[14] 2/2

790 101 27
                                    

[Chanyeol]

Po tym, jak opuścłem kawiarnię, poczułem ciężar na sercu. Nie wiedziałem, w jaki sposób wyjaśnię to wszystko Baekowi, ale miałem nadzieję, ze mnie zrozumie. Kłótnia byłaby najgorszym wyjściem, dlatego odrzuciłem je za siebie; a przynajmniej próbowałem.

Gdy wróciłem do mieszkania Byuna, było krótko po siedemnastej. Dość długo włóczyłem się po mieście bez celu tak, jak kiedyś. Coraz częściej wracałem myślami do tamtych czasów, gdy byliśmy zwykłymi nastolatkami, którzy nie mieli żadnych problemów.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, zamykając je za sobą. Byłem spięty, nie miałem pojęcia, jak Baekhyun zareaguje na to, co miałem mu przekazać.

- Baek! - zawołałem, zdejmując buty i okrycie. W mieszkaniu panowała cisza, zupełnie jakby nikogo w nim nie było.

Po tym, jak nie uzyskałem odpowiedzi skierowałem się do salonu. Wszystko było na swoim miejscu, nie zauważyłem żadnych zmian.

- Jak długo zamierzałeś to ciągnąć myśląc, że się nie dowiem? - usłyszałem głos z kuchni, więc odwróciłem się w kierunku dźwięku. Przełknąłem nerwowo ślinę i spojrzałem na Byuna, który siedział prosto na swoim wózku, opierając głowę o framugę.

- Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi, kierując się w jego stronę. Baekhyun cofnął się, patrząc na mnie smutno.

- Masz kogoś - odparł krótko, nie siląc się na przyjemny ton.

- Byun - warknąłem, zupełnie nie spodziewając się, że może o czymkolwiek wiedzieć. - Kto ci to..

- Dość! - krzyknął, a ja prawie drgnąłem. Zdziwiło mnie jego zachowanie, ale nie odezwałem się już. - Chanyeol, ja naprawdę nie mam siły znosić sterty twoich tajemnic, raz już próbowałem, ale ty zniknąłeś w najmniej oczekiwanym momencie. Teraz to ja cię proszę, wyjdź stąd. Zrób to póki jeszcze jestem spokojny - dokończył ciszej, odwracając się na wózku. Kątem oka widziałem, że próbuje się uspokoić, ale nawet nie próbowałem podejść; wiedziałem, że nie mamy teraz szans na spokojną rozmowę i wyjaśnienie wszystkich spraw. Zabrałem więc płaszcz, założyłem buty i wyszedłem, trzaskając drzwiami. W tamtej chwili było mi naprawdę źle, ale postanowiłem poczekać.

Moje nerwy zostały wystawione na próbę raz jeszcze, gdy otrzymałem telefon ze szpitala z wiadomością, że Eunbi trafiła właśnie na oddział w dość ciężkim stanie.

[Baek]

Nie miałem pojęcia, czy ta sytuacja musiała się tak potoczyć, czy moje zaufanie było jeszcze na tyle silne, by temu zapobiec i czy moja psychika była przygotowana na to, co usłyszałbym na końcu wypowiedzi Chanyeola, którą przerwałem. Jednej rzeczy byłem pewien - nie chciałem, by wychodził i zostawiał mnie po raz kolejny.

Czułem się jakbym był w jakiejś pieprzonej dramie, wszystko między nami było sztywne niemal od początku i jedyna rzecz, która trzymała nas przy sobie to chęć odczuwania ciepła drugiego człowieka; teraz nie rozumiałem nawet tego, skoro Park miał kogoś. Tym kimś na pewno nie byłem ja.

Czasem miałem ochotę dać sobie w twarz za robienie rzeczy niemal odwrotnych do tych, które tak naprawdę chciałem zrobić, ale tym razem wszystko było już pozamiatane i nie został nawet gram nadziei na to, że mógłbym odkręcić całą tę sytuację.

Mój mózg jak na złość zaczął analizować wszystko, co przed chwilą powiedziałem i wytykać mi moje błędy w każdym z wypowiedzianych zdań, doprowadzając mnie do stanu dużego poirytowania. Z tego wszystkiego mój organizm zaczął okazywać oznaki zmęczenia, a ja sam nie zauważyłem nawet kiedy moje oczy zamknęły się i zasnąłem oparty o framugę drzwi kuchennych.

Kiedy się obudziłem, było już dość ciemno na zewnątrz, a zegarek wskazywał godzinę trzecią nad ranem. Byłem zdezorientowany moim aktualnym miejscem pobytu (jakimś cudem znalazłem się w łóżku, przykryty po uszy dwoma kocami), ale wolałem nawet nie myśleć, jak się tu znalazłem.

Gdy drzwi zaskrzypiały cicho, a w nich ukazała się wysoka sylwetka, zrozumiałem, że to nie żadna magiczna siła mnie tu przeniosła, ale Chanyeol. Skrzywiłem się i zmarszczyłem brwi.

- Baek - zaczął. - Chyba nadszedł czas, żebym wyjaśnił ci tę całą sytuację.

Patrzyłem na niego ciągle marszcząc brwi. Chciałem znać odpowiedzi na wszystkie pytania mnożące się wtedy w mojej głowie ale stwierdziłem, że poczekam i zobaczę, co Park ma mi do powiedzenia.

- Możesz się.. ubrać? Musimy jechać do szpitala, tam wszystkiego się dowiesz - podszedł bliżej, wyciągając rękę w moją stronę. Odepchnąłem ją, w tym samym momencie zauważając podkrążone oczy Yeola. Podniosłem się i przemieściłem na wózek, szybko podjeżdżając do szafy i wyjmując z niej potrzebne mi rzeczy. Naprawdę było mi wszystko jedno czy Chanyeol będzie patrzeć na to, jak się ubieram, chciałem mieć już wszystko za sobą. Przeklinając w myślach moje naiwne podejście do tej całej sytuacji dosunąłem do końca suwak bluzy i odwróciłem się przodem do Parka, który czekał cierpliwie odwrócony tyłem. Wyglądało to komicznie, ale w tamtym momencie naprawdę nie było mi do śmiechu.

Szarpnąłem za rękaw jego koszuli, mając tylko nadzieję, że wszystko wyjaśni się szybko.

____________

blokada autorska to coś strasznego, naprawdę. przepraszam za tak długą przerwę, nie chciałam, by tak wyszło i szczerze mówiąc nie mam pojęcia, kiedy dodam dwa końcowe rozdziały, ale proszę was o cierpliwość, bo w moim życiu dzieje się teraz tak dużo rzeczy, że nie jestem w stanie pogodzić tego z pisaniem.

jeszcze raz przepraszam,

~m.

edit: część ta nie była sprawdzana, bo jest już północ i moje oczy same się zamykają, więc wybaczcie mi jakiekolwiek błędy, później wprowadzę małą korektę.

let's not fall in love // baekyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz