Rozdział 30

4.1K 404 50
                                    

Dzień wyjazdu Ann był czymś, czego wszyscy naprawdę się obawiali i mimo tego, że nikt tego nie chciał, czasu niestety nie dało się zatrzymać i moment ten prędzej czy później musiał nadejść. Przez ostatni tydzień Luke starał się spędzać z nią tak dużo czasu, jak tylko było to możliwe. Wziął sobie nawet kilka dni urlopu, by nie stracić ani jednej godziny, którą mógł poświęcić dla niej. Przez te siedem dni stali się niemal nierozłączni, próbując nacieszyć się ostatnimi, wspólnymi momentami, które im pozostały. Ann wybaczyła mu wszystkie złe czyny, których się dopuścił, nie chcąc, by między nimi kiedykolwiek doszło jeszcze do jakiś poważnych kłótni. Chcieli rozstać się w pokoju, by dalej móc utrzymywać kontakt przez rozmowy telefoniczne czy video chat. Oboje wiedzieli, że będzie to niezwykle trudne i jeśli któreś z nich przestanie się starać, łącząca ich więź z czasem przepadnie, a ich przyjaźń się skończy, kiedy powoli zaczną o sobie zapominać. Nie chcieli, by tak się stało, więc przyrzekli sobie, że będą robić wszystko co w ich mocy, by zachować tę relację jeszcze przez długie lata.

Samolot, którym Ann wraz z rodzicami miała polecieć do Londynu, miał zaplanowany start o godzinie trzynastej. Luke spotkał się wraz z Ashtonem, Calumem i Michael wcześnie rano, by jechać na lotnisko, gdzie wszyscy umówieni byli z Ann kilka godzin przed jej odlotem. Chcieli mieć dużo czasu, by każdy z osobna mógł na spokojnie się z nią pożegnać, gdyż nie wiadomo było, kiedy dziewczyna miała wrócić do Nowego Jorku. Biorąc pod uwagę to, że zamierzała zacząć w Londynie studia, na jej odwiedziny będą musieli czekać na pewno dłużej niż rok. Myśl ta przerażała Luke'a, który za wszelką cenę próbował o tym nie myśleć, gdyż nie był w stanie wyobrazić sobie tego, jak będzie wyglądało jego życie po jej wyjeździe. W ostatnim tygodniu, kiedy spędzali razem praktycznie każdą chwilę, uświadomił sobie, że Ann naprawdę była tą jedyną, po prostu była dla niego wszystkim. Łzy mimowolnie cisnęły mu się do oczu, ale robił wszystko, by je powstrzymać, nie chcąc pokazywać przy chłopakach swojej słabej strony, która nie mogła sobie z tą sytuacją poradzić. Było to dla niego naprawdę trudne i bolesne przeżycie. Czuł się podobnie jak wtedy, kiedy Ann leżała w śpiączce po wypadku, a on nie mógł zrobić nic, by jej pomóc. Tak też było tym razem; nie mógł jej zatrzymać, nie mógł sprawić, by z nim została. Nie zniósłby tego, że to przez niego porzuciła marzenia o rozpoczęciu nowego życia i pójściu na studia. Jej szczęście było dla niego ważniejsze niż jego własne. Musiał po prostu przyjąć do siebie, że tak musiało być, i że najwidoczniej taki los był im pisany.

Kiedy dojechali na lotnisko, od razu zaczęli szukać Ann i jej rodziców. Kiedy po kilku minutach dostrzegli ich, siedzących na jednej z ławek, od razu do nich podbiegli. Spojrzenie, którym dziewczyna obdarzyła Luke'a, kiedy on stanął naprzeciw niej, sprawiło, że jego serce pękło. Brązowe oczy, które tak bardzo kochał przepełnione były wielkim bólem i smutkiem, a on nie mógł nic na to poradzić. Podszedł więc do niej i mocno ją przytulił, następnie delikatnie i czule całując. Kiedy wypuścił ją ze swoich objęć, z nadmiaru emocji zajął miejsce na ławce, a Ann od razu usiadła na jego kolanach i mocno się w niego wtuliła.

- Będzie dobrze, obiecuję – szepnął jej do ucha tak, by nikt poza nią nie mógł go usłyszeć, po czym rękawem bluzy otarł pojedynczą łzę spływającą po jej zaróżowionym policzku.

Tak właśnie spędzili ostatnie kilka wspólnych godzin. Ashton próbował wszystkich rozśmieszać opowiadając jakieś zabawne historie z czasów kiedy jeszcze wszyscy byli w liceum, lecz pomimo tego atmosfera wciąż pozostawała zbyt ponura na żarty.

Kiedy wokół rozległ się dźwięk powiadomienia o zbliżającym się odlocie, wszyscy od razu spoważnieli. Ann wstała, chcąc móc pożegnać się każdym ze swoich najlepszych przyjaciół. Najpierw podeszła do Caluma. W tamtej chwili nie potrafiła już powstrzymać napływających do oczu łez i dała upust swoim emocjom, mocno tuląc bruneta i szepcząc mu do ucha miłe słowa, o tym, że na pewno niedługo znów się spotkają. Dalej przyszła kolej na Michaela. Ann wiedziała, że naprawdę będzie tęsknić za nim i za jego specyficznym poczuciem humoru czy za jego głupimi, lekkomyślnymi pomysłami i planami, w które zawsze ją wciągał. Następny był Ash. To z nim dziewczyna znała się najdłużej, dlatego pożegnanie go było dla niej niezwykle trudne. Kochała go jak własnego, starszego brata, którego nigdy nie miała. Zawsze mogła na niego liczyć, był dla niej wspaniałym przyjacielem, który nigdy jej nie zawodził i przychodził z pomocą nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Ktoś taki jak on to skarb, dlatego bała się, że w Londynie, leżącym kilka tysięcy kilometrów od Nowego Jorku, nie będzie miała do kogo zwracać się po dobre rady i pocieszenie w wielu problemach.

Amnesia » Luke Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz