Nagle mój telefon zaczął dzwonić, zobaczyłam nieznany numer:
-Halo?-odezwałam się.
-No hej, jak się czujesz?-odezwał się głos w słuchawce.
-Sorry, ale kto pyta?-zapytałam zdezorientowana.
-Ahh no tak, Mike, poprosiłem Eleanor o twój numer- odpowidział.
-Ach, to ty!- roześmiałam się- Trochę mnie boli głowa, ale nie jest źle. O której skończyliście imprezę?
-Jakoś o 4. Słuchaj, mam pytanie...- zaczął nieśmiało- Może miałabyś kiedyś ochotę wyskoczyć na jakiś spacer ze mną?- zapytał chłopak.
-Jasne, z przyjemnością- odpowiedziałam.
-Przepraszam cię, ale muszę już kończyć, zadzwonię później.
-Okey- odpowiedziałam i rozłączył się.
Co ja wyprawiam? A co z Jackiem??
Biłam się z myślami, kiedy znowu zadzwonił telefon. Na szczęście na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer, Eleanor.
-Hej, jak po wczorajszej imprezie się czujesz? Słyszałam, że balowaliście do 4- zaśmiałam się.
-Głowa mi pęka, a do tego jestem niewyspana- odpowiedziała zmęczonym głosem- Ale chwila, chwila... Skąd wiesz do której godziny byliśmy?
-Mike do mnie dzwonił- odpowiedziałam.
-Coś mi się wydaje, że wpadłaś mu w oko!
-Oj tam, El przestań gadać. Przecież wiesz, że mam chłopaka! Powiedz mi lepiej czy spotkamy się dzisiaj?
-Swoje wiem, widziałam jakim wzrokiem na ciebie patrzył...-wydawało się, że chce ciągnąć temat dalej- Myślę, że możemy się spotkać z Bellą wieczorem. Zadzwonię do niej.
-Okey, napisz mi potem- powiedziałam i rozłączyłam się.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna żeby odsłonić roletę. Okazało się, że pada deszcz. Pogoda nie zachęcała do wstania z łóżka, no ale jeśli mam się dzisiaj spotkać z dziewczynami, to muszę się trochę ogarnąć. Wyciągnęłam z szafy jeansy oraz biały t-shirt i poszłam się ubrać.
W międzyczasie przyszedł do mnie sms od Eleanor.
,,Dzisiaj nocka u Belli, przyjadę po Cb o 19"
Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam mamę:
-Mogłabym dzisiaj iść na nockę do mojej koleżanki?
-Jakiej?-zapytała.
-Do Belli, nie znasz jej...- odpowiedziałam.
-Hmm, no nie wiem. Kto tam jeszcze będzie?
-Będzie jeszcze Eleanor.
-Jeśli Eleanor tam będzie to możesz iść. Myślę, że to rozsądna dziewczyna.
-Dzięki mamo-powiedziałam ucieszona i pobiegłam wysłać odpowiedź do El.
* * * * * * *
Eleanor jak zwykle zjawiła się w moim domu punktualnie o 19.
-Jak ty to robisz?- zapytałam z podziwem.
Ona tylko uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.
-A tak właściwie to gdzie mieszka Bella?- zapytałam dziewczynę kiedy wychodziłyśmy z mojej kamienicy.
-Mieszka około pół godziny drogi stąd, nazwa dzielnicy i tak ci nic nie powie- zaśmiała się.
Złapałyśmy taksówkę.
Byłam zadowolona z faktu, że rozpoznaję już niektóre miejsca w mieście. Droga do domu Belli zleciała mi bardzo szybko.
Zapłaciłyśmy taksówkarzowi i wysiadłyśmy z auta. Okazało się, że dziewczyna mieszka w średniej wielkości domu, na obrzeżach Londynu. Połączenie białej elewacji z czerowonym dachem było urocze.
Zapukałyśmy do drzwi, otworzyła nam mama Bellii. Przestawiłam się jej i pobiegłyśmy po schodach do pokoju po prawej stronie. Ściany w nim były niebieskie, a meble były w ciemnych odcieniach brązu. Zaraz obok wielkiego łóżka, znajdowało się duże okno z widokiem na ogródek z tyłu domu. Naprzeciwko łóżka stało biurko, a na krześle przy nim siedziała nasza rudowłosa koleżanka.
Hej Bel- przywitałyśmy się z nią.
-Cześć dziewczyny- odpowiedziała patrząc na nas znad swojego laptopa.
Eleanor rzuciła swoją torebkę w kąt i położyła się na łóżku, ja również podeszłam do niego i usiadłam, bo czułam się trochę nieswojo.
-To co będziemy robić?-zapytała Eleanor.
-Myślałam, że zamówimy jedzenie i obejrzymy jakiś film.- odpowiedziała Bella.
-Dobry pomysł, nie mam na nic innego siły- stwierdziłam.
Zdecydowałyśmy się pizzę i maraton komediowy.
* * * * * * *
Po jakimś czasie zachciało nam się spać.
Eleanor i Bella przebrały się w piżamy wcześniej, więc poszły spać od razu. Ja musiałam iść jeszcze do łazienki. Modliłam się o to, żeby nie spotkać się po drodze z bratem Belli, Simon'a.
Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Kiedy przebrana w piżamę miałam zaczynać myć zęby, mój telefon zaczął wibrować. Dzwonił Jake.
-Halo?- odebrałam.
-Hej, jutro wybieram się ze znajomymi na mecz i pomyślałem, że chciałabyś iść z nami...
-No jasne!- odpowiedziałam zadowolona.
-Więc przyjdę po ciebie. Dobranoc- powiedział na pożegnanie chłopak.
-Dobranoc- odpowiedziałam z uśmiechając się do telefonu.
* * * * * * *
Następnego dnia obudziłam się jako ostatnia, dziewczyny były już ubrane.
-Dzień dobry- powitałam je- Dlaczego mnie nie obudziłyście.
-Dopiero co wyszłam z łazienki, więc nie było sensu ciebie budzić wcześniej- odpowiedziała mi Bella- ubierz się i zejdziemy na śniadanie.
-Dobra- wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
* * * * * * *
Parę godzin później byłam już w swoim domu, czekając na Mike'a.
Dla zabicia czasu pisałam z Emily, opisując jej moje pierwsze dni w Londynie. Właśnie miałam zapytać się jej czy mnie odwiedzi, kiedy przyszedł sms od kogoś.
Wstałam po telefon i odblokowałam go. Była to widomość od Mike'a:
,,Hej, nie mogę przyjechać po ciebie, spotkamy się na stadionie.
Przyjedzie po ciebie mój znajomy."
No to świetnie... pomyślałam, ciekawe kogo tutaj przyśle...
Spojrzałam jeszcze raz na telefon, stwierdzając że jest odpowiednia godzina do szykowania się na mecz. Ubrałam jeansy oraz niebieską bluzkę, która będzie pasować do kolorów klubowych Chelsea.
Byłam już wyszykowana, więc usiadłam na krześle w kuchni.
Po około 5 minutach czekania zadzwonił dzwonek do drzwi.
Szybko podeszłam do drzwi i z ciekawości zajrzałam przez wizjer.
Moje serce stanęło kiedy ujrzałam Nialla czekającego pod moimi drzwiami...