rozdział 10.

65 10 0
                                    

Obudziłam się rano w dokładnie tej samej pozycji, w której zasnęłam. Brakowało mi tylko czegoś. Tego ciepła, bijącego od ludzkiego ciała. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pokoju. Koło mnie leżał tylko ten mały, słodki pies. 

-A Twój Pan gdzieś wyszedł? -Spytałam, jakby z nadzieją, że zaraz mi odpowie. 

Wstałam z łóżka i skierowałam się do salonu. Na stole leżała kartka: 

PLAN ZAJĘĆ NA DZIŚ: 

*Idź do sklepu, w przedpokoju zostawiłem Ci pieniądze i listę rzeczy, które masz kupić.

*Wyprowadź Yanggaenga na spacer.

*W ostateczności poodkurzaj trochę w domu.

WRÓCĘ KOŁO 16, JESTEM Z CHŁOPAKAMI. YOSEOB ♥

-Aish, ten idiota... Będę mu za sprzątaczkę i służącą robić? -Spytałam bezradnie i odetchnęłam ciężko. 

Poszłam doprowadzić się do użytku dziennego. 

-Yanggaeng, chodź. Idziemy do sklepu. -Gdy tylko piesek podszedł do mnie, założyłam mu smycz i wyszliśmy z domu.

Gdy wchodziliśmy do sklepu, wzięłam malucha na ręce. 

-Twój właściciel ma straszne wymogi, kochany. Nie wiem jak z nim wytrzymujesz. -Podtrzymywałam dalszy monolog.

Wzięłam wszystkie zapotrzebowania mojego współlokatora, zapłaciłam i skierowałam się z powrotem do domu.

Odpięłam zwierzakowi smycz i poszłam rozpakować zakupy.
Zabrałam się również za obiecane odkurzanie. 

---

Po skończonej pracy usiadłam na czerwonej kanapie, a żeby się zrelaksować włączyłam telewizor. Nie minęło nawet 5 minut, a dostałam smsa:

"Mam nadzieję, że się obrobiłaś ze wszystkim, będę za 20 minut. Yoseob" -Zaśmiałam się. Czy ten człowiek chce, żebym była jego kurą domową?

Wróciłam do oglądania telewizji, popijając ciepłą herbatą. Zrobiłam dwie. Liczyłam na to, że zmęczony pewnie Yoseob wypije ją razem ze mną.

Dźwięk przekręcanych kluczy. Otwieranie drzwi.

-Wróciłem! -Rozległ się okrzyk radości sprzed pokoju. 

-Chodź szybko, zrobiłam Ci ciepłą herbatę. -Uśmiechnęłam się do chłopaka i z powrotem przeniosłam wzrok na telewizor. 

-Co oglądasz? -Spytał zaciekawiony.

-Dramę. 

-Obejrzyjmy ją razem. -Zaproponował.

-Nie jesteś głodny? -Jakby przez przypadek, mój głos zabrzmiał jakbym się martwiła.

-Jestem trochę, ale najpierw wypiję herbatę z Tobą.

-Zrobię Ci coś. -Wstałam i poszłam do kuchni. W tle usłyszałam tylko "dziękuję Yumin!".

Przyrządziłam mu ciepły posiłek.

-Chodź Yoseob, obiado-kolacja gotowa! -Zawołałam przyjaciela.

Przyszedł do mnie jak najszybciej, siadając przy stole. Postanowiłam mu jedzenie przed sobą.

-A Ty nie jesz? -Zapytał, wkładając sobie do buzi kolejną porcję ryżu.

-Jadłam w przerwie.

-Między czym? -Zmarszczył brwi.

-Między usługiwaniem Ci. Wiesz, chodzeniem do sklepu, wyprowadzaniem Yanggaenga, odkurzaniu i takich tam. -Posłałam mu sztuczny uśmiech.

