Rozdzial 5

9.3K 640 387
                                    

- Miona duzo czasu spedza ostatnio w bibliotece... Zauwazyles?- powiedzial Ron.
- Zawsze lubila sie uczyc i czytac... Nie martwi mnie to.- Odparl Harry popijając kakao.
- Ale bez przesady! Wogole juz z nami nie gada... Tylko te ksiązki.
- To dziewczyna. Je trudno zrozumiec, moze cos ją trapi?- mial dosyc tej rozmowy, wcale nie myślal o Hermionie tak duzo jak Ron... Jego umysl zaprzątał inny problem. Problem? Sam nie bardzo wiedzial czy cos tego typu mozna wogule nazwac problemem...

Hermiona siedzac w bibliotece duzo myslala o Harrym i odziwo Malfoy'u. To nie bylo normalne. Zaczynala podejrzewac ze nie o przyjazń tu chodzi...

Na zajeciach z obrony przed czarną magią znow uczyli sie panowac nad strachem. Tak samo jak na zajęciach z Lupinem... Harry bardzo chcial ominąć swoją kolej, bo nie do konca wiedzial czego sie boi. Stal na koncu rzędu bo moze nie starczy dla niego czasu?
Pierwsza byla Hermiona. Z szafy "wyszedl" oblany egzamin. Na szczescie szybko wyczarowala niszczarkę do dokumentow i pozbyla sie go.
Gdy Ron stanąl przed szafą długo nic nie wychodzilo... Az nagle wyszedl Harry, a za nim Draco. Wszyscy byli zdziwieni. Po chwili widac juz bylo jak sie przytulają. Ron byl zbyt zdezorientowany by rzucic zaklecie, poniewaz zwrócił obiad na podloge...
Widzac to Lupin zdecydowal zakonczyc zajęcia. Byl (z reszta nie tylko on) zarzenowany i zdziwiony ta sytuacją.

Na kolacji Harry caly czas obserwowal stolik przy ktorym siedzial Ron, Goyl, Miona i Pancy. Myslal. Czy tego wlasnie rudzielec bal sie najbardziej? Jego i Draco? Razem?

- Nad czym tak myslisz Potter?- zapytal Malfoy z udawana troska.

- Ty jak widze wogole nie
myslisz...- Harry staral sie zabrzmiec sarkastycznie.

- Ho ho widze ze chlopiec-ktory-przeżył stara sie uczyc od najlepszych! I tak przy okazji, to ja jestem najlepszy...

Ślizgon miał racje. Nikt nie byl tak sarkastyczny i wredny jak on... Ale moze mialo to swoj urok?

Harry lezal na swoim lozku, gdy do pokoju wszedl Ron i Hermiona.
- Musimy pogadac.- zaczela kwaśno dziewczyna.
- O czym?- Harry domyslal sie o czym mieliby rozmawiac...
- Powiedz nam prawde!- Syknąl Ron.
- O co wam chodzi!?
Hermiona podeszla blizej i usiadła.
Tylko Ron stal nadal daleko.
- Marta...- zaczal Weasley.- w...wi... widziala was! Oklamales nas!- Byl az czerwony ze zlosci.

Harry szybko wstał.
- To nie tak!
- A jak?! Chcesz nam wmowic ze nic sie miedzy wami nie wydarzylo?!- Ron byl naprawde wsciekly.
- Harry my nie mamy nic do tego czy bedziesz mial dziewczyne czy ch...chlopaka, ale osobiscie uwazam ze...
- Miona co ty mowisz?! Ja nie jestem! Juz wam mowilem!- wrzasnąl na caly glos Harry.

Ku zaskoczeniu calej trójki do pokoju wszedl nikt inny, tylko Draco...

- Zostawiles u mnie ostatnio ostatnio krawat i pomyslalem...- chlopak przerwal w pol zdania i stanąl jak wryty. Nie wiedzial ze przyjaciele Potter'a tez tu beda.

- Dlaczego ten idiota ma twoj
krawat?!- Krzyknal Ron.

Hermiona nawet nic nie powiedziala.

- No bo no wiecie zdjąlem go bo... Yyyy....- probowal sie wytlumaczyc Harry...
- Pff blagam nie zachowujmy sie jak pierwszoroczniacy...- przerwal mu Malfoy -Wiadomo ze krawat nie jest potrzebny do niektorych
czynnosci...- jak zwykle Ślizgon chcial dodac oliwy do ognia...
- Jakich czynnosci?!- Rudzielec wygladal jakby zaraz mial wybuchnąć.

Blondyn nie mial zamiaru dac za wygrana... Podszedl do wybranca i go pocalowal. W efekcie tego zagrania Weasley zemdlał... A Hermiona otworzyla szeroko usta ze zdziwienia.

Gdy Draco to zobaczyl usmiechnal sie lekko i szepnął Harry'emu na ucho:
- Nie musisz dziekowac...
Po czym wyszedl....

Wrogowie? ~DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz