Rozdzial 7

8.5K 574 185
                                    

Draco patrzyl smutno w strobe stolu Gryffindoru, zupelnie jakby szukal wzrokiem Harry'ego. I jeszcze ta Pansy! Jest super, ale jako przyjaciolka... Nie jako dziewczyna. 

- O co chodzi z Draco i ta całą Parkinson?- zapytal troche rozczarowany Harry.
- Chyba są razem... Pff... Nigdy bym nie pomyslal ze ten imbecyl znajdzie sobie dziewczyne.- powiedzial z pogarda Ron.
- Nie przesadzaj... Duzo dziewczyn leci na Malfoy'a. W koncu to on brzydki nie jest, a do tego inteli...
- I nazwał cie szlamą!- przerwal dziewczynie rudzielec.

A Harry siedzial w milczeniu i myslal:
Draco naprawde jest przystojny i do tego taki wyrafinowany...

Nagle Malfoy poczul cos dziwnego... Szepnąl do Pansy by poszla za nim i wyszedl.
- O co chodzi?- spytala zdziwiona.
- Musze ci cos wyznac... Nie jestem tobą zainteresowany...
Dziewczyna rozplakala sie.
- Jakto?- wycedzila.
- Nie chodzi o ciebie tylko o to ze.... Ja ogolnie nie jestem zainteresowany dziewczynami...

Po tych slowach blondyn odszedl do swojego dormitorium... Czuł cos co go niepokoiło...

Hermiona siedziala wlasnie w bibliotece, gdy podeszla do niej Pancy. Cala czerwona i zaplakana.
- N... Nie... Nierozumiem, myslalam ze razem z Draconem jestesmy sobie pisani....
- Wow, Pansy. Nie sadzilam ze kiedykolwiek bede z toba rozmawiac jak z kolezanka...- Dziewczyna byla ciekawa czemu akurat z nia chce rozmawiac...
- A do kogo mam pojsc?! Do Zabiniego? Czy do Goyl'a? A moze Crabb'a?- krzyknela Parkinson.
- Rozumiem...- Hermiona poklepala ja po plecach.- Mow.
- To wszystko przez tego Pottera! To bylo oczywiste! Lubie Dracona ale wiem ze cos go ciagnie do Harrego!
Dlatego, chcialam z nim byc. Bylam zazdrosna o tego Gryffona...

Harry siedzial spokojnie na kanapie w swoim dormitorium. Byl sam. Nagle uslyszal pukanie do drzwi... Za nimi stal Malfoy.
- Draco?- Byl zdziwiony tymi odwiedzinami.
- A nie widac?- odparl sarkastycznie blondyn.- Przyszedlem spytac czy sie pojawisz.
- Gdzie? A! Wieża! Totalnie zapomnialem.... Bede!
Harry usmiechnal sie do Ślizgona, a ten odszedl...

Wieczorem gdy wszyscy spali Harry zalozyl peleryne niewidke i wymknąl sie do wieży.

Na miejscu stal juz Draco. Podszedl do Gryffona i delikatnie objął go w talii, zblizyli sie tez twarzami.
- Wiesz chyba ze to nie mozliwe?
- Co?
- To zebysmy byli razem...
- Draco... Ja...
- Tak juz jest. Musimy sie z tym pogodzic i zapomniec.
- Nie moge o tym zapomniec...

Harry mial łzy w oczach. Malfoy zreszta tez byl bliski placzu.

- Draco,

- Potter,

- Kocham cie. - powiedzieli niemal rownoczesnie, po czym pocalowali sie delikatnie...

Tamtej nocy zaden z nich nie mogl spac... Ale rownoczesnie kazdy czul ze dadza sobie rade. W koncu sie kochają...

Tylko co Harry mial powiedziec Ronowi?

Wrogowie? ~DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz