Po zjedzeniu wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę.Nie pytaliśmy jak tam u nas ani nie zadawaliśmy niewygodnych pytań.Rozmawialiśmy tak jakby naszego rozstania nigdy nie było.
-O! daj głośniej- wypalił nagle Michael i sam podgłośnił.Uśmiechnęłam się słysząc naszą ulubioną piosenkę. Gdy stanęliśmy na światłach otworzyłam okna i zaczęłam śpiewać, a raczej wydzierać się. Bawiliśmy się tak dobrze, że nie zauważyliśmy kiedy przyjechaliśmy na miejsce. Zaparkowałam pod starym domem przyjaciela.
-Zadzwoń do mnie czasem- powiedziałam podając chłopakowi kartkę z numerem. Schował ją do kieszeni i wysiadł, ale nie poszedł do domu. Przyglądał mi się jakby na coś czekał. Po niecałej minucie ponownie otworzył drzwi.
-No idziesz?- zapytał i popatrzył na mnie zdziwiony, że nie wysiadłam. Chciałam zapytać po co, ale doprowadziłoby to tylko do niezręcznej rozmowy o tym po co tu tak na prawdę przyjechałam , więc jedynie kiwnęłam głową i wyłączyłam silnik. -Wszystko okej..jeśli masz plany możemy zobaczyć się jutro.- powiedział z troską a jego ręka spoczęła na moich plecach.
-Wiesz...chciałam jeszcze dziś wrócić do domu.- powiedziałam próbując się uśmiechnąć.
-Chyba żartujesz. Nie będziesz wracać po ciemku. Przenocujesz u mnie.-powiedział stanowczo Michael. Chciałam, ale nie mogłam się na to zgodzić.
-Mike jesteś kochany ,ale jestem dobrym kierowcą. A pogoda nie jest zła.- powiedziałam spokojnie i cofnęłam się do samochodu. Michael jednak złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie. Popatrzyłam na niego błagalnie. Jednak on tylko pokręcił głową.
-Znasz mnie. Nie dam za wygraną. No i ktoś musi mnie wspierać jak będę mówił mamie o studiach- powiedział z pokrzepiającym uśmiechem-są naleśniki- dodał słodkim głosem. Przewróciłam oczami,zabrałam torebkę z tylnego siedzenia i zamknęłam auto.
-Idziemy-powiedziałam krótko i ruszyłam w stronę drzwi.
-Ej a moja walizka?-krzyknął gdy już chciałam pukać. Przewróciłam oczami, odwróciłam się i rzuciłam mu kluczyki.
-Tylko szybko, bo się rozmyślę. - dodałam z uśmiechem i założyłam ręce na piersi. Po chwili witałam się już z mamą przyjaciela.Zawsze mnie lubiła. Uważała, że nie sprawiam problemów i jestem ułożona. Owszem byłam taka, przy niej. Zawsze rozrabiałam i dawałam popalić. Szczególnie rodzicom. Nie dopytywała po co przyjechałam. Oczywiście była ciekawa co teraz robię i jak ma się mama, ale mogłam odpowiadać bardzo ogólnie. Nie dociekała szczegółów.
-Mam nadzieję, że zostaniesz u nas skarbie?- to raczej była prośba podchodząca pod rozkaz niż pytanie, ale uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam głową-Jest ciepło więc jak upiorę ci wieczorem ciuchy to po południu będą czyste. Chciałam powiedzieć,że nie trzeba, ale jedynie podziękowałam. Po zjedzeniu ponownie się ubrałam.
-Mike idziesz się przejść ze mną? Chyba nie chce iść sama- zwróciłam się do przyjaciela łapiąc go za rękę. On tylko kiwną głową i zaczął się ubierać. Po wyjściu z domu nie rozmawialiśmy, ale nie było pomiędzy nami niezręcznej ciszy. Oboje teraz tego potrzebowaliśmy, a na pewno ja. Idąc chodnikiem wzdłuż ulicy,którą znałam na pamięć wszystko wróciło. Te dobre i te złe wspomnienia. W większości był Michael. To z nim przeżyłam najlepsze, jak dotąd, lata swojego życia. Gdy tylko sobie o czymś przypominałam co było z nim związane ściskałam go za rękę. On jakby czytał w moich myślach, nie pytał po co to robię jedynie posyłał mi uśmiech, który zaraz odwzajemniałam.-Co z moim domem?-zapytałam mijając kolejny tak samo wyglądający dom.
-Chybaktoś go kupił- odpowiedział Mike. -Mama tak mówiła.- dodał.Kiwnęłam głową i znów wróciliśmy do przyjemnej ciszy. Słońce jakieś 20 min temu zaszło a ja nie wzięłam kurtki. Naciągnęłam rękawy i zbliżyłam się trochę do przyjaciela. -Może wrócimy do domu. Zimno się robi- tym razem cisze przerwał Mike. Pokręciłamgłową.