Wyjdźcie na chwilę. Muszę go przebadać. - oznajmił Lupin, a gdy wszyscy wyszli zwrócił się do Harry'ego: - Jak się czujesz?

- Wiesz wujku, że nie za dobrze... Nie rozumiem czegoś. Dlaczego moja magia nie akceptuje dotyku wszystkich oprócz moich rodziców?

- Dobre pytanie młody. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?

- Nie wiem... ale jakby się tak zastanowić... tutaj nie żyłem dwa lata, ale pojawiłem się w jakimś dziwnym miejscu, a moja magia razem ze mną. Myślę, że mój rdzeń się odnowił. Dlatego pewnie moja magia, tak jak magia niemowląt musi przyzwyczajać się do nowego otoczenia, do ludzi.

Remus patrzył na niego zdziwiony. Nigdy o czymś takim nie słyszał, ale z tego co opowiadał mu Harry wynikało, że tak właśnie się dzieje.

- Ale jest jeszcze coś. Dotyk osób postronnych powoduje ból, a rodziców go niweluje.

- Niesamowite! Dzieciaku i znów wychodzi na to, że nawet po pokonaniu Voldemorta jesteś niezwykłym nastolatkiem!

Harry skrzywił się słysząc to.

- To ja może nie będę się już odzywać. Co? - zmarszczył czoło.

Lunatyk podniósł rękę by poczochrać dzieciaka po głowie, ale natychmiast ją cofnął.

- Daj spokój i tak kiedyś będę musiał się przyzwyczaić.

CDN..


Miłość jest mocą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz