Rozdział IV

25 4 0
                                    

P.O.V. Pan Tajemniczy

Nikt nie znał "mojego" planu. Nikt nie wiedział po co te porwania, jeśli nie  po pieniądze, bo niby zawsze o nie się rozchodzi. Cel był zupełnie inny. Z niektórymi ofiarami porwań, udało mi się dogadać, a inni nie byli chętni współpracować, więc odsiedzą swoje w tych zimny i wilgotnych pomieszczeniach... podobnie jak Paige. Chociaż jednak, jest w tej dziewczynie coś, co nie pozwala mi jej traktować aż tak źle. Czasami nawet mi jej szkoda.

-Co się tak patrzysz? - Pytała ze łzami w oczach Paige. - Hmm? Przyszedłeś znów się poznęcać? Czy to twój lepszy dzień?

-Paige nie bądź taka. Przecież wiesz... - odpowiadałem. - Chcę się dogadać.

-Mam gdzieś ciebie i twoje propozycje współpracy! 

-Jeszcze zmienisz zdanie - zapewniałem ją. - Za kilka minut ktoś przyjdzie z jedzeniem, a teraz już muszę iść.

P.O.V. Zoey

Dziwna skrzynka nie dawała mi spokoju, cały czas myślałam jak ją otworzyć. Nawet już pomyślałam o przecięciu jej, bo przecież była z drewna, ale jednak nie. Zawartość mogłaby być dla mnie z byt cenna, żeby ją utracić w tak bezsensowny sposób.

Mieszkanie u Mack nie było takie złe, już się przyzwyczaiłam, że nie jestem w tym domu sama. Dodatkowo Chloe cały czas z nami przesiadywała i jak zwykle opowiadała co się dzieje w mieście. Wychodzi na to, że porywacz dał sobie spokój i od czasu zaginięcia Paige jest cisza. Teraz jestem tym bardziej pewna, że tu chodzi o mnie. Od dłuższego czasu w mojej głowie krążyły myśli, że to moja osoba jest źródłem całego zamieszania. Dziewczyny próbowały mi to wybić z głowy, że jak to ja, przecież wcześniej porwał też inne osoby. 

Jednak od kilku tygodni jest cisza. Brak podpowiedzi, zadań czy jakichkolwiek innych sygnałów. Starałyśmy się żyć normalnie na ile się dało. Ja próbowałam żyć normalnie. Zaczęłam wychodzić z domu,  wróciłam do tworzenia muzyki, ale to nie było to samo.  Z tyłu zawsze czaiły się złe myśli.

Pewnego dnia, kiedy byłam w bibliotece i szukałam czegoś do poczytania, by oderwać myśli od rzeczywistości trafiłam na starą książkę, której wcześniej tu nie widziałam.  Ten egzemplarz miał starty tytuł, jedyne co się zachowało to inicjały autora - "U.V.". Przejrzałam ją i stwierdziłam, że nie ma na niej żadnej pieczątki bibliotek, więc w prawdzie mówiąc nie powinno jej tu być. Schowałam książkę do torby i wyszłam z budynku. 

"U.V." oczywiście, że od razu przypomniałam sobie kartkę z tymi inicjałami. Jak najszybciej pobiegłam do domu i ruszyłam po schodach do pokoju. Chloe wyszła z Mackenzie pewnie na zakupy, więc znów zostałam sama. Nie przeszkadzało mi to. Ceniłam sobie spokój. Tym bardziej w tym przypadku, kiedy chciałam skupić się na czytaniu tajemniczej książki. Okazało się, że to nie żadna powieść a czyjś dziennik, zapisany tylko do połowy, dość ciężkim do odczytania pismem, ale jednak możliwym. W dzienniku było opisane wiele historii, większość była stara i zbyt nieprawdopodobna by była prawdziwa. Po przekartkowaniu go do końca, przeglądając nawet czyste kartki znalazłam jedną zapisaną innym pismem. Po przeczytaniu, zorientowałam się, że to jest napisane przez porywacz i musi to być kolejna wskazówka. Historia miała miejsce w moim miasteczku i była o poszukiwaniu uniwersalnego klucza, który otworzy pewne drzwi. Myślę, że jeśli spróbuje odtworzyć drogę bohatera z historii to znajdę klucz do tajemniczej skrzynki.

