Rozdział 15

373 39 0
                                    

- Dobra, kierunek tamta planeta- powiedziałam z udawanym uśmiechem. Przemierzyliśmy kilka galaktyk prędkością światła przez co caly kosmos wyglądał jak obrazek 2-latka. To już nie była planeta tylko jej kawałki. Po chwili znaleźliśmy się w labiryncie skał. Lewitowali tam moi martwi rodzice. Gdy ich zobaczyłam kazałam Arionowi się zatrzymać. Zeszlam z jego grzbietu i usiadlam na skale najbliżej martwych rodziców po czym sprawdziłam puls majac nadzieje, że ożyją. Serce nie biło ,zero oddechu ,nieżyli. Po policzku spłynęła mi jedna słona łza i upadła na twarz ojca . Przypomniało mi się jak mówił , że możemy płakać tylko kiedy ktoś umrze . Właśnie umarłeś i twoja żona też , powinnieneś ryczