Rozdział 4

210 12 6
                                    

Piękna sukienka, dopasowane dodatki i idealnie ułożone włosy to wszystko doprawione lekkim makijażem, który podkreśla urodę. W ręce czarna kopertówka. Wyglądam cudownie. Wiem ,że brzmi to strasznie egoistycznie ,ale to prawda. Zdaje sobie sprawę z tego jaka jestem ładna...o mój boże ja na prade jestem egoistką. Jendak bardziej martwi mnie to co się dzisiaj stanie. Nie chciałam się przyznać do teog nikomu nawet przed samą sobą ,ale polubiłam Marcela. Poznałam go i zdałam sobie sprawę ,że jest cudowny. Nie zasłużył na to wszystko. Na początku to miał być kawał, potem konkurs, który chciałam wygrać. Jednak nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę pozwolić, by Marcel został skrzywdzony jeszcze bardziej. 

-Skarbie jakiś młodzieniec do ciebie- moje rozmyślania przerwał głos mamy. Na jej słowa nagle zaczęłam się denerwować. Otworzyłam drzwi i powoli zaczęłam schodzić na dół. Myślałam ,że serce wyskoczy mi z piersi. Postawiłam nogę na ostatnim schodku i podniosłam wzrok na Marcela. I nagle serce, które przed chwilą biła jak szalone teraz stało w miejscu. Przede mną stał jakiś wysoki do bólu przystojny chłopak. Miał na sobie czarny dopasowany garnitur. Jego koszyla była do połowy rozpięta przez co można było zobaczyć dwa ptaki na klacie chłopaka. W trzęsących się rękach trzymał mały bukiecić na rękę z białych róż. Uśmiechał się, a w jego lekko różowych policzkach były słodkie dołeczki. Brązowe lekko kręcone włosy opadały mu na czoło i mimo tego ,że były rozczochrane, a wiatr je jeszcze bardziej rozrzucił na boki wyglądały jakby były tak ułożone specjalnie i dodałały uroku. W końcu spojrzałam w jego oczy i dopiero teraz miałam pewność ,że to Marcel po mnie przyjechał. Jego zielone oczy patrzyły na mnie z lekkim lękiem ,ale i podekscytowaniem. 

-Hej.- uśmiechnęłam się i wydukałam cicho. -Nie poznałam cię- nie mogłam przestać się uśmiechać. Mój wzrok był skierowany na jego cudowne oczy. Bez okularów wyglądał dużo lepiej. 

-Hej-powiedział cicho. Mimo ,że wyglądał jak model z niejednej okładki to nadal był Marcelem, ale to tylko mnie ucieszyło. -Mam dla ciebie bukiecik- trochę się jąkał jak on. Wyciągnęłam do niego rękę ,żeby mi założył kwiatki na rękę. Mama podała mi kwiatek, który musiała kupić bo ja nie wiem skąd się wziął, bym wpięła partnerowi w garnitur. Zrobiłam to z uśmiechem i pocałowałam go w policzek. 

-Możemy już iść- uśmiechnęłam się odsuwając się od Marcela, lecz nie puszczajac jego ręki. Po zrobieniu zdjęcia mogliśmy wyjść. Czułam się jak na studiówce. Gdy wyszliśmy przed dom na podjeździe stał czarny sportowy i na pewno drogi samochód. Teraz już wiem dlaczego przyżeżdża do szkoły autobusem. Tylko nie wiedziałam dlaczego teraz postanowił, że pokaże wszystkim ile ma pieniędzy. Popatrzyłam na niego a potem na wóz. Chłoapk się uśmiechnął i otworzył mi drzwi. Wsiadłam cekając aż będę mogła zadać mu chociaż jedno pytanie. Gdy usiadł od strony kierowcy i odpalił samochód odetchnęłam głęboko przy okazji wdychając jego perfumy. - Dlaczego?-tylko tyle udało mi się powiedzieć. Spojrzałam na Marcela, który podrapał się po karku. 

-Dla ciebie- wydukał cicho.- Bo..w szkole sie nie odzywałaś..znaczy nie mam ci za złe, ale pomyślałem ,że nie będę na balu robił ci obciachu no i rujnowal twojej reputacji bo już słyszałem plotki o nas. - powiedział troche głośniej i już się nie jąkał. Na moją twarz wstąpił rumieniec. Spuściłam głowę. Moje samopoczucie się jeszcze pogorszyło. Znajde dziewczyny i powiem ,że sie wycofuje. Najwyżej odwale jakieś głupie zadanie ,które mnie poniży ,ale wole to zrobić niż zranić Marcela.  Nim się spostrzegłam byliśmy już pod szkołą. Zaczęłam się denerwować. Chłopak otworzył mi drzwi i wystawił rękę bym się złapała. Wysiadłam powoli z samochodu i uśmiechnęłam się do niego. 

-Dziękuje ,ale nie musiałeś się dla mnie zmieniać. Troche przesadziłam z tym ,ze zależy mi na popularności.- spuściłam głowę- chce ,żebyś był sobą. -poprosiłam z lekkim uśmiechem ,który szybko został odwzajemniony. Marcel jednak nic nie powiedział tylko skinął głową co w zupełności mi wystarczyło. Gdy szliśmy do w stronę szkoły wszystkie spojrzenia były skierowane na nas, a dokładniej na chłopaka, który ze mną przyszedł. Każdy dostał już informacje ,że pojawię się z Marcelem i nikt  się nie spodziewał takiego seksownego chłopaka przy moim boku. Gdy weszliśmy na salę kujonek znalazł jakiś wolny stolik i poszedł po napoje a ja ruszyłam na poszukiwanie Lary. Zobaczyłam ją w ramionach Robina na parkiecie, więc nie wyciągałam jej na bok. Będę miała jeszcze czas. 

-Prosze bardzo- powiedział Marcel z szerokim uśmiechem, który znów ukazał te cudowne dołeczki. Może to dziwnie zabrzmi ,ale miałam ogromną ochotę je polizać. Szybko zamugałam ,żeby wybić sobie te absurdalne myśli z głowy. Z głośników poleciała piosenka "Yesterday" The Beatles. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo ubiłam tę piosenkę. Nagle przed moimi oczami zobaczyłam rękę, której właścicielem był Marcel i właśnie zapraszał mnie do tańca. Podałam mu dłoń tym samym  się zgadzając.Wyszliśmy na środek sali. Chłoapk złapał mnie w talli i przyciągnął do siebie. Ręce zarzuciłam mu na szyje i przytuliłam się do niego przytuliłam kołysając się w rytm muzyki cicho nucąc. Do mojego nosa doszedł zapach perfum Marcela. Uśmiechnęłam sie i wtuliłam się mocniej w mojego partnera. Chciałam zostać tak do końca świata. Czułam się bezpiecznie i wiedziałam ,że dopiero teraz jestem na prawdę szczęśliwa. Podniosłam głowę i spojrzałam Marcelowi w oczy. Jego oczy się jeszce bardziej błyszczały od świateł odbijających się w jego soczewkach. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Przygryzłam lekko wargę i przybliżyłam się troche. Z trudem przerzuciłem wzrok na wargi chłopaka. Nagle poczułam ogromną ochotę skosztowania ich. Marcel był coraz bliżej. Nasze nosy sie stykały. Wiedziałam ,że zaraz do czegoś dojdzie, ale nie protestowałam. Już miałam złączyć nasze usta gdy kątem oka zobaczyłam zdziwioną Larę. Otrząsnęłam się i gdy chłopak był już blisko obróciłam twarz tak by trafił w mój policzek. Spuściłam głowę gdy chłopak cały czerwony odsunął się ode mnie.- Przepraszam- wydukał i ruszył w stronę naszego stolika. Oczywiście ignorując tym razem Larę poszłam za nim. 

-To ja powinnam cię przeprosić. - usiadłam koło kujonka.- Nie wiem dlaczego tak zrobiłam. - dobrze wiedziałam dlaczego. Bo okazałam się suką i znów uznałam ,że popularność jest ważniejsza. Chłopak się lekko uśmiechnął i upił łyk pepsi.

-Pójdę do toalety- powiedział cicho a potem już go nie było. Gdy tylko zniknał podbiegła do mnie przyjaciółka. Była zdziwiona, zła i zaciekawiona. Zabrała mnie do łazienki ,żeby móc dać upust emocjom. 

-Czyś ty oszalała do cholery? I kim jest ten chłopak? Wystawiłaś Marcela? Dlaczego go tu nie widziałam i dlaczego jest taki seksony i nic mi o nic nie powiedziałaś?!- nie mogłam wytrzymać i zacząłem się śmiać. Nie dziwiłam się ,że go nie poznała, ale jakoś nie mogłam się postrzymać za co oczywiście dostałam w ramie z kopertówki. Przeknęłam cicho i się uspokoiłam. 

-Lara słońce to Marcel. - powiedziałam spokojnie i czekałam na jej minę. Oczy rozszeżyły jej się jak spodki a usta ułożyły się w wyraz "Wow" po czym szczęka jej opadła.- też nie mogłam uwierzyć jak po mnie przyjechał. Powiedział ,że to dla mnie bo nie chciał mi już psuć bardziej reputacji.- powiedziałam i się mimowolnie uśmiechnęłam. Dziewczyna zrobiła długie "aww" a potem wróciła do na ziemie.

-Teraz już wiem dlaczego chciałaś go pocałować- powiedziała poprawiając sobie rzęsy tuszem. Przewróciłam oczami i założyłam ręce na piersi.

-Tak chciałam i nie dlatego ,że wygląda seksownie- powiedziałam pewna siebie na co moja przyjaciółka zaprzestała czynności ,którą się zajmowała i skupiła swą uwagę na mnie- chciałam tego bo on jest podobny do mnie. Ma cudowny charakter i mam gdzieś, że jest na najniższym szczeblu popularności w naszej szkole. Lubie go.- dokończyłam lekko zdenerwowana. Lara podniosła ręce w geście poddania na co uśmiechnęłam się triumfalnie. Otworzyłam drzwi do łazienki i czekałam aż dziewczyna wyjdzie. 

-Ale przykro mi kochana przegrałaś konkurs na największą ciotę bo Marci wygląda seksownie- zaśmiała się moja przyjacióła na co ja wzruszyłam ramionami. 

-Wiedziałem!- usłyszałyśmy za sobą głos Marcela. Wzdrygnęłam się i powoli odwróciłam. Gdy zobaczyłam czerwone od płaczu oczy chłopaka moje serce pękło na milion kawałków. -Nigdy byś nie zwróciła uwagi na takiego kujona i nieudacznika jak ja!- chłopak prawie krzyczał. 

-Marcel przepraszam...- podeszłam  kilka kroków by chwycić go za rękę, lecz on się cofnał. 

-Zostaw mnie. A ja uwierzyłem, że jesteś inna- powiedział cicho patrząc w moje oczy. Potem odwrócił się i uciekł. Stałam tam i miałam ochotę się rozpłakać. Jak mogłam być tak głupia? 

______________________

Mam nadzieję ,że rozdział się podobał :* czekam na komentarze i gwiazdki. 

Będę chamska : 15 gwiazdek i 5 kom kolejny rodział :D

ZauważonyWhere stories live. Discover now