Jesteś moim przyjacielem

2.7K 356 35
                                    

Gdy wróciłem ze szkoły do domu, nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Wziąłem prysznic, zjadłem coś na szybkiego i odrobiłem lekcje. Zacząłem nawet sprzątać, byle robić cokolwiek, nie chciałem myśleć. Byłem zdezorientowany. Ten incydent na stołówce plus wyznanie Jongina. Trochę żałowałem, co mu powiedziałem, to był impuls. Nie chciałem dawać mu złudnych nadzei, bo póki co moje serce biło szybciej dla Parka, nie potrafię ot tak na pstryknięcie palców zmienić uczuć.
Zwierzyłem się z wszystkiego Jongdae i Natt, którzy przyszli do mnie pod wieczór.
-Nie mam pojęcia co robić-westchnąłem ciężko.
Natalie objęła mnie i pogłaskała czule po głowie.
-Skoro Chanyeol nie jest zainteresowany żadną głębszą relacją z tobą, to może spróbuj z Jonginem?-zaproponował Chen.
-Nie umiem o nim zapomnieć, tylko dlatego, że Kai powiedział, że mnie lubi. To nie jest takie proste.
-Wiem jak się czujesz, sama byłam kiedyś w tak zwanym 'miłosnym trójkącie'-odparła Natt.
-To znaczy?-zapytałem.
-No właśnie, TO ZNACZY?-zaśmiałem się z tonu Jongdae, zazdrośnik.
Tamta posłała mu zirytowane spojrzenie.
-Jak byłam w gimnazjum podobał mi się pewien chłopak, co najlepsze z wzajemnością, ale jego brat też wyznał, że mnie lubi i byłam strasznie zdezorientowana, bo nie chciałam, żeby się o mnie kłócili. Coś okropnego-pokręciła głową.
-I co zrobiłaś?-zainteresowałem się.
-Dałam kosza jednemu i drugiemu-wzruszyła ramionami.-Nie chciałam stawać pomiędzy nimi.
-To trochę inna sytuacja...-powiedziałem, niezbyt mi to pomogło.
-Masz z nimi jeszcze kontakt?-pytał Chen.
-Czy to ma jakieś znaczenie?-westchnęła ciężko.
-To znaczy, że masz?-zawołał.
-To nie ma znaczenia, przyszliśmy doradzić Baekhyunowi, a nie rozmawiać o mojej przeszłości.
-Ale...
-KIM JONGDAE!
Wybuchłem śmiechem. Może wciąż nie wiedziałem co robić, ale przynajmniej poprawili mi humor.
Gdy już sobie poszli, przebrałem się w spodenki do spania. Tak, spałem bez koszulki, pomimo że miałem czekoladowy abs. Założyłem słuchawki i puściłem moją ulubioną playlistę, gdzie oczywiście między innymi było moje ukochane SHINee, czy fx.
Starając się nie myśleć o jutrzejszym dniu, zasnąłem.

Zdążyłem wstać z łóżka i się wysikać lub jak kto woli oddać mocz, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mój brat był w delegacji, zresztą miał klucze, a Chen otwierał zapasowym kluczem, który kiedyś mu dałem w razie w, ale on i tak korzystał z niego na codzień.
Ledwo widząc na oczy, poszedłem otworzyć.
W progu stał nie kto inny jak Jongin, z tym swoim zabójczym uśmiechem.
-Dzień dobry-wszedł, nawet nie czekając na zaproszenie.
Tak jakby w ogóle go potrzebował.
-Ale... Kai? Co, jak, po co...?-przetarłem jeszcze raz oczy.
Ten tylko się zaśmiał i poczochrał mi włosy.
-Ogarnij się, bo się spóźnimy-popchnął mnie w stronę łazienki.
Nie zdążyłem wziąć ze sobą ubrań, więc wyszedłem w samym ręczniku. Chciałem jak najszybciej przejść do swojego pokoju, ale oczywiście od razu wpadłem na mojego gościa. Ten obrzucił mnie dość pożądliwym wzrokiem i już miał coś powiedzieć, gdy już drugi raz tego ranka, zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę-zaoferował Kai, nim zdążyłem zareagować.
Gdy to zrobił szczęka opadła mi do ziemii. Stał tam nie kto inny, jak Park Chanyeol we własnej osobie.
Spojrzał najpierw na Jongina, dopiero później na mnie. Albo mi się wydawało, albo rozzłościł go widok, który zastał.
W końcu odezwał się Kai.
-Co ty tu robisz, Chanyeol?
Ten rzucił mu chłodne spojrzenie.
-Ciebie też mógłbym o to zapytać. Chciałem porozmawiać z Baekhyunem-tu wrócił wzrokiem do mnie.-Ale jak widać, przyszedłem nie w porę.
Tak mnie zamurowało, że nie dałem rady nic z siebie wykrztusić, nawet jak już odwrócił się i poszedł.
Kai zamknął drzwi i spojrzał na mnie dziwnie.
-Skąd wiedział, gdzie mieszkasz? Był już u ciebie?-zapytał.
Pokręciłem głową, sam byłem tego ciekaw. Dopiero teraz sobie przypomniałem, że wciąż stoję w samym ręczniku.
Zaraz, on chyba nie... Nie pomyślał, że przespałem się z Jonginem?!
Mruknąłem coś do chłopaka i pędem ruszyłem do swojego pokoju. Gdy już ubrałem się w mundurek, jakoś ogarnąłem włosy i umyłem zęby, wróciłem do salonu, gdzie siedział Jongin, robiąc coś na telefonie.
-Zrobiłem ci śniadanie, jest w...
-Dzięki, ale nie jestem głodny. Idziemy?
Nic nie odpowiedział, więc w końcu wyszliśmy z domu.
Przez wszystkie lekcje byłem nieobecny duchowo, za co oberwało mi się od pani Kang, na koreańskim. Tak naprawdę czekałem na przerwę obiadową, miałem nadzieję, że Chan wyjaśni mi dzisiejszą wizytę. Ciekawość zżerała mnie od środka. Miałem jedynie nadzieję, że tej flądry dzisiaj nie będzie. Może jest chora, albo coś ją potrąciło...
Baekhyun, nie zapędzaj się tak w marzeniach.

W końcu doczekałem tej dwunastej trzydzieści. Gdy dotarłem na miejsce, przy stoliku siedział Suho, Luhan i Kai. Przywitałem się z nimi, subtelnie się rozglądając.
-Jeśli szukasz tego wielkoluda, to szukaj wśród idiotycznych, głośnych i pustych lasek. Czytaj Tiffany i spółka-powiedział z przekąsem Lu.
-Huh? Czemu nie tutaj?-zapytałem.
Jedynie wzruszył ramionami.
-Można powiedzieć, że trochę mnie wczoraj poniosło...-odparł niewinnym tonem chińczyk.
-O czym mówisz, Lulu?-doszli do nas Sehun, Xiumin, Chen i Natt.
-O wczoraj-dopowiedział z uśmiechem Suho.
Patrzyliśmy z Jonginem na siebie zdezorientowani.
-Jak wyszliście-zaczął Luhan, dziobiąc swoją sałatkę.-Można powiedzieć, że trochę nakrzyczałem na tamtą dwójkę.
-Delikatnie mówiąc-zaśmiał się Sehun, tuląc swojego chłopaka.
-Taki anielski wygląd, a temperament diabła-westchnął Xiumin, szczerząc się pod nosem.
-Ale co im powiedziałeś?-dopytywał Kai.
-Prawdę-wzruszył ramionami.-Jej, że jest bezczelną, głupią idiotką, a jemu, że nic z tym nie robi.
Byłem zaskoczony postawą chłopaka. Szybciej spodziewałbym się tego po Natt, czy Jongdae.
-Dlaczego...?
-Bo jesteś moim przyjacielem, a ja nienawidzę, gdy ktoś tak traktuje moich bliskich-wrócił do jedzenia.-Hunnie, chcesz moją fasolkę?-skrzywił się.
Roześmiałem się i przytuliłem mocno.
-Dziękuję, Luhan. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Ten także mnie objął.
-Nie ma sprawy, Baekki.
Usłyszeliśmy głośne chrząknięcie Oh.
-Baek, mógłbyś już puścić mojego chłopaka? Pięć sekund już minęło...
-Jasne-zaśmiałem się, siadając prosto.
Nagle nade mną rozległ się niski głos, na dźwięk którego moje serce natychmiast przyspieszyło.
-Baekhyun, możemy porozmawiać?

____________________________

WAŻNE!!!

Chciałabym wam bardzo bardzo podziękować za komentarze pod ostatnim postem, na które nie odpowiedziałam. To dlatego, że nie chcę powtarzać wam wszystkim tego samego, ale naprawdę jestem niezmiernie szczęśliwa, że podoba wam się moje opowiadanie i wciąż mi to pokazujecie. Jesteście najlepsi!
Dziękuję!
+dzisiaj znowu dość późno wstawiam rozdział, ale musicie mi wybaczyć, musiałam obejrzeć mecz moich Czerwonych Diabłów:)

Are u kidding me (Baekyeol)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz