Rozdział 6

8.9K 544 6
                                    

Minęło osiem dni od wypadku. Stan zdrowia Ann niestety nie uległ poprawie i dziewczyna nadal nie odzyskała przytomności. Z Lukiem było równie źle co z nią. Chłopak codziennie, każdego wieczoru w samotności, zamknięty na klucz w swoim pokoju upijał się do nieprzytomności, rano budził się z ogromnym bólem głowy i pierwszą rzeczą jaką robił było odwiedzenie szpitala, konkretniej sali numer siedem, znajdującej się na trzecim piętrze. Spędzał tam kilka godzina aż do popołudnia, a następnie ponownie wracał do domu i pogrążał się jeszcze bardziej w swoim nałogu. Przestał rozmawiać z ludźmi, spotykać się z przyjaciółmi, zamknął się w sobie. Tak jak przypuszczała jego mama, wpadł w depresję.

Tego wieczoru postanowił w końcu wyjść z domu. Przez ponad siedem dni żył praktycznie ciągle zamknięty w czterech ścianach. Założył czarną bluzę z kapturem, pod którym schował swoje blond włosy, pomimo tego, iż był już późny wieczór, na nos wsunął ciemne okulary, by nikt nie widział jak bardzo jest zmęczony, niewyspany i załamany. Wrzucił portfel oraz telefon do kieszeni podartych jeansów i powoli schodził schodami w dół, kierując się do wyjścia. Uznał, że lepiej będzie jeśli poinformuje rodziców o wyjściu, ponieważ nie chciał kolejnych, niepotrzebnych kłótni. Założył czarne vansy, po czym udał się do kuchni. W pomieszczeniu zastał matkę obierającą warzywa na jakąś sałatkę oraz ojca siedzącego przy stole, czytającego gazetę oraz popijającego gorącą kawę. Nikt nie zauważył jego obecności. Dopiero gdy zakaszlał, zwrócił na siebie uwagę.

- Wychodzę. – powiedział, patrząc w podłogę, szurając lewą stopą po brązowych, śliskich panelach.

- Gdzie? – spytała matka, zerkając na niego. W oczach kobiety również dostrzec można było ogromne zmęczenie. Nie spała całymi nocami, ponieważ cały czas martwiła się o swojego syna oraz o Ann.

- Na zewnątrz. – odparł obojętnie, odwrócił się na pięcie i szedł do drzwi wyjściowych. Uważał, że powiedział już wystarczająco dużo, i nie zamierzał odzywać się ani słowem więcej.

- Z kim? – ojciec wstał z miejsca i podszedł do chłopaka, chwytając go za ramię i zatrzymując. Nie otrzymał niestety odpowiedzi. – Luke? Głuchy jesteś? – szarpnął go, a on zrzucił jego dłoń ze swojego ramienia, mierząc go groźnym spojrzeniem, na które mężczyzna zareagował cofnięciem się kilka kroków w tył.

- Nie dotykaj mnie. – warknął, zaciskając pięść.

- Odpowiedz na moje pytanie! – ojciec podniósł głos.

- Co to ma być, jakiś wywiad? – chłopak oburzył się.

- Wychodzisz z przyjaciółmi? – matka znalazła się nagle przy nich, widząc, że sytuacja zaczyna robić się coraz trudniejsza.

- Ta. – Luke odpowiedział obojętnie, machnął ręką i pospiesznie wyszedł na zewnątrz. Nie obchodziło go to, że ją okłamał. Nie chciał spotykać się z Ashton’em, Michael’em czy Calum’em. Nie miał ochoty na niczyje towarzystwo. Wziął głęboki wdech i cieszył się, że w końcu udało mu się wydostać na zewnątrz. Z racji tego, że był już październik, zimne powietrze owiało jego twarz. Chłopak zadrżał, chowając dłoń do kieszeni. Druga musiała marznąć, ponieważ była w gipsie. Wyszedł na ulicę i rozejrzał się wkoło. Było już późno, dlatego w pobliżu nie dostrzegł żadnej osoby. Stał tam zupełnie sam, zastanawiając się co zrobić i gdzie pójść. Po kilkunastu minutach rozmyślania, ruszył prosto przed siebie.  Miał zamiar udać się do swojego własnego mieszkania. Miał dość męczenia się z rodzicami, którzy od wypadku zaczęli kontrolować każdy jego ruch. Luke nienawidził kiedy ktoś nim rządził i mówił co ma robić. Był indywidualistą i sam chciał decydować o tym, jak powinno wyglądać jego życie. Poza tym miał już skończone osiemnaście lat, więc stał się dorosłym i w pełni odpowiedzialnym za swoje czyny człowiekiem.

Amnesia » Luke Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz