Mała knajpka "Everyman Espresso" utrzymana w odcieniach czerwieni, okazała się być naprawdę przytulnym i ciepłym miejscem. Kanapy w stylu retro i czarne stoliki dodawały uroku temu miejscu. Spojrzałam na długa ladę, za którą stała mała blondynka z czerwonymi ustami, przeglądająca magazyn Vouge. Przeciągle ziewnęła, przekartkowując na następną stronę. James przeglądał właśnie kartę Menu.
-Chcesz coś do jedzenia ?-spytał, uśmiechając się do mnie.
-Nie-pokiwałam głową- chcę tylko kawę.
James spojrzał na mnie podejrzliwie ,a następnie pokierował swoją głowę w stronę blondynki.
-Lisa-powiedział, dziewczyna natychmiast podniosła swój wzrok z nad kolorowego magazynu- dla mnie to, co zawsze, a dla koleżanki kawa.
-Już się robi szefie-odpowiedziała z radością w głosie.
Dziewczyna nie mogła mieć więcej jak 17 lat, drobna ,ubrana w białą koszulkę spod której prześwitywał czarny stanik i w tym samym kolorze spódniczka. Poszła na zaplecze. Słowo szefie mnie lekko zaniepokoiło. Czy to mogła być jego knajpka ? Zresztą, raczej nie powinno mnie to interesować.
-Tak więc- zaczął James, wyrwana z zamyśleń ,spojrzałam w jego błękitne oczy, przeszywające mnie na wskroś- znów się biłaś ?-spytał, patrząc na mój lewy policzek.
Zapomniałam już o wydarzeniach z dzisiejszego poranka, na samą myśl o tym przykrym wspomnieniu zwiesiłam głowę i patrzyłam na czarny, niemalże lśniący blat.
-Niefortunny upadek ze schodów-powiedziałam,stukając palcami o kanapę.
-Powiedzmy,że ci wierzę-przechylił głowę na bok-ale tej ogromnej rany na swojej szyi nie wytłumaczysz upadkiem ze schodów. Kto ci to zrobił ?
O jaką ranę mu chodzi, odruchowo przyłożyłam rękę do szyi,poczułam lepką warstwę krwi. Niech to ,mój brat musiał mnie zadrapać.Odczepiłam rękę od tego miejsca i spojrzałam na swoje palce, czerwone. Ból dzisiejszego poranka powrócił ze zdwojoną siłą.
-To nic takiego-odpowiedziałam, czując jak moje policzki pokrywają się czerwienią.
W tym samym momencie podeszła do nas blondynka z kawami i naleśnikami dla Jamesa.
-Dziękuję- powiedziałam chwytając kubek z gorącą kawą.
-Jannet- powiedział z lekką złością- możesz być ze mną szczera.
Spojrzałam na bruneta niepewnie, zastanawiając się, czy nie wyjawić mu całej prawdy o tym z jakim problemem się zmagam i co tak naprawdę stało się dzisiaj rano.Tyle słów cisnęło mi się na język,ale w ostatniej chwili powstrzymałam się. Nie znam go, a to, że wygląda sympatycznie i ,że dzisiaj rano nie potrącił mnie jeszcze niczego nie oznacza. To w końcu przez niego przegrałam tą głupią walkę, przez niego wylądowałam w szpitalu, przez niego nie mam kasy ii... Upiłam mały łyczek kawy i odstawiłam filiżankę na blat.
-Nic się nie stało-odpowiedziałam spokojnie, wstałam z kanapy i miałam zamiar ruszyć do wyjścia- dziękuję za kawę i za to ,że mnie nie przejechałeś na pasach-westchnęłam, widząc zdziwioną minę Jamesa- nie mam przy sobie kasy,żeby zapłacić za kawę,ale przy najbliższej okazji ci ją oddam.
Ruszyłam w stronę oszklonych drzwi, słyszałam jak woła mnie,ale nie reagowałam. Szłam prosto,szybkim krokiem nie obracając się. Gdy tylko znalazłam się parę kroków dalej od kawiarni, zaczęłam biec, tylko tak mogłam odreagować.
***
-Nowa panienka ?- zagadnęła mnie Lisa.
Oparłem się o ścianę w geście bezradności i przeczesałem swoje włosy. Lisa była ładną dziewczyną, niczego jej nie brakowało i gdyby nie to,że traktuje ją jak własną siostrę i ,że obiecałem jej starszemu bratu,że się nią zajmę , i nigdy jej nie tknę,to kto wie, może kiedyś. Nie, przekląłem siebie w myślach. Lisy pożądam tylko i wyłącznie pod względem seksualnym, a jego brat nie chciałby tego i w sumie ja też tego nie chcę.
-Widziałem ją na tych walkach, na które chodził twój brat-powiedziałem.
-To ta Jannet ?- Lisa wytrzeszczyła oczy niedowierzająco.
Pokiwałem głową. Alexowi ona się bardzo podobała , mi też , miała waleczną duszę. Oglądałem te walki od dwóch lat, przychodziłem tam tylko po to by popatrzeć na nią.
-Wiesz,że Alex by cię zabił za to-powiedziała śmiertelnie poważnie.
-Alex miał świra na jej punkcie-przyznałem.-Zawsze mówiłem mu,żeby do niej zagadał,a on zamiast tego wysyłał te durne listy.
Lisa zaśmiała się.
-Miał tyle jej zdjęć w pokoju-westchnęła.-James ?
-Tak-spojrzałem na nią,a ona na mnie.
-Nie jedziesz na te wyścigi motocyklów w tą sobotę ?
Wywróciłem oczami i spojrzałem za okno, nie miałem zamiaru mówić jej prawdy to by ją zniszczyło od środka,tym bardziej, że w tą sobotę była rocznica śmierci jej brata. Zginął na torze.
-Nie, Lisa, nie będę brał w tym udziału-powiedziałem bez przekonania.-Nie wiesz może gdzie mieszka Jannet ?- zmieniłem temat.
Spojrzała na mnie z uśmiechem sięgającym oczu.
-Ajajjajaj-zaśmiała się.-Nie mam pojęcia, Alex by wiedział.Ale- zaczęła ciągnąć dalej-słyszałam ,że pojutrze są znowu te uliczne walki i na pewno ona tam będzie-powiedziała.
CZYTASZ
You must be strong
ActionPot spływał ze mnie hektolitrami, suchość w ustach i metaliczny posmak krwi były nie do zniesienia. Zewsząd do moich uszu dobiegaly hałasy,krzyki i wycie tłumów ludzi.Wzięłam głęboki oddech , ruszyłam w stronę mojej przeciwniczki i zamaszystym ruche...