Rozdział 8

60 2 0
                                    

Jess weszła do domu. Zamknęła drzwi i oparła się o nie. Jej nogi były w zupełności nieposłuszne, one ,, drżały" pod jej ciężarem. - Chyba za dużo jak na jeden dzień, słoneczko - wypaliła Cloe, wyłaniając się ze swojego pokoju.Starsza siostra przewróciła oczami. - Hmm, a ty jesteś już w domu? To podejrzane - zażartowała- Oj no już nie czepiaj się! Wiem wszystko, widziałam jak wysiadałaś z jego limuzyny, byłaś cała w skowronkach, opowiadaj!Cloe złapała Jessicę za rękę, po czym zaczęła ją ciągnąć w stronę malutkiego saloniku, chciała dowiedzieć się wszystkiego o tej randce. Jednak, kiedy Jess poruszyła się, wydała z siebie cichy syk. - Co się stało? - Hmm, te twoje buty, no cóż pożyczyłam je od ciebie, ale po trzydziestu minutach randki pożałowałam, chyba wolałabym mieć na sobie zwykłe mokasynki. Mam odciski... - odpowiadając spochmurniała.- Oj kochanie nie zasmucaj się tak, głowa do góry, kobieto! Poderwałaś najbardziej wpływowego mężczyznę na świecie i jeszcze marudzisz!- I kto to mówi!? Ty również masz niesamowitego mężczyznę. A właśnie jak z wami? Zapytała Jess, przeczesując dłonią swoje oklapnięte już nieco włosy.- Jest niesamowity - mówiąc to wybałuszyła oczy. Ja w zasadzie też dzisiaj byłam na randce. Co prawda zapewne nie na takiej jak ty, ale może być - zaśmiała się.Jess usiadła na oliwkowej kanapie. Złapała oddech i wcale nie wyglądała na zadowoloną. - Co się stało? -zapytała Cloe. Uklękła przed nią i złapała ją za dłoń.- Ja... ja po prostu, ja się boję.. Poznałam już Amandę i wiem,że to będzie czysta rywalizacja. Tylko wiesz co? Ja nie mam z nią żadnych szans!- Ej! Nie mów tak, wiesz,że masz ogromne! Tylko.. co ci powiedział na jej temat?- Niewlele, dowiedziałam się jednak tyle,że jest wpływową osobą w firmie, dlatego musi mieć z nią dobre kontakty i nic poza tym.- Więc czym się martwisz?- Tym, że nie mam z nią szans, bo wiem, że ona rząda od niego znacznie więcej. - Czujesz coś do niego Jess?Nie odpowiedziała. Była zbyt zmęczona, aby dalej kontynuować tą rozmowę, jednak wzrok swojej siostry zdecydowanie zachęcił ją do powiedzenia prawdy na temat dzisiejszego spotkania.- Clo, on mnie dzisiaj pocałował! Jak mam do niego nic nie czuć?! - Żartujesz??!!! - To niemożliwe! Kurczę, ale sprawa. Moja siostra całowała się z Patrick'iem Bedlintion'em, najbardziej wpływowym biznesmenem świata!- Nie wiem czy takim bardzo wpływowym, skoro w prowadzeniu firmy musi pomagać mu kobieta, od której to musi być zależny.- Wiesz co? Chyba zapomniałaś, że na tą firmę składa się również współpraca Anthonego Walker'a, mojego faceta.- Od kiedy takiego twojego ? -żartowała Jess, aby choć trochę poprawić sobie humor. Obie zaczęły się śmiać, kiedy po chwili usłyszały ciche pukanie do drzwi. - To ja lepiej otworzę - ,,zaćwierkała" Cloe po czym podbiegła do drzwi.Jessica nie musiała się pytać kto to taki. Dziwne było tylko to, że tak wpływowi ludzie, jeżdżący samochodami za 10000000 $, przychodzą w odwiedziny do takich zwykłych, pospilitych dziewczyn. Ta myśl naszła ją, w momencie, kiedy w drzwiach zobaczyła Anthonego Walkera ubranego w garnitur od Gucci za jakieś 50000$. Cloe od razu rzuciła mu się na szyję, a Anthony był uradowany jej widokiem. Wygląda na to, że nie ma wobec jej siostry złych zamiarów.- Cześć - mruknęła Jess wchodząc do swojego pokoju. Troska o siostrę jest dobra, ale w pewnym momencie ta staje się dorosłą kobietą i wtedy trzeba pozwolić wyfrunąć jej z gniazda. - Nie mogę jej wiecznie ograniczać- pomyślała...Wchodząc do pokoju zerknęła na telefon. Patrick obiecał, że jeszcze tego wieczoru zadzwoni. Tak, tak, od dziś stała się posiadaczką jego prywatnego numeru telefonu, wiedziała, że może do niego dzwonić kiedy tylko ma ochote, ale oczywiście i tak nie będzie tego czynić. Obiecał zadzwonić pierwszy , nie zadzwonię - myślała zawzięcie. Rzuciła się na łóżko, tak, że zazgrzytało pod jej ciężarem, po czym przymknęła oczy. Próbowała poukładać sobie w głowie te wszystkie wydarzenia, ale nie mogła, to było zbyt drastyczne. Ta sytuacja była tak cholernie pogmatwana. Tworzyła w pewien sposób kontast pomiędzy tym,, czy być a nie być".Może być z Patrick'iem, kochać go i miłować, ale z drugiej strony może być tylko jego asystentką, która pozwoli mu na związanie się z Amandą.Próbowała się przekręcić na drugi bok, kiedy poczuła przyjemne wibracje telefonu w ręku. Szybko spojrzała w ekran. - To Patrick!