...Pomyślałam, że czas wracać do domu. Jutro szkoła. Kiedy chciałam się pożegnać, on złapał mnie za rękę i oznajmił, że chce mnie odprowadzić. Nie protestowałam. Nawet dobrze, że tak się stało bo bałam się wracać sama. Najlepsze było to, że cały czas trzymaliśmy się za ręce. Było mi cieplej, wiadomo ale też zrobiło mi się miło na sercu. Motylki w brzuchu również towarzyszyły mi podczas powrotu.
Tak cudownie mi się z nim rozmawiało. Inaczej niż z kimkolwiek. Czułam, jakby tylko on mnie rozumiał, jakby przeżył to samo. Nie chciałam jednak wnikać zbytnio w jego przeszłość. Gdyby chciał, sam zarzuciłby temat.
Zdawało mi się, że rozmawiamy dopiero jakieś pięć minut, tymczasem minęło pół godziny zanim dotarliśmy pod drzwi mojego domu. Nawet nie wiem kiedy to minęło. Przez zaledwie pół godziny, dowiedziałam się sporo o nim i jego życiu. Miał porządnych, dobrze wykształconych rodziców; dużo pieniędzy (nie chwalił się tym, ale z jego opowieści, wszystko na to wskazuje); uczył się bardzo dobrze, dlatego też rodzice wysłali go na wymianę. Wiedzieli, że bez problemu dogada się tutaj z ludźmi. Nie pomylili się. Z tego co udało mi się zauważyć, był śmiałym, kontaktowym chłopakiem i łatwo nawiązywał nowe znajomości. Ja jednak czułam do niego coś więcej...
Przed pożegnaniem,oznajmił mi, że za dwa dni wyjeżdża dlatego chciałby zabrać mnie do kina. Myślę, że mój uśmiech mówił sam za siebie. Ucieszyłam się ogromnie! Chciałam go lepiej poznać, dlatego natychmiast się zgodziłam. Kompletnie nie myślałam o tym, że za dwa dni wyjeżdża... Co ja bez niego zrobię? W końcu jest mi najbliższą osoba (oprócz Kate, z którą dogaduje się minimalnie gorzej niż z Jasiem). Jak już wspominałam, czuje, że jedynie on mnie rozumie.
Popatrzyłam na zegarek. Było po 24-tej. Ocknęłam się i oznajmiłam, że muszę już iść. Wtedy, Janek przyciągnął mnie do siebie, objął i pocałował. Straciłam kontrolę nad sobą. Czułam się bezwładnie. Nie wiedziałam co się dzieje, tak jakbym śniła. Chciałam to przerwać ale nie potrafiłam. To było silniejsze.
W końcu otworzyłam oczy i próbowałam delikatnie odkleić jego wargi od moich. Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Przerwałam to niechętnie ale było już późno.
Czułam się najlepiej na świecie. Odchodząc, pomachał mi z ogromnym uśmiechem i pobiegł w stronę centrum. Weszłam po cichu do domu. Nie chciałam ich obudzić. To znaczy nie chciałam obudzić taty...Oczywiście mój pech chciał, że matka akurat wychodziła z łazienki. Natknęłam się na nią. Wiedziałam, że będę miała przerąbane. Jednak ona popatrzyła tylko z poirytownaniem i zapytała gdzie się szlajałam i z kim. Odparsknęłam i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Wzięłam piżamę i kapcie, po czym poszłam pod prysznic. Lubię to uczucie rozluźnienia,kiedy strumień ciepłej wody oblewa moje nagle ciało...
CZYTASZ
AFRAID OF OURSELVES
Fanfiction"Nikt nie wiedział jaka jestem naprawdę,nikt mnie nie znał. Co więcej, czasem myślę,że sama siebie nie znam. Nikt mnie już nie obchodzi. Wszyscy się odwrócili. Nie mam siły by żyć, nie mam siły by walczyć..." Opowieść o życiu pewnej nastolatki o imi...