Krótki i do dupy. Przepraszam, ale przynajmniej coś tam napisałam. Może komuś się spodoba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- jak sie czujesz?- usłyszałam ponownie pytanie.
- jakby mnie ktoś przejechał- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - co tu robisz?- teraz ja zadałam pytanie.
- jadłaś coś dziś?- zignorował moje pytanie zadając swoje. Nie chciałam na nie odpowiadać, więc jedynie odchąknęłam. - cholera- Marcel przeklnął pod nosem i wyszedł z mojego pokoju. Poprawiłam się, podnosząc się na łokciach lekko do góry. 'Czemu on mi pomaga? ' to jedno pytanie kążyło mi po głowie cały czas. - masz zjedz- nie zauważyłam nawet kiedy Marcel podał mi miske z zupą. Spojrzałam na niego a potem na rosół. Niepewnie wzięłam łyżkę z makaronem do buzi. Po całym dniu głodowania nie mogłam nie zjeść całej miski.
- dziękuje - mruknęłam i chciałam wstać by położyć miskę na szafkę, ale Marcel mnie powstrzymał lekko popychając mnie spowrotem na łóżko. Spojrzałam na niego pytająco.
- nie wstawaj. Jesteś osłabiona. - wyjasnił i znów opuścił mój pokój. Tym razem nie zadawałam sobie pytań. Myślałam o niczym. Liczyłam pęknięcia na suficie.
Po zliczeniu wszystkich pęknięć Marcela jeszcze nie było, więc stwierdziłam, że wyszedł. Co ja sobie myślałam? Że sie zmienił tak nagle i mi wybaczył? Wstałam powoli i chwiejnym krokiem ruszyłam do drzwi swojego pokoju. Po otworzrniu ich i przekroczeniu progu od razu wpadłam na Marcela. Cofając się zachaczyłam piętą i próg i poleciałam do tyłu. Nagle poczułam rękę Marcela na plecach. Żeby utrzymać równowagę złapałam się jego ramienia. - wszystko w porządku?- zapytał patrząc na mnie. Pokiwałam głową nie patrząc mu w oczy. Nie umiałam. Za bardzo się bałam .
- pamiętasz co ci powiedziałam u mnie w domu...przed balem?- zapytałam powoli kierując swój wzrok na jego zielone oczy. Nie odwrócił się.
- pamiętam. - powiedział cicho.
- to czemu taki jestes?- zapytałam - skoro wiesz, że mi na tym nie zależy. - powowiedziałam dalej będąc w objęciach Marcela, który po tych słowach mnie puścił.
- a kto powiedział, że zrobiłem to dla ciebie?- zapytał odsuwając się ode mnie.
- ty- odpowiedziałam krótko. - jeśli nie zależy ci to ck tu robisz?- zbliżyłam się do chłopaka.
- też się zastanawiam - powiedział a potem go już nie było. Przez chwile stałam i czekałam... Może znowu wyszedł i wróci? Po paru minutach stwierdziłam, że już nie wróci. Zamknęłam drzwi do pokoju i oparłam się o nie plecami. Zamknęłam oczy i zrobiłam pare głębokich wdechów a potem się rozpłakałam.