Rozdział 5

235 14 5
                                    

Wyrwałam się z uścisku przyjaciółki, która mnie pocieszała i rzuciłam się w pogoń za Marcelem. Otarłam łzy i biegłam przed szkołę. Jednak gdy wybiegłam na parking jego samochodu nie było. Pojechał do domu. Próbowałam się do niego dodzwonić ,ale nie odbierał. Nie dziwię się. Ja też bym nie odebrała. Nie miałam ochoty na dalszą zabawę. Lara mnie odwiozła. W samochodzie nie zamieniłyśmy ani jednego słowa ,ale tego mi było trzeba. Ciszy, spokoju i dużej paczki chusteczek. Jak mogłam być tak podła? Chciałam mu to wytłumaczyć. Przyznać się, ale nie wiedziałam jak. Nie odbierał ani nie odpisywał. Gdy weszłam do domu od razu bez słowa wyjaśnienia udałam się do pokoju. Zdjęłam sukienkę i poszłam pod prysznic. Zmywając makijaż nie mogłam na siebie patrzeć . Podniosłam wzrok na chwile. Miałam dziwne wrażenie ,że moje odpicie kręci głową z dezaprobatą i pyta mnie "Dlaczego mu to zrobiłaś?". Pod prysznicem spędziłam jakąś godzinę. Gdy wyszłam z łazienki spojrzałam na telefon. Żadnej wiadomości. Napisałam jeszcze raz a potem się położyłam. Miałam nadzieję ,że ten dzień jest tylko koszmarem, a gdy się obudzę będę przed balem. I wszystko będzie dobrze. Chciałam zasnąć ,ale nie mogłam przestać płakać. Ostatni raz patrzyłam na zegarek o 3:40. Nie wiem kiedy ,ale później odpłynęłam i zasnęłam. 

Rano obudziłam się z nadzieją ,że to co się działo było tylko złym snem, lecz gdy sprawdziłam datę oraz wiadomości na telefonie po moim policzku zaczęły spływać łzy. Po paru minutach płaczu otrząsnęłam się trochę i poszłam się umyć oraz przebrać. Nie miałam siły na nic ,więc włosy związałam w kucyka by grzywka nie wpadała mi do oczu i nawet się nie pomalowałam. Zeszłam na dół i wmusiłam w siebie chociaż banana. Po 7:40 wyszłam z domu. Przed 8:00 byłam pod szkołą. Chciałam posiedzieć w samochodzie i złapać Marcela, lecz Lara wyciągnęła mnie z auta.

-Złe wieści.- powiedziała przybita. - Wszyscy gadają o Marcelu i o tobie.- powiedziała i spojrzała na mnie z troską na co ja wzruszyłam ramionami.

-Zdarza się.- odpowiadałam tak tylko gdy miałam okres bądź nie chciało mi się żyć. Na moje słowa przyjaciółka westchnęła i mnie przytuliła. Strzepnęłam jej ramiona i ruszyłam do szklanych drzwi. Już miałam wchodzić gdy usłyszałam komentarz jakieś drugoklasistki.

-Nowy chłopak w szkole? No bo nigdy nie widziałam tutaj tego samochodu. - odwróciłam się powoli i zobaczyłam jak ze sportowego samochodu wysiada Marcel a raczej jego lepsza wersja. Uśmiechnął się do paru dziewczyn a ja poczułam jak kłucie w okolicy serca. Gdy mnie mijał nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Odezwałam się dopiero po otworzeniu mojej szafki.

-Tak Marcel jest bogaty. Nawet bardziej niż Lauren, ale się z tym ukrywał. - wytłumaczyłam wciąż zszokowanej przyjaciółce. -Dowiedziałam się gdy go podwiozłam pewnego dnia do domu.- dodałam i szybko ruszyłam do klasy nie czekając na odpowiedz Lary. Usiadłam w swojej ławce tym razem nie czekając na towarzystwo Marcela. Po niecałej minucie już wszyscy siedzieli w ławkach a nauczyciel zaczynał lekcje. Nagle do klasy wpadł Marcel. Wybełkotał przeprosiny i ruszył do ławki. Gdy zobaczył ,że tylko miejsce koło mnie jest wolne popatrzył na mnie ze wściekłością i bólem w oczach a potem uśmiechnął się i zwrócił do Lauren. Wyszeptał jej coś na ucho a potem puścił oczko. Widząc tą scenę zacisnęłam ręce w pięści i przełknęłam ślinę. Już po chwili Lauren usiadła koło mnie. Coś mi szepnęła o nim do ucha ,ale nie chciałam tego słuchać, więc tylko przytaknęłam i skupiłam się na książce i notatkach. To dopiero pierwsza lekcja a ja już wiem, że to będzie drugi najgorszy dzień w moim życiu.



Przeeepraszam ,że taki krótki i do tego tak długo czekaliście ,ale jakoś brak czasu i weny... następny będzie dłuższy . Jak wam się podoba nowy Marcel? **Przepraszam też za ewentualne błędy ,ale starałam się poprawić wszystko co było źle. :* Mam nadzieję ,że sie podobało.

ZauważonyWhere stories live. Discover now