- krzyknęła na tyle głośno, że Cloe, która siedziała w pokoju obok odpowiedziała jej :- To odbierz! - Witaj Jessico, czy nie jest zbyt późno na telefon?Kiedy tylko usłyszała ton jego głosu, zaparło jej dech w piersi, na tyle, że nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa.- Jessico, jesteś tam?- T- tak, jestem - odparła , - Wszystko jest w porządku, cieszę się, że dzwonisz...- W takim razie dotarłaś bezpiecznie do domu? - zapytał troskliwie- Patrick'u podrzuciłeś mnie pod same drzwi mojej kamienicy, cóżby mogło mi się stać?- Wiesz... nigdy nie wiadomo co po kątach czycha - po tych słowach zaśmiał się.- Czyżbyś w dzieciństwie naoglądał się za dużo Harrego Pottera?- zapytała nadal drażniąc się z nim.- Ależ oczywiście. To w takim razie, widzimy się jutro w pracy, tak?- Jeżeli nie zostałam zwolniona, a o tym mi nie wiadomo, więc myślę ,że tak.- Będę o 8:35 bądź gotowa na tą godzinę.- Ale ja nie chcę....- Wiesz co coś przerywa, to do jutra, miłej nocy.Po tych słowach rozłączył się. Wiedziała, że zrobił to specjalnie aby nie mogła mu odmówić, teraz już nawet by nie próbowała. Głęboko odetchnęła, rozłożyła się na łóżku, tak, aby było jej wygodnie. Pragnęła jutra, chciała, go zobaczyć, dotknąć, ponownie poczuć jego usta. Jej fantazje nie trwały długo, ponownie usłyszała pukanie do drzwi.- Jess proszę, otwórz.Niechętnie wstała z łóżka i powędrowała w stronę drzwi. Kto mógłby o tej porze się zjawić? Nacisnęła na klamkę od drzwi i uchyliła je, ale po drugiej stronie nikogo nie było. - Idioci- wypaliła. Dość często młodzi robili sobie żarty dzwoniąc do cudzych drzwi. Tylko, że tym razem to nie był przypadek. Jessica już miała je zamykać, kiedy na wycieraczce zauważyła kopertę, która była zaadresowana na jej imię i nazwisko. Nie była za duża i nie była za mała, w sam raz na list, który znajdował się w środku.- Kto to był Jess? zapytała Cloe- To tylko młodzież robiła sobie żarty, no wiesz... Wiesz idę spać, dobranoc wam- Dobranoc- zawołali jednocześnie Clo i Anthony.Jessica starannie zaryglowała drzwi od pokoju, aby móc w pełni skorzystać z prywatności w swoich czterech kątach.Droga Jessico
Znam Cię już na tyle, że wiem jakimi drogami podążasz, co kupujesz w sklepie na przeciwko ulicy Timotthego i alei 3/4. Wiem kim jesteś, przejrzałam Cię na wylot.Jesteś zwykłą, przeciętną dziewczyną, która w zasadzie nie ma przyszłości, Ty sama wiesz, że czym prędzej przepadniesz w tym świecie. Jednak przy nagłym obrocie sprawy, może ona się nieco zmienić i sprawić, że nabierze rozpędu. Czyż nie ? I dlatego nie rozumiem, czemu Patrick widzi w Tobie ,, to coś", zwyczajnie, nie zasługujesz na to. Mam dla Ciebie propozycję. Daje Ci tydzień na zwolnienie się z pracy i pozostawienie Patrick'a w spokoju. Jeżeli nie, to zniszczysz mu życie, sprawię ,że cała jego firma będzie w moich rękach. Zniszczę Megatropolly Company i Jego na tyle doszczędnie, że stanie się zwykłym biedakiem z ulicy. Dodatkowo... szpiegowałam również Twoją siostrę, wiem o niej więcej niż Ty sama. Wczoraj również miała randkę i to dosłownie dwie ulice dalej niż Ty swoją. Czyżby to była Twoja pierwsza randka? Wracając do Twojej siostry, będę ją mogła zniszczyć i zgnieść jak robaka, to będzie prostsze niż odebranie firmy Patrick'owi. Zrozum, on zawsze jest i będzie mój, to się nigdy nie zmieni. Jeżeli komuś pokażesz ten list, albo komukolwiek powiesz o tej sytuacji, to powyższe plany jakie mam do zrealizowania w stosunku do Ciebie, przybiorą tępa. Przypominam masz tydzień, potem nie będę już tak miła.
Z wyrazami szacunku Amanda Starquort

Trudny WybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz