Rozdział 22

7.2K 523 76
                                    

Luke chodził po mieszkaniu będąc tak zdenerwowanym jak nigdy dotąd. Co chwilę zerkał na wiszące na ścianie w przedpokoju lustro, sprawdzając czy jego włosy aby na pewno dobrze wyglądają. Niestety jednak tego dnia one postanowiły się zbuntować i wywijać dosłownie we wszystkie strony, pomimo wielu prób ułożenia ich. Zirytowany tym faktem Luke, w końcu postanowił ukryć je pod czapką, gdyż nie potrafił znaleźć innego wyjścia z tej sytuacji. Wiedział, że jako dorosły facet, nie powinien przejmować się takimi błahostkami, ale nie mógł nic poradzić na to, że chciał zrobić na Ann jak najlepsze wrażenie, więc jego włosy również powinny być w nienagannym stanie. Czasu było jednak zbyt mało i czapka musiała pozostać na jego głowie. W środku zimy nikogo nie powinno to zdziwić, więc Luke wmawiał sobie, że może nikt nie zwróci na to uwagi.

Z Ann umówił się na dziewiętnastą. Miał przyjechać po nią, i wspólnie mieli wybrać się do kina. Luke był świadomy tego, jak bardzo oklepany i typowy był ten pomysł, ale nic innego nie mogło wpaść mu do głowy. Poza tym stwierdził, że plan ten może być w porządku, ponieważ to tak jakby ich pierwsza oficjalna randka po tym, jak dziewczyna odzyskała przytomność po wypadku mającym miejsce kilka miesięcy wcześniej.

Kiedy na zegarze wybiła osiemnasta trzydzieści, wyszedł z mieszkania i udał się do stojącego pod budynkiem samochodu. Mimo tego, że nie dzieliła go aż tak duża odległość od domu Ann, musiał wyjechać wcześniej, ponieważ w Nowym Jorku zakorkowane ulice były codziennością. Włączył więc płytę, na której znajdowały się wszystkie jego ulubione piosenki, po czym odpalił silnik i wyjechał na ulicę, cicho nucąc pod nosem jeden z utworów.

Pod domem Hastingsów znalazł się kilka minut przed umówionym czasem. Spieszył się, dlatego dotarcie do celu zajęło mu nieco mniej czasu niż planował. Oczekując godziny dziewiętnastej, siedział w samochodzie i nerwowo stukał palcami o kierownicę. Sam nie do końca był pewien tego, dlaczego był tym wszystkim aż tak zestresowany. Przecież znał Ann tak długo; spotkanie z nią powinno być dla niego czymś normalnym, a nie rzeczą, przez którą teraz siedział zdenerwowany, ciężko oddychając.

W końcu wysiadł z auta i zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych. Gdy znalazł się już przy nich, zatrzymał się i wziął kilka głębokich oddechów, które miały mu pomóc się odstresować. Uniósł rękę nad znajdujący się tuż obok drzwi dzwonek, po czym dwukrotnie go wcisnął. Wiedział, że teraz już nie było odwrotu i jedyne co mógł w tamtej chwili zrobić, to po prostu się uspokoić.

Po kilku chwilach usłyszał, że ktoś się zbliża, miał nadzieję, że będzie to Ann. Ostatni raz poprawił jeszcze czapkę, po czym wziął głęboki wdech. W końcu ktoś chwycił za klamkę i otworzył drzwi.

- Luke, miło cię widzieć – powiedziała pani Hastings, stając w progu i uśmiechając się do stojącego przed nią chłopaka. – Wejdź do środka, Ann zaraz powinna być gotowa – dodała, zapraszając go gestem dłoni do środka. On natomiast skinął jedynie głową, po czym wszedł do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Stanął na środku dużego salonu w domu Hastingsów, rozglądając się po całym pomieszczeniu. Pomimo tego, że naprawdę dawno tu nie był, nic nie uległo zmianie. Te same kolory ścian, te same meble, dywany, zdjęcia poustawiane na szafkach. Wszystko było tak samo jak kiedyś.

- Luke, co u ciebie słychać? – zagadnął ojciec Ann, pojawiając się nagle w salonie.

- Wszystko w porządku, panie Hastings – odparł, wkładając obie dłonie do kieszeni swojej kurtki.

Wtedy do salonu weszła Ann, przerywając ten wyjątkowo niezręczny dla Luke’a moment. Spojrzał na nią i z trudem powstrzymał się od otworzenia ust z zachwytu. Dziewczyna wyglądała przepięknie; z resztą jak zwykle.

Amnesia » Luke Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz