Spojrzałem zaskoczony w stronę, skąd dochodził ten głos.
-Ja ci dam dotykać mojego Hyunniego!-krzyknął Luhan.-Bierz te swoje łapska od niego!
Podbiegłem do chłopaka, który już chciał się zamachnąć na dziewczynę.
-I kto to mówi-tamta odzyskała głos.-Kolejny pedał, na dodatek wyglądający jak dziewczyna w przebraniu, żałosne!
Tak wściekłego Luhana jeszcze nie widziałem.
-Daj spokój Lu umma-powiedziałem cicho.-Nie warto marnować na nią energii ani powietrza.
-Coś ty powiedział?! Ty pieprzony...
-Tiffany!
Nagle pojawił się Chanyeol z Sehunem.
Ten drugi od razu znalazł się przy nas, starając się uspokoić chińczyka.
-Co się stało?-zapytał mnie.
-Tiffany się stała-wycedziłem wściekle.
Obróciłem się w stronę pozostałej czwórki.
-Co ty wyprawiasz?-zawołał do niej Park.
-Znowu się mnie uczepili, więc musiałam jakoś zareagować!-podeszła do niego i wtuliła się w jego bok.-Prawda, dziewczyny?
A one jak na rozkaz, potwierdziły jej słowa.
Ku mojemu zdziwieniu Chan, ją odepchnął od siebie. Zresztą nie tylko ja się tego nie spodziewałem.
-Co ty wyprawiasz? Wolisz ich ode mnie?!-krzyknęła, robiąc się czerwona ze złości.
-Nie widzisz? To koniec Tiffany, nie mogę być z kimś takim jak ty-odparł nad wyraz spokojnie Chanyeol.
-Jeszcze tego pożałujesz. Będziesz błagał, żebym do ciebie wróciła!
Odwróciła się, zarzucając włosami. Dumne wyjście jakoś jej nie wyszło.
-Nawet nie oddychaj tym samym powietrzem!-zawołał za nią Lu.
Podszedł do nas Channie.
-W porządku? Naprawdę nie wiedziałem, że ona taka jest...-chyba czuł się trochę winny.
-Następnym razem słuchaj przyjaciół-wzruszył ramionami Sehun.
-Właśnie-dodał Lulu.-Ale Baekki, chyba nic ci nie zrobiła zanim przyszedłem, co?
Uśmiechnąłem się do niego uspokajająco.
-Ze mną okej, umma.
Za to poczochrał mi włosy i złapał pod ramię.
-W takim razie chodźmy, reszta czeka.
-Hej, a my?-zawołał Hun.
-No chyba wiecie, gdzie iść, co?-odpowiedział.
Sehun mruknął coś pod nosem, na co jego chłopak rzucił mu spojrzenie typowej divy.
Jak tak na nich patrzyłem, to naprawdę cieszyłem się, że ich poznałem.
Zauważyłem, że Chanyeol dziwnie mi się przypatruje.
-Mam coś na twarzy?-zapytałem go, odruchowo dotykając policzka.
On jedynie się zaśmiał i pokręcił głową.
Dziwne.
Gdy w końcu dołączyliśmy do reszty, zaczęli wypytywać co tak długo i tak dalej. Sehun opowiedział im zaistniałą sytuację, na co podszedł do mnie Kai ze zmartwioną miną.
-W porządku, Baek?
Przytaknąłem.
-Tak, ale raczej nie mam ochoty na żadne wyjście-mruknąłem.
-Mi też przeszła ochota-westchnął Sehun.
-Może innym razem?-dodał Xiumin.
Umówiliśmy się na weekend. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, gdy znowu zaczepił mnie Jongin.
-Odprowadzę cię, dobra?
-Wybacz, ale już obiecałem Baekhyunowi, że to ja go odprowadzę-wtrącił Chanyeol.
Widziałem zdziwione spojrzenia reszty. Sam nie wyglądałem inaczej.
-Z tego co widzę, Baek nic o tym nie wie-odparł twardym tonem szatyn.
-Teraz już wie. Chodźmy-złapał mnie za rękę i odciągnął od reszty, kierując się w stronę przystanku.
-Uważaj na mojego synka!-zdążyłem usłyszeć Luhana, zanim zniknął za zakrętem.
Nie odezwałem ani słowem, nie komentowałem też tego, że wielkolud wciąż trzymał moją rękę. Co zbytnio mi nie przeszkadzało. Tyle że nie wiedziałem już co myśleć. Jednego dnia zachowuje się tak, drugiego inaczej. Chciałem jasnej sytuacji. Wyrwałem rękę z jego uścisku.
Akurat podjechał mój autobus, więc wsiadłem do niego nie czekając na Parka.
On jednak szedł za mną, też milczał. Był to jednak rodzaj tej przyjemnej ciszy, z czego byłem zadowolony, bo nienawidziłem niezręcznych momentów, a przydarzyło mi się ich w życiu wystarczająco dużo. Cała droga minęła bez słowa czy jakiegokolwiek spojrzenia.
Gdy w końcu doszliśmy do mojego domu, spojrzałem mu w oczy.
Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem.
-Nie zachowuj się tak.
Patrzył na mnie, nie rozumiejąc.
Westchnąłem ciężko.
-Dobrze wiesz, że cię lubię. Dlaczego tak się zachowujesz?-odparłem z wyrzutem.
-Nie wiem o czym mówisz, Baekhyun.
Przejechałem rękami po twarzy w geście zniecierpliwienia.
-Dlaczego?!-zawołałem.-Głupieję przez ciebie! Dałeś mi wyraźnie do zrozumienia, że nie mam na co liczyć. Przyjąłem to i zrozumiałem, nie kazałem ci nagle rzucić wszystkiego i rzucić mi się w ramiona. Tyle że ja też mam uczucia, Chanyeol. Wodzisz mnie za nos, dezorientujesz. Nie dasz mi po prostu zapomnieć o tym uczuciu?!-wybuchłem.
Chyba zbyt długo trzymałem to w sobie. Kumulowało się to i kumulowało aż w końcu balon pękł.
-Nie-odparł niewzruszony.
-Co?-myślałem, że się przesłyszałem.-Co powiedziałeś?
Westchnął cicho i z powagą patrzył mi w oczy.
-Zmądrzałem. Nie chcę bawić się w kotka i myszkę, Baekhyun. Po prostu daj mi szansę.
Czekałem aż krzyknie jakieś pieprzone Prima Aprillis, bo nie wierzyłem w to, co właśnie usłyszałem.
-Chcesz mi powiedzieć, że nagle z hetero, stałeś się homo, gdzie na dodatek zerwałeś dzisiaj z dziewczyną.
To brzmiało tak żałośnie.
-Nigdy nie byłem stuprocentowym hetero, a od gimnazjum jestem biseksualny. Płeć nie ma dla mnie znaczenia.
Żartujesz sobie ze mnie, Yeol?
-Czego ode mnie oczekujesz?-zapytałem ciszej.
-Zaufania.
-Na zaufanie trzeba zasłużyć, nie dostaje się go w prezencie.
Nie chciałem od razu rzucać mu się w ramiona, nie po tym wszystkim.
-Rozumiem-złapał mnie za rękę.-Daj mi szansę, Baekhyun.____________________________
Postanowiłam nie trzymać was długo w niepewności, więc proszę oto kolejna część. Mam nadzieję, że się podoba, a za komentarze szczerze wam dziękuję, uwielbiam je czytać^^
+za wszystkie błędy z góry przepraszam:(
CZYTASZ
Are u kidding me (Baekyeol)
FanficParings: baekyeol/chanbaek, kaibaek, hunhan Okładka utworzona przez xtysiax