-Przepraszam Cię, ale ja na prawdę nie mam czasu na takie rzeczy. Dlatego myślałem, że mi pomożesz.. -Udał smutnego.

-No dobrze, pomogę Ci.. -Przewróciłam oczami.

-Dziękuję, że ugotowałaś mi obiad. -Uśmiechnął się i włożył naczynia do zmywarki.

Ja w tym czasie poszłam do "naszego" pokoju po telefon. 

Lubiłam jego pokój. Miał dużo zdjęć. Sam, z chłopakami, z rodzicami, siostrą. Sesje zdjęciowe, selca, cokolwiek. Podobało mi się. 

Wzięłam telefon i spróbowałam zadzwonić do dziewczyn z domu trainee. Nie dostałam odzewu. Usiadłam koło łóżka i ciężko odetchnęłam.

-Stało się coś? -Wszedł do pokoju niosąc gitarę. 

-Nie, nic.. Po prostu chciałam zadzwonić do dziewczyn, ale nie odbierają. Pewnie mają dużo zajęć.

-Zapewne tak. Chcesz ze mną pośpiewać? -Zapytał unosząc brwi.
-Czemu nie.. Usiądź koło mnie. 

Śpiewaliśmy, a Yanggaeng usnął obok nas. Oświetlało nas jedynie światło pełni księżyca. Na dworze było albo przypadkowo cicho, albo nic się dla mnie więcej nie liczyło. Słyszałam jedynie lekkie brzdąkanie gitary, oraz nasze delikatne głosy rozchodzące się po pokoju.
Nagle zaczął grać piosenkę, której nie znałam. Więc po prostu dałam mu pole do popisu. Zaśpiewał piosenkę swojego zespołu, "You". Patrzył mi prosto w oczy. 

Piosenka była piękna. Jego piękny, anielski głos, który docierał do mojego serca niczym lek na całe zło świata. Jego głos, który jakby pomagał mi zapomnieć o wszystkim, co się stało w moim życiu. Zapomniałam o sobie, jako o osobie, którą nie chciałabym już być.

Patrzyłam mu w oczy ze łzami w oczach. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że dam radę kochać. 

Przestał śpiewać. Odłożył gitarę na bok. W pokoju zapanowała niezręczna cisza, jakby właśnie tą piosenką wyznał mi miłość, a my mielibyśmy po 10 lat, jakbyśmy bali się miłości. 

Obrócił się w moją stronę, patrząc dokładnie na moją twarz. Ujął ją w ręce, a ja szerzej otworzyłam oczy. Zbliżył się i lekko musnął moje usta swoimi własnymi. Po ciele przeszły mnie ciarki. 

Szybko się speszył i odsunął się kilka milimetrów ode mnie. Nie pasowało mi to. Chyba to zauważył, bo zaraz znowu do mnie wrócił. Tym razem, było tak, jak grali w najpiękniejszych filmach. Całowaliśmy się jak zakochana para, która nie widziała się latami. W sumie, było podobnie. 

Przybliżył mnie do siebie, trzymając moją talię. Zarzuciłam ręce na jego szyję, aby czuć jego pocałunki jeszcze bardziej. Czułam się, jakby był to mój pierwszy pocałunek. Znowu przestał.

-Yumin ja.. Przepraszam Cię..

-Za co mnie przepraszasz? -Spytałam zdezorientowana.

-Kocham Cię. Nadal Cię kocham. Ale nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz? Nikt.. -Posmutniał.

-Rozumiem, Yoseob. Kariera. Wytwórnia, fani.. Wyszłaby z tego afera. Ale uwierz mi, ja.. Wystarczy mi to, że jesteś przy mnie.

Uśmiechnął się i pocałował moje czoło. 

-Chodźmy spać. Jest późno. -Szepnął. 

Znowu położyliśmy się spać. Razem. We dwoje. Znowu leżałam w jego objęciach, które dawały mi tyle szczęścia. 


I spending all day, thinking of you. Fiction.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz