[9] 1/2

936 143 5
                                    

[Chanyeol]

Wróciłem do pokoju, kiedy skończyłem przygotowywanie śniadania - nie zeszło mi się zbyt długo, ale nie zajęło mi to też mało czasu. Osobiście byłem zadowolony ze swojej pracy i modliłem się w myślach, żeby ta jajecznica była zjadliwa. Prosiłem też o to, żeby jakimś cudem nie była przesolona. Naprawdę się starałem, ale znając życie, wyszło jak zawsze. Mówią podobno, że liczą się chęci - mam ich sporo, tak samo, jak zapału do pracy, ale ewidentnie brak mi pewności siebie i mówi mi to każdy, kto mnie lepiej pozna. Mrugnąłem parę razy, otrząsając się z nachalnych myśli, po czym wróciłem do rzeczywistości i wznowiłem swoją małą wędrówkę.

Zaniosłem ją do salonu, gdzie Baek siedział na kanapie, jak zawsze przykryty kocem. Uśmiechnąłem się na ten widok i przystanąłem w drzwiach. Ten widok sprawiał, że moje policzki niemalże bolały od ciągłego uśmiechania się, ale nic nie mogłem na to poradzić. Podszedłem do stolika i postawiłem na nim talerz ze śniadaniem Baekhyuna i usiadłem obok niego.

- Dlaczego nie zrobiłeś sobie śniadania? - spytał, zanim zmarszczył brwi w zdziwieniu.

- Nie jestem głodny - wzruszyłem ramionami. Baekhyun prychnął i podniósł talerz biorąc do ręki widelec. Chwilę później wepchnął mi trochę jajecznicy do buzi, na co po prostu zachciało mi się śmiać.

- Yah, Chanyeol! Zjesz tę połowę bez gadania - powiedział i wcisnął mi kolejną porcję. Byłem zdezorientowany jego nagłą zmianą nastroju. - A ja potem ci to wynagrodzę.

Zaśmiałem się i pokręciłem głową, zabierając od niego talerz. Po tym, jak skończyliśmy posiłek i upewniłem się, że Baekhyun nie jest jeszcze głodny, zawróciłem do kuchni i odłożyłem talerz do zlewu.

Nie miałem pojęcia, co chciał zrobić, ale nie miałem większych obaw. Wróciłem do niego i usiadłem obok, zarzucając rękę wokół jego ramion. Byun zwrócił głowę z moją stronę i odkrył się. Na zewnątrz było dość chłodno i deszcz zaczął stukać o szyby. Westchnąłem momentalnie spinając się na dźwięk kropli uderzających o parapet, nje lubiłem deszczu. Padało, kiedy trzy lata temu wracałem do swojego domu, zostawiając Baekhyuna. Najwidoczniej los tak chciał, ale przecież świat jest mały; sam dziwiłem się sobie, że nie minąłem go nigdzie wcześniej, ale postanowiłem o to nie pytać. Odwróciłem głowę w stronę chłopaka, gdy poczułem lekkie dźganie w ramię.

- Chodź, miałem ci to wynagrodzić - mruknął Baek, wyciagając do mnie ręce, a ja Przysunąłem się do niego i objąłem jego drobną sylwetkę ramionami. Uśmiechnąłem się lekko, kiedy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i pochyliłem się nad nim. Nie chciałem robić niczego, co by go spłoszyło, więc nie ruszyłem się.

-

[Baekhyun]

Spiąłem się nieznacznie, kiedy Chanyeol schylił się do mnie. Czułem, że sytuacja sprzed kilku lat zaczyna się powtarzać, ale nie chciałem tym razem jej inicjować. Przygryzłem wargę obserwując tęczówki chłopaka, ale chwilę później przerwało nam głośne pukanie. Zakląłem w myślach; nie wiedziałem, kto o tej porze mógłby mnie odwiedzić, ale pomyślałem, że to Sehun. Musiał kiedyś wrócić od Luhana, tym bardziej, że nie widziałem, by brał cokolwiek na zmianę.

- Pójdę otworzyć - mruknął Chanyeol, wstając. Obserwowałem go w drodze do drzwi, a kiedy zniknął za framugą, z trudnością przemieściłem się na wózek. Gdy usłyszałem dźwięk otwieranego zamka, ale wtedy usłyszałem płacz dziecka. Momentalnie zmarszczyłem brwi. Już wiedziałem, kto zawitał do mnie o tak wczesnej porze.

-
sama myślałam, że się pocałują(`⌒')ノ
anyway, czeka na was niespodzianka w następnej części!
~m.

let's not fall in love // baekyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz