Luke przez dłuższą chwilę stał w miejscu i wpatrywał się w coś, czego na pewno by się nie spodziewał. Z niedowierzania, przetarł jeszcze oczy, chcąc upewnić się, że to co widzi jest prawdziwe. W końcu jednak nie wytrzymał i wybuchł gromkim śmiechem, omal nie wypuszczając z rąk Caluma, który nie był w stanie stać na własnych nogach. Hemmings nie mógł powstrzymać ogarniającego go rozbawienia, które spowodował widok półnagiego Michaela wykonującego jakiś dziwny taniec na samym środku salonu, w towarzystwie dziewczyny, która wcześniej próbowała z nim rozmawiać kiedy usiadł obok niej na kanapie. Clifford nigdy nie chciał ściągać koszulki, nawet przy swoich przyjaciołach, a w tej chwili trzymał ją w ręku i wymachiwał nią nad swoją głową. Wokół niego zebrał się mały tłum, obserwujący całą sytuację. Prawie każdy trzymał w ręku telefon i nagrywał wygłupy wykonywane przez chłopaka.
Po kilku minutach Luke się opanował, ocierając łzy, które wypłynęły z jego oczu kiedy śmiał się ze swojego przyjaciela. Współczuł mu tylko tego, że następnego dnia będzie tym tak zażenowany, że nie będzie chciał wyjść ze swojego pokoju.
- To Michael tam tańczy bez koszulki, czy mam jakieś zwidy? – odezwał się nagle Calum, podnosząc wzrok i rozglądając się po pomieszczeniu.
- Tak, to on – Luke przytaknął.
- Biedny Mikey, za dużo wypił – Hood się zaśmiał, wypowiadając swoje słowa wyjątkowo niewyraźnie.
- Chodź zaprowadzę cię na górę, prześpisz się trochę, może wytrzeźwiejesz – Hemmings powiedział, po czym ruszył przed siebie, ciągnąc za sobą swojego przyjaciela, gdyż ten nie był w stanie sam się poruszać.
- Czekaj, chcę jeszcze popatrzeć! - Calum protestował, stawiając opór.
- Wszyscy to nagrywają, obejrzysz to jutro w necie - Luke rzekł, po czym ponownie przerzucił ramię bruneta przez swoją szyję, pomagając mu utrzymać równowagę.
Z trudem udało im się pokonać schody prowadzące na piętro, gdzie znajdowały się pokoje, w których Calum mógł spokojnie odpocząć. W końcu jednak dotarli pod drzwi prowadzące do jednej z sypialni.
- Dobra, idź się połóż i nie wychodź stąd, wrócę po ciebie za godzinę – Luke pchnął niemal bezwładne ciało Hooda na łóżko, po czym opuścił pomieszczenie zamykając je na klucz, by przypadkiem ktoś nie wszedł do środka.
Gdy znalazł się z powrotem na korytarzu głęboko westchnął, następnie zaśmiał się sam do siebie, przypominając sobie tańczącego Michaela. Wiedział, że ten widok będzie prześladował go prawdopodobnie już do końca życia i nigdy nie będzie w stanie wyrzucić go z pamięci. Jego przyjaciele najwyraźniej nie mieli tak mocnej głowy do alkoholu jak on. Pomimo tego, że często zdarzało mu się doprowadzić do takiego stanu, to nigdy nie było to spowodowane wypiciem kilku piw. On potrzebował znacznie więcej. Przez krótką chwilę poczuł się jak alkoholik, ale uczucie to zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
Hemmings zbiegł na dół po schodach, po czym udał się do kuchni, w celu znalezienia sobie czegoś do picia. Z racji tego, że było już dość późno alkohol powoli się kończył, dlatego znalezienie czegokolwiek co zawierało procenty, nie było wcale takim łatwym zadaniem. Luke otwierał po kolei wszystkie szafki, nie znajdując niczego w żadnej z nich. W końcu zdenerwowany opuścił pomieszczenie i udał się ponownie do salonu, myśląc, że może tam uda mu się dostać coś co mogło ugasić jego pragnienie. Na szczęście na stoliku dostrzegł kilka butelek piw, więc czym prędzej pobiegł i wziął jedną, by przypadkiem ktoś nie zabrał mu jej sprzed nosa. Uśmiechnął się trzymając w dłoni swoją „zdobycz”, po czym powoli zaczął pić zawartość. Od razu poczuł ulgę, kiedy gorzki napój rozgrzewał jego żołądek. Po opróżnieniu butelki do połowy, Luke postanowił udać się do łazienki. Leniwym krokiem wszedł po schodach na górę, po drodze zaglądając jeszcze do pokoju, w którym spał Calum. Kiedy otworzył drzwi, zobaczył swojego przyjaciela leżącego na podłodze obok łóżka. Owinięty był w kołdrę, a jego twarz schowana była w poduszce. Chrapał tak głośno, że usłyszeć mógł go prawdopodobnie cały Nowy Jork. Nie chcąc go budzić, Hemmings ponownie zamknął drzwi, zostawiając go samego, pogrążonego w głębokim śnie. Chciał jak najszybciej skorzystać z łazienki, więc szybkim krokiem udał się do drzwi znajdujących się na końcu korytarza po lewej stronie. Chwycił za klamkę, po czym przekręcając ją pchnął drzwi, chcąc wejść do środka, by nieco się odświeżyć. Powoli wszedł, wciąż mając wzrok wpatrzony w podłogę, która wyłożona była białymi płytkami, które swoim kolorem zaczęły razić go w oczy. Kiedy podniósł głowę, chcąc rozejrzeć się po pomieszczeniu, butelka z piwem momentalnie wypadła z jego rąk i roztrzaskała się na setki kawałków. Zszokowany Hemmings otworzył szeroko oczy, nie dowierzając w to co właśnie widział. Nawet uszczypnął się w ramię, myśląc, że to tylko koszmar, z którego za wszelką cenę chciałby się wybudzić. Widok jego ukochanej dziewczyny całującej jego najlepszego przyjaciela był najgorszą rzeczą z jaką się spotkał w całym swoim życiu. Nie sądził, że Ashton może być do tego zdolny. Nie spodziewał się tego po nim. Ufał mu, wierzył, że nigdy nie posunie się do takich czynów. Niestety zawiódł się na nim.
CZYTASZ
Amnesia » Luke Hemmings ✔
FanficKiedy po wypadku Ann traci wspomnienia z ostatnich kilku lat, Luke próbuje zrobić wszystko, by je przywrócić. Czy mu się to uda? © 2014, by teenagelukey