Rozdzial 6

8.5K 577 181
                                    

Harry podbiegl do dormitorium ślizgonow. Byl zly... Nie! Nie byl zly, byl wściekły!

Uderzyl piescia pare razy w drzwi, lecz nikt nie otwieral.
- Otwieraj Malfoy! Musimy pogadac!

Nie musial dlugo czekac... Po chwili w drzwiach stanął Blondyn, patrzac z lekkim uśmiechkiem na złość Gryfona.
- Tak Potter? W czym moge
pomoc?- zapytal z sarkazmem.
- Po co?! Dlaczego to zrobiles?! Nie wiesz jak Rona to wkurza?!
- Wiem. I dlatego nie moglem przepuścić tej okazji... No cóż lubie podroczyć sie z tą wiewiórą...
- Malfoy ty jestes taki glupi czy tylko udajesz?
- Nie powiedzialbym glupi... Raczej ująłbym to tak: Jestem genialnym aktorem... Pozatym uwazam ze taki zły i sarkastyczny jestes naprawde pociągający Potti...- mowiac to Ślizgon lekko sie uśmiechnął i mrugnął.

Nim Harry zdąrzyl wydobyc z siebie jakikolwiek dzwiek, drzwi sie zamknęly...

Draco byl bardzo zadowolony ze swojego zachowania.
- Draco, powiedz mi o co chodzi...
- Daj spokoj Zabini... Nie mow ze jestes o mnie zazdrosny?- Blondyn mial naprawde dobry humor...
- O nie! Ja nie, ale Pansy...
- Co z nią?- Draco nie mial w zwyczaju przejmowac sie innymi.
- Ty... To znaczy ona...- Zabini poprawil krawat i zrobil sie caly czerwony.
- Wysłów sie...
- Podobasz sie jej...- wykrztusil z trudem chlopak... Jednak Malfoy w ciszy odszedl do swojego pokoju...

Usiadl na łóżku i zaczął myśleć... Jak on powie Pansy ze nie jest zainteresowany... Chyba ze... Wlasnie! Nie powie jej! W tym momencie narodzil sie w jego glowie plan (ktory byl dla niego bardzo korzystny)... Mianowicie: bedzie chodzil z Pansy. Dzieki temu plotki o nim i Chlopcu Ktory Przezyl ucichną...

Hermionie dlugo zajelo uspokajanie Rona... I wyjasnianie pani Pomfrey co wlasnieie bylo przyczyna takiego wielkiego zaskoczenia...
- Lepiej?- powiedziala cicho siedząc przy nim.
- Nie! Co ta wstrętna fretka sobie
mysli! I o co chodzilo? Czy oni? O boze... Świat sie kończy...- Rudzielec nie przestawal sie gorączkować...
- Nie, znaczy tak... Niewazne...
Sluchaj! To chyba koniec! Widzialam dzis Draco jak trzymal sie z Pancy za rece!

Harry zamarl... Wlasnie chcial isc do Rona, juz mial wejsc do skrzydla, gdy nagle uslyszal te slowa, ktore sprawily ze cos go ukłuło... Mial ochote plakac. Jednak nie rozumial czemu...

Na obiedzie Malfoy przyslal mu liscik z takim oto tekstem: Przyjdz dzis o 23:00 do pokoju życzen, tylko sie nie spoźnij i bądz napewno. Musimy pogadac o pewnej sprawie...
I tu byl kolejny problem... Iść? Moze wolal nie gadac... Wolałby sie zapaść pod ziemię.

Uniósl wzrok na Blondyna, ktorego wlasnie calowala w policzek Pansy... I znow poczul to ukłucie...

Wrogowie? ~DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz