W pewnym momencie Mackenzie zawołała mnie na ganek.
-Już chyba wiem o co mu chodziło, że "pod domem"- powiedziała wskazując na wycieraczkę z napisem DOM.
Szybko przesunęłam wycieraczkę z pod której wyjęłam karteczkę z kolejną wskazówką.
"Pierwszy raz zobaczyłaś mnie? Lepiej wróć i przekonaj się"
-Co? O co mu chodzi? Ty go widziałaś? - pytała zszokowana Kenzi.
-Nie wiem, czy to był on, ale na pewno ktoś od niego. - powiedziałam.
-Czyli chodzi o tą sytuację nad jeziorem - dopytywała.
Odpowiedziałam jej twierdząco i ruszyłyśmy w kierunku lasu, który po ostatnich wędrówkach już chyba dobrze znałam. Przynajmniej część w którą zmierzałyśmy.
Szłyśmy chyba około godziny, ze względu na to, że chciałyśmy zachować ostrożność i rozglądałyśmy się cały czas za czymś "innym". Tym razem drzewa były jakieś straszniejsze, a ścieżki bardziej zarośnięte. W momencie którym doszłyśmy nad jezioro, równocześnie zadzwonił Pan Tajemniczy. Włączyłam głośnomówiący, a Mackenzie nie wytrzymała i zaczęła na niego wrzeszczeć.
-Co ty sobie wyobrażasz wysyłając nas w nocy do lasu!? Jesteś chory człowieku, czy...
-Was też miło słyszeć.- odezwał się Tajemniczy.- Jak się domyślacie mam dla was kolejne zadanie.
-Ooo, niee. Już nic dla nas nie masz! Natomiast ja dzwonię na policję!- wykrzyczała Kenzie.
-Radziłbym tego nie robić...
-Nie rób tego, musimy go słuchać, bo inaczej ich nie uratujemy.
-Za późno ja już wybrałam numer. Skończy się całe to zamieszanie. - odparła czarnowłosa.
-Ojj... uwierz będziesz tego żałować... Obie będziecie żałować! - po czym porywacz się rozłączył.
-Coś ty narobiła idiotko?! - krzyczała. - Nie pomyślałaś co on teraz zrobi?
-Szlag! Bateria w telefonie mi padła- powiedziała Mackenzie.
Nagle usłyszałyśmy krzyki. Bardzo głośny, damski krzyk. Spojrzałyśmy się na siebie, a potem ja zaczęłam biec, a Kenzi za mną w kierunku domku. To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Nigdy nie spodziewałam się, że Tajemniczy posunie się aż tak daleko. Stałam nieruchomo i tylko się wpatrywałam. Nie zwracałam uwagi na szał w który wpadła moja przyjaciółka, nawet nie zauważyłam kiedy wybiegła z budynku. Nie. Ja stałam i się wpatrywałam w ludzkie ciało. Martwe ciało bliskiej mi osoby. To było ciało Chloe. Kiedy się ocknęłam. Dopiero zauważyłam brak Kenzie.
-Kenzie? - zapytałam rozglądając się na zewnątrz.
Zaczęłam powoli iść w głąb lasu. Tułałam się bez celu rozmyślając nad tym co przed chwilą się wydarzyło. Co powinnam zrobić? Jeśli zadzwonię po pomoc w sprawie Chloe. To po pierwsze nie mam dowodów na swoją niewinność, a po drugie to boję się, że jeśli potrafił zabić Chloe to przecież to samo mógłby zrobić Paige. Wędrowałam tak i wędrowałam aż doszłam to małego źródełka przy którym postanowiłam usiąść. Starałam się być silna przez cały ten czas, ale w tamtym momencie nie dałam rady i zaczęłam płakać. Z zamyślenia wyrwały mnie krzyki kolejne
-Pomocy! Ratunku!
Wpadła na mnie dziewczyna młodsza ode mnie, była ubrana w szary kombinezon, była boso.
-Co się stało?! - zapytałam zaniepokojona.
-Uciekłam od niego... Boję się, że ktoś może mnie gonić. - powiedziała załamanym głosem.
-Jest cicho, raczej jesteśmy tu same, ale może faktycznie dla bezpieczeństwa wyjdziemy z lasu, może pójdziemy do mnie by cię opatrzeć i wszystko opowiesz mi na spokojnie. Dobrze?
-Dobrze. Dziękuję bardzo. To miłe. - stwierdziła. -Jestem Maya.
-Zoey. - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
Idąc z nową znajomą do domu, wypytałam ją skąd uciekła. Jak już mi powiedziała, że udało jej się uciec od porywacza, zaczęłam dalej drążyć temat. Dowiedziałam się wielu rzeczy zarówno przydatnych, jak i smutnych. Maya byłą przetrzymywana, ale mówi, że nie było tam z nią, żadnej Paige, ale stwierdziła, że może jest w drugiej kryjówce, tam gdzie zazwyczaj przesiaduje sam Tajemniczy. Byłam również ciekawa jak udało jej się uciec, to również szybko mi wyjaśniła, że po prostu wprowadzali nową dziewczynę, która wyglądem wskazywała, że musieli schwytać również Mackenzie. Rozmowa zajęła nam całą drogę do domu, tam wskazałam jej gdzie jest łazienka, a sama poszłam poszukać jej jakiś ubrań i butów. Po niespełna jednej godzinie siedziałyśmy w kuchni pijąc kawę i dalej rozmawiając.
-Dziękuję za to co dla mnie zrobiłaś. - powiedziała niepewnie.- Chciałbym Ci to jakoś wynagrodzić, więc pomyślałam, że może zaprowadzę cię do miejsca z którego uciekłam? Wiem, że nie ma tam twojej kuzynki, ale to zawsze chyba jakiś krok na przód, co nie?
-Naprawdę? Mogłabyś? - pytałam zdziwiona. - Jeżeli jesteś w stu procentach pewna, to z chęcią bym skorzystała.
-Boję się, ale widzę jak ci zależy na uratowaniu Paige. - Patrzyła się wprost przed siebie. - Myślę, ze masz szansę zakończyć tą całą farsę.
Nic nie powiedziałam. Ubrałyśmy się w cieplejsze ubrania i ruszyłyśmy do miejsca gdzie się spotkałyśmy, a stamtąd Maya zaczęła mnie prowadzić do kryjówki Tajemniczego. Im byłyśmy dalej Maya robiła się coraz bardziej nerwowa. W końcu się zatrzymała i wybuchła głośnym płaczem.
-Nie! Ja tak nie mogę! - płakała.- To nie sprawiedliwe!
-Co się stało? - spytałam zaniepokojona.
-Przepraszam! Proszę wybacz mi, ale... ale to pułapka! Powiedzieli mi, że jeśli cię przyprowadzę, to mnie uwolnią... przepraszam...-załkała.
-Co? - pytałam zmieszana całą sytuacją.
-Tak to! - usłyszałam obcy męski głos.
Chłopak wyszedł zza drzew a za nim szła rudowłosa dziewczyna.
-Wiedziałam, że nie można jej ufać. - odezwała się rudowłosa. - Widzisz Casper, mówiłam, żeby się za to nie zabierać, teraz i my dostaniemy opieprz.
-Spokój Cath! Widzisz i tak są zmęczone, a dodatkowo myślę, że ta słynna Zoey i tak z chęcią pójdzie z nami. - Nie mylę się?
Miałam zamiar coś powiedzieć, ale poczułam już znajomy chłód. Cath wstrzyknęła mi środek usypiający. Nawet nie zauważyłam jak przeszła za naszymi plecami, bo byłam skupiona na tym co mówi Casper.
CZYTASZ
We're in the DARK
Mystery / ThrillerHidden Springs to mała miejscowość w której od pewnego czasu znikają ludzie. Pewnego dnia znika również Paige, kuzynka Zoey. Dziewczyna zainteresowana całą sprawą, z jeszcze większą determinacją postanawia rozwikłać zagadkę Pana Tajemniczego i odnal...