Od jakiegos czasu Harry uwazal ze nawet dobrze mu sie spedza czas z Ślizgonem. Ten nawet przywykl zapraszac Pottera na Herbate do swojego dormitorium.
Na takie umowione spotkanie szedl wlasnie Harry.
Przed drzwiami do ślizgońskiego pokoju wspolnego na chwile stanąl by wziac gleboki wdech.
Zapukal.
Drzwi otworzyl mu Zabini.
- Czego tu szukasz?- zapytal ze zloscia chlopak.
- Daj spokoj on do Draco. Jeszcze sie nie przyzwyczailes do ich schadzek?- Upomniala chlopaka Pansy.
Wiec Harry wszedl bez problemu.Draco zaprowadzil go do swojego pokoju. Na stoliku zamiast herbaty stala flaszka z fioletowym plynem.
- To likier z Tojadu. Sprobuj.- blondyn nalal Harry'emu kieliszek, a potem kolejny i kolejny. Gadalo im sie nadzwyczaj dobrze az wkoncu Harry wstal z fotela i podszedl do kominka by obejrzec rozne zdjecia i pamiatki Draco. Zreszta Ślizgon zaraz dolaczyl do niego.
Nagle calkiem niespodziewanie Malfoy objal od tylu Pottera i polozyl glowe na jego ramieniu... Harry nie dokonca wiedzial co sie dzieje (pewnie za sprawa likieru z tojadu, ktory nie nalezal do trunkow kategorii soku z dyni).
Czul teraz tylko jak delikatnie Blondyn obrocil go w swoja strone. Byli tak blisko siebie ze niemal nie bylo przestrzeni miedzy nimi. Stykali sie glowami i patrzyli sobie w oczy. Chwile poznej Harry poczul jak usta Draco dotknely jego wlasnych. Musial przyznac ze Malfoy umial calowac!Potter obudzil sie z ciezkim bolem glowy. I wogole to co to byl za sen!?
-Nareszcie sie obudziles- uslyszal znajomy mu glos.- Nie wiedzialem ze wy Gryfoni tak dlugo spicie.- teraz dopiero Harry zrozumial.
Byl w dormitorium Malfoy'a. Malo tego! Lezal u niego w lozku! Potpierajac sie na łokciach rozejrzal sie i zobaczyl Draco siedzacego na tym samym fotelu co wczoraj.Ślizgon potrzedl blizej i usiadl na łozku, po czym pocalowal Harry'ego.
- Co ty wyrabiasz!?- wrzasnal zdziwiony Gryfon.
- Wczoraj nie tylko z calowanien nie miales problemu...- Draco usmiechnal sie w znaczacy sposob...
- To znaczy ze my...- Harry bal sie o tym pomyslec a co dopiero to powiedziec!
- Coz, Potter to by wyjasnialo dlaczego twoje szaty sa na podlodze a nie na tobie....- Blondyn wstal- nie bede cie dluzej krępował. Ide na sniadanie. Mam nadxieje ze dolaczysz- Usmiechnal sie jeszcze raz i wyszedl.- Harry czy mozemy porozmawiac?- spytala go Hermiona w drdze na sniadanie.
- Pewnie!- Harry zawsze byl gotow pogadac z przyjaciolka lub jej pomoc.
- Ale nie tu. Tak sam na sam. Ok?
- Ok.Harry dolaczyl do stolu przy ktorym siedzial juz Malfoy, a Hermiona poszla razem z Pansy do Rona i Goyl'a.
Wybraniec zauwazyl ze Ron nic nie je i nie wyglada za dobrze. Pewnie mial grype czy cos.
Po sniadaniu zgodnie z obietnica poszedl pogadac z Mioną w pokoju zyczen.
- Harry musisz wiedziec ze Pansy powiedziala nam ze wczoraj byles u Malfoy'a. My z Ronem zauwazylismy zas ze nie wrociles na noc... Za to Goyl mowil ze wczoraj chcial sprawdzic czy wszystko w porzadku z wami bo dlugo nie wychodziles od Draco, ale gdy otworzyl drzwi zobaczyl...- dziewczyna przerwala na moment - jak Malfoy i ty... Nie kaz mi tego mowic!
- Och Hermiono... Bylem wczoraj u niego i sporo gadalismy, a gdy sie obudzilem, u niego on... On... Mnie pocalowal i gdy ja sie spytalem co wyrabia, powiedzial mi ze w nocy nie mialem problemow z calowaniem, ale i innymi rzeczami...
- Wiesz ze Ron zwymiotowal jak o tym uslyszal? Harry czy ty...
- Nie! Przeciez kocham Ginny!- po tych slowach wyszedl z pokoju zyczen.W swoim dormitorium spotkal Rona.
- Stary... Nie mam nic do twojej orientacji, ale czemu on!? Czemu ten paskudny Malfoy?!
- Ron, ja nie jestem gejem! Kocham Ginny!- Harry sam sobie by nawet nie uwierzyl...
- I z milosci do mojej siostry postanowiles ca... To nawet mi przez gardlo nie przejdzie ze ty i on... No wiesz!- Rudzielec serio wygladal na zalamanego...