Na dworze już się ściemniło, kiedy wychodziłam. Ciemność, a nawet deszcz nie powstrzymał mnie przed wyruszeniem nad rzekę, gdzie rzekomo gdzieś miałam znaleźć klucz. Idąc lasem zastanawiałam się, co z Paige i jak się trzyma, co ten skurwesyn jej zrobił. Bałam się, że nigdy już nie zobaczę mojej kochanej kuzynki. Po około piętnastominutowej wędrówce dotarłam na polanę, która do złudzenia pasowała do opisu z opowiadania. Przeszukując drzewa i krzaki, zauważyłam nad rzeką starą ławkę. Podeszłam bliżej i zobaczyłam na niej wyryte "SPOTKANIE 01:00 BĄDŹ". Przyjrzałam się również innym napisom, które w większości przedstawiały inicjały w serduszku. Wtedy byłam już pewna, że wiadomość o spotkaniu była przeznaczona dla mnie. Rozsiadłam się na ławce, typowałam mniej więcej, że mamy godzinę jedenastą wieczorem, więc miałam jeszcze stodwadzieścia minut do spotkania.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, a obudził mnie czyjś wzrok spoczywający na mnie. Kiedy już przypomniałam sobie o co w tym wszystkim chodzi, spanikowałam.

- Gdzie jest Paige?! Oddaj mi ją! - krzyczałam ze łzami w oczach do zamaskowanej postaci.

Osoba z którą było mi dane się spotkać, nie reagowała, tylko stała i się wpatrywała.

-Po co chciałeś się ze mną spotkać?! Po co? - mój głośny szloch zaczął przeradzać się w ciche          łaknie. -Proszę powiedz czego chcesz...

Zamaskowana osoba nic nie mówiąc wskazała, jakieś miejsce, odwróciła się i odeszła w głąb lasu. Pierwszy raz w życiu się chyba tak potwornie bałam, jednak poszłam w kierunku mi wskazanym. W pewnym momencie zauważyłam małe światło w oddali, miałam kolana "jak z waty", ale zmusiłam się do biegu. Okazało się, że był to mały budynek. Bez wcześniejszego zastanowienia weszłam do niego. W środku zastałam coś czego się nie spodziewałam. Na samym środku pomieszczenia stał stół, na którym była moja skrzynka. Pan Tajemniczy musiał się włamać do mieszkania Mackenzi i ją stamtąd wykraść. W dalszym ciągu zastanawiałam się, jak ja mą ją otworzyć. W tym miejscy nie było nic oprócz stolika, skrzynki i żarówki zwisającej z sufitu. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk łudząco podobny do mojego telefonu. Potem następny i kolejny, miałam głupie wrażenie, że dzwonienie dochodzi z kuferka. Zaryzykowałam próbą otworzenie pudła i wbrew moim oczekiwaniom no stawiała oporu. Wyjęłam z niej szybko telefon komórkowy, który okazał się moim telefonem i odebrałam nieznany mi numer.

-Witaj Zoey. Gratulacje ukończenia zadania! - usłyszałam w słuchawce.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział za mną, wiem, że piszę rzadko to opowiadanie, ale w międzyczasie tworzę scenariusz do filmu krótkometrażowego, prowadzę kanał na YT i inne prywatne rzeczy, które pochłaniają masę mojego czasu. 

Mam nadzieję, że podobał się wam rozdział, proszę zostawcie komentarz, napiszcie co się podobał, co nie, a nad czym powinnam jeszcze popracować. Za wszystkie rady z góry dziękuję :*

POZDRAWIAM 




We're in the DARKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz