Kiedy wróciłam do naszego mieszkania po mojej ostatniej wizycie w domu Eleanor odkryłam, że zaprosiła mnie do znajomych na Facebooku oraz zaobserwowała na Insta.
W sobotni poranek obudziłam się podekscytowana.
Miałam dobre przeczucia jeśli chodzi o ten dzień, ponieważ bardzo dobrze dogaduję się z El i jestem pewna że dobrze spędzę z nią czas.
Wstałam z łóżka około godziny 11, mogłam się nareszcie wyspać, bo mama miała dzisiaj pierwszy dzień w pracy. Nie obudziła mnie rano, kiedy wychodziła, za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Wstałam z łóżka, wzięłam poranny prysznic, ubrałam się i poszłam do kuchni uszykować sobie płatki na śniadanie.
Kiedy jadłam, zaczęłam się delikatnie denerwować na myśl o mojej pierwszej imprezie ,,na mieście". Oczywiście w Mullingar chodziłam na imprezy, ale te organizowane w domu i tylko w towarzystwie moich znajomych. Teraz moją jedyną znajomą tam będzie El. A co jeśli jej znajomi mnie nie polubią?
Kiedy tak się zastanawiałam przyszedł sms od Eleanor:
,, Pamiętaj że dzisiaj przychodzę po Cb o 15! Ok? :*"
Przeczytałałam go szybko i zaczęłam się zastanawiać czy nie napisać jej, że jednak nie mogę iść z nią na imprezę. Po chwili namysłu stwierdziłam, że jednak pójdę, może nie będzie tak źle??
,,Jasne, nie mogę się doczekać!"- odpisałam jej, chwilę potem telefon zawibrował sygnalizując rozładowaną baterię. Podłączyłam go szybko do ładowarki. Chcę porobić trochę zdjęć i wstawić jakieś na Insta.
Jak się okazało mama zostawiła mi trochę pieniędzy, żebym sobie kupiła coś do jedzenia na mieście. Nie od dzisiaj wiadomo, że nie jest zbyt dobrą kucharką, ale ja jej tego nie powiem. Dużo frajdy sprawia jej szukanie nowych przepisów i gotowanie coraz to bardziej wymyślnych potraw, często niestety nie do przełknięcia...
Po zjedzeniu śniadania popisałam na Facebooku z moją koleżanką z Irlandii, Emily, jako że został nam jeszcze około miesiąc wakacji, zaprosiłam ją do Londynu. Nie dała mi jeszcze jednoznacznej odpowiedzi czy przyleci do mnie, ale znając ją pewnie da radę.
Kiedy skończyłam z nią pisać była już 14:30, zaczęłam szukać odpowiednich rzeczy do ubrania. Zadanie nie było łatwe, ponieważ musiały one być wygodne do zwiedzania miasta, a za razem w miarę eleganckie do wyjścia do klubu.
Zdecydowałam się na czarne spodnie, koszulę w czarno-różową kratkę oraz czarne vansy. Uszykowałam rzeczy na fotelu i pobiegłam do łazienki w celu wyprostowania sobie włosów. Kiedy zaczęłam je rozczesywać zadzwonił domofon.
-Tak?- odebrałam
-To ja, Eleanor, wpuścisz mnie?- odezwał się znajomy głos.
-Jasne- nacisnęłam guzik z kluczem.
Otworzyłam drzwi i poczekałam aż Eleanor wejdzie do mieszkania.
-Hej, co tak szybko?- zapytałam.
-Szybko? Jest już 14:55-odpowiedziała.
-Oh...Poczekasz chwilkę? Muszę się jeszcze uczesać i umalować..
-Okey, mogę obejrzeć mieszkanie?
-Jasne, heeej, będziemy podobnie ubrane!- zauważyłam.
Eleanor miała na sobie szary jeansy i koszulę w niebiesko-szarą kratkę.
-Podobnie? Pff.. różnimy się kolorami i butami- pokazała mi swoje czerwone Conversy.
-Ojejku noo, to byłoby słodkie..- powiedziałam.