Rozdział II

81 8 1
                                    

Dziewczyny spojrzały się na siebie, a potem na mnie. Czekałam na ich reakcję...

- Zoey ty zwariowałaś?! - Chloe powiedziała to na tyle głośno, że większość ludzi w kawiarni zwróciło na nas uwagę. Blondynka rozejrzała się wokoło, przeprosiła i kontynuowała już szeptem. - Słuchaj, wszyscy wiedzą, że to jest niebezpieczne. Nawet policja sobie nie radzi z tymi wszystkimi zaginięciami. Możesz nie dać rady.Nie ryzykuj.

-Nie ryzykuj- powtórzyła za nią Kenzie.

One nie wiedziały. Nie miały pojęcia jak to jest stracić ostatnią bliską ci osobę z rodziny. Dziewczyny miały rodziców, rodzeństwo, wsparcie z ich strony, a ja? Ja nie miałam nikogo prócz Paige... w sumie to jej też już nie ma. Myślałam, że mogę liczyć na Mackenzie, Chloe i ... Brandona. O czym ja w ogóle myślę. Brandon mnie zostawił. Nic nie mówiąc wyjechał. A moje przyjaciółki? Chlo i Kenzie, zamiast mnie wspierać to próbują mi wybić z głowy poszukiwania bliskiej mi osoby. Niby to się nazywa przyjaźń.

- Wiecie co?! - wstałam z krzesła krzycząc. - Jeżeli nie chcecie uszanować mojej decyzji to nie! Mam gdzieś wasze zdanie! Przyszłam to, żeby wam to powiedzieć a nie prosić o pozwolenie! - nie mogłam już dłużej wytrzymać. Emocje, które zbierały się we mnie od kilku dni... po prostu je uwolniłam, wyładowując się na przyjaciółkach. - DAJCIE MI WSZYSCY SPOKÓJ! NIE CHCĘ WAS WIDZIEĆ!

Wychodząc rzuciłam pieniądze na stolik, za herbatę, której nie wypiłam i trzasnęłam drzwiami. Biegłam do domu z płaczem. Byłam zła.

Gdy nareszcie wróciłam do domu, zamknęłam drzwi na klucz i zasłoniłam wszystkie okna. Musiałam się odizolować. W następnej kolejności postanowiłam zejść do piwnicy i przywrócić prąd, żebym cokolwiek widziałam w tym domu. Schodząc do piwnicy, opierałam się o ścianę, aby się nie przewrócić, z dwóch powodów. Po pierwsze było ciemno, a po drugie czułam, że nogi mam jak z waty. Na dole wymieniłam bezpieczniki. W mojej głowie, zawitała pustka. Traciłam równowagę, czułam jak uderzam głową w podłogę.

"Gdzie ja jestem?" zastanawiałam się. Ocknęłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Nie mogła to być moja piwnica, gdyż to miejsce było o wiele mniejsze i nie znajdowały się tu niepotrzebne graty. W sumie nie było tu nic. Zaczęłam się uważniej rozglądać, na żadnej za ścian nie dostrzegłam ani drzwi, ani okien. Chciałam jeszcze je przeszukać, może jednak było gdzieś jakie ukryte przejście, tak jak w filmach. Kiedy zbliżyłam się do jednej ze ścian, usłyszałam jakiś szum i głos.

-Witaj Zoey - odparł tajemniczy ktoś, był to mężczyzna - Chcesz odnaleźć Paige? Sama nie dasz rady. - powiedział z udawanym smutkiem - Porywanie bezbronnych mieszkańców. Policja nie może znaleźć żadnych wskazówek. Nudzi mnie ta monotonia. Ty sprawiłaś, ze już tak nudno nie będzie. Będę zostawiał ci wskazówki, zadania. Urozmaicę sobie moje działania o twoje porażki, to będzie prawdziwa rozrywka! - zaśmiał się. - Masz może jakieś pytania?

Stałam jak słup soli. Byłam przerażona. Czy właśnie rozmawiałam z porywaczem?

-Gdzie ja jestem? - nie mogłam wymyślić nic głupszego.

-Ty?- zapytał drwiąco.- Ty jesteś w piwnicy. Leżysz na ziemi. A ja? Ja wniknąłem do twojego umysłu i dzięki temu mogę się z tobą komunikować. - chciałam się go zapytać jak, ale... - Nawet nie pytaj jak, to moja tajemnica i nie masz wyboru, jeśli chcesz odzyskać Paige musisz ze mną "współpracować". Ty odzyskasz kuzynkę, a ja będę miał świetną zabawę. Teraz żegnaj.

Wstałam z zimnej podłogi i jak najszybciej udałam się na górę. Nawet nie powiedział, kiedy mogę się spodziewać pierwszej wskazówki. Tak, potraktowałam to poważnie. Może i jestem łatwowierna, ale dla Paige zrobię teraz wszystko. Może i jestem szalona, ale Paige jest ważniejsza niż moja psychika. Te jego zadania mogą być ciężkie, ale zrobię wszystko, aby uratować przyjaciółkę.

We're in the DARKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz