Gratulacje

2.3K 294 16
                                    

--> UWAGA CHANYEOL POV <--

Następnego dnia po wizycie w domu Baekhyuna, byłem umówiony z Tiff na wizytę u ginekologa.
Byłem kurewsko przerażony, pół nocy nie spałem, musiałem wziąć tabletki nasenne.
Wstałem rano, wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół.
W kuchni czekała już pani YoungMi, przemiła kobieta.
-Chanyeol, kochaneczku! Śniadanie masz już gotowe, właśnie miałam wychodzić do sklepu. Chcesz coś specjalnego na obiad?
Uśmiechnąłem się szeroko. Ta kobieta dbała o mnie lepiej niż własna matka.
-Cokolwiek, byle zrobione tymi rękoma-złapałem i ucałowałem z wierzchu obie jej dłonie.
-Aish ty!-zawołała z uśmiechem.
Kobieta poczochrała mi włosy, ubrała buty, płaszcz i wyszła z domu.
Spojrzałem na zegarek, dziewiąta dwadzieścia, miałem jeszcze trochę czasu. Szybko zjadłem i odstawiłem naczynia do zmywarki.
-Panie Park-pojawił się pan Jung.
Z nim nie byłem taki związany. Nie pracował tu długo, ale nie był zbyt przyjaźnie nastawiony. Zawsze poważny, mimo że powiedziałem żeby mówił mi po imieniu, a nie per 'pan' on uważał jednak, że to nie poprawne. Nie lubiłem rozkazywać i nie robiłem tego, szczególnie do starszych ode mnie. To bywało dość niekomfortowe. Był strasznie sztywny, dlatego ograniczałem nasze spotkania do minimum.
-Tak?-odpowiedziałem grzecznie.
-Pańscy rodzice kazali przekazać, iż wyjeżdżają w podróż służbową do Japonii i nie będzie ich przez najbliższy tydzień.
-W porządku, dziękuję-skinąłem ku niemu, na co powtórzył mój gest i poszedł.
Zgarnąłem kurtkę, kluczyki i ubrałem buty. Musiałem jeszcze podjechać po Tiffany.

Około pół godziny później byliśmy w przychodni. Spojrzałem na brunetkę obok mnie.
-Denerwujesz się?-zagadnąłem.
Dziewczyna przytaknęła, przygryzając nerwowo wargę.
Podeszliśmy pod pokój numer 73.
Nagle poczułem wibrację telefonu.

Od: Baekki
Jesteście już? Zadzwoń jak będzie po wszystkim, bo umrę tu z nerwów!!

Uśmiechnąłem się sam do siebie, moja mała diva.

Do: Baekki
Tak jest! nie denerwuj się, Byun Baek. Złość piękności szkodzi:)

Od: Baekki
Nie mów mi co mam robić, Park. Zresztą mi nic nie zaszkodzi.

Już miałem mu odpisać, gdy przerwał mi głos dziewczyny.
-Jesteście szczęśliwi, prawda?
Nie musiałem się zastanawiać.
-Tak-uśmiechnąłem się lekko, wpatrując w zdjęcie do kontaktu Baekhyuna.
Zrobiłem mu je niedawno, kazał mi je usunąć, bo było z zaskoczenia. Miał tam taką uroczą minę, że to byłaby zbyt duża strata.
-Chciałabym powiedzieć, że gratuluję, ale oboje wiemy, że to kłamstwo.
Kiwnąłem głową.
Nagle kobieta ubrana cała na biało z rudawymi włosami i prostokątnymi okularami, wezwała nas do gabinetu, znaczy mnie nie.
Ale wcześniej ustaliliśmy, że wejdziemy oboje.
Lekarka zmierzyła mnie dość surowym spojrzeniem.
-A pan to...?
-Jest ze mną-odparła szybko dziewczyna.-Chciałabym, żeby był przy rozmowie.
Kobieta przytaknęła i usiadła za biurkiem, a my na krzesłach na przeciwko.
-Więc o co chodzi?-zapytała.
-Ja... To znaczy...-złapałem ją za rękę, po czym wzięła głęboki oddech.-Chciałabym się upewnić, czy jestem w ciąży.
-Dobrze-zapisała coś na kartce.-Ile spóźnia się pani miesiączka? Robiła pani test?
Tiffany odpowiadała na wszystkie pytania, coraz bardziej ściskając moją dłoń.
-Więc zapraszam na fotel tu za tymi drzwiami-wskazała.-Jest tam parawan, za którym rozbierze się pani od pasa w dół.
Tamta przytaknęła i ruszyła w tamtym kierunku.
-Pan poczeka tutaj, z wiadomego względu-powiedziała.

Siedziałem tam jakieś piętnaście minut, gdy w końcu wróciły.
-Dobrze...-zaczęła lekarka, a ja poczułem jak ze zdenerwowania zaczynają pocić mi się ręce.
-Gratuluję, jest to czwarty tydzień ciąży. Mdłości mogą występować, proszę się tym nie przejmować. Za kilka tygodni proszę umówić się na USG. Sprawdzimy wtedy, czy dziecko prawidłowo się rozwija, a na dzisiaj to wszystko.
Podziękowaliśmy i wyszliśmy.
Tiffany opadła na plastikowe krzesełko i schowała twarz w dłoniach.
Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją uspokajająco po plecach. Dziewczyna cicho szlochała.
Przynajmniej jednego byłem pewien.
To nie jest moje dziecko.
-Chodźmy stąd-wziąłem ją delikatnie pod rękę i zaprowadziłem do samochodu.
Przyznam, że spadł mi kamień z serca. Jednak nie mogłem się cieszyć, ze względu na jej reakcję.
Gdy już siedzieliśmy oboje w aucie, musiałem coś powiedzieć, jednak mnie wyprzedziła.
-Ulżyło ci, prawda? Ulżyło ci, że to nie twoje dziecko?
Nie miałem zamiaru jej okłamywać.
-Tak, ale nie chcę widzieć cię w takim stanie. Nie powinnaś się teraz denerwować, musisz też myśleć o nim.
Prychnęła, ocierając łzy.
-Co ja teraz zrobię, Chanyeol?-spojrzała na mnie taka bezsilna.
Nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć.
-Matka na pewno wyrzuci mnie z domu.
-Co z ojcem dziecka? Dlaczego powiedziałaś, że to ja zostanę ojcem?
Pociągnęła nosem, patrząc gdzieś w szybę.
-Miałam nadzieję-powiedziała cicho.-Jeśli już, to chciałam, żeby to było twoje dziecko.
-Dlaczego?
-Chłopak, z którym przespałam się po tobie... Nawet nie wiem, kim on jest. To było na imprezie w jakimś klubie. Miała być jednorazowa przygoda na otarcie łez, byłam pijana. Skutki na całe życie-dodała, a po policzkach poleciały jej kolejne krople.
-Pomogę ci-zdecydowałem.
Spojrzała na mnie, czerwonymi od płaczu oczami.
-Co?
-Pomogę ci-powtórzyłem.
-Ale co z Baekhyunem?
-To zostaw mi.
-Dlaczego...?
-Bo czuję się za ciebie odpowiedzialny-odparłem, wbijając wzrok w przednią szybę i zaciskając ręce na kierownicy.-Znam twoją sytuację i nie mogę cię tak zostawić, szczególnie po tym, czego dowiedziałem się o ojcu dziecka.
-Chanyeol...-szepnęła, wpatrując się we mnie.-Nie wiem, co powiedzieć.
Westchnąłem ciężko, przejeżdżając ręką po twarzy.
-Ja też nie wiem co powiedzieć, ale nie sobie a Baekhyunowi.
-Przecież wszystko się wyjaśniło-powiedziała cicho.
-Tak... ale on nie bardzo lubi...
-Mnie? Nie dziwię się, byłam dla niego straszną zołzą, ale to wszystko z jednego powodu, nie muszę mówić głośno jakiego, prawda?
Przytaknąłem.
-Mimo to, czasami żałuję swojego zachowania, ale nie mów mu tego. Niech ta sytuacja nie wpływa na nasze relacje.
Zaśmiałem się cicho.
-Spokojnie, nie znasz go za dobrze, ale mogę cię zapewnić, że tak szybko nie zmieni o tobie zdania.
Ona także się uśmiechnęła.
-Naprawdę ci dziękuję, Chanyeol.
-W porządku, Tiffany. Od tego są przyjaciele.
Co nie zmienia faktu, że Baek mnie zabije...

____________________________

No więc jestem z nowym rozdziałem, dziękuję za wasze nie ocenione opinie i czekam na kolejne!+za wszelakie błędy przepraszam!

Are u kidding me (Baekyeol)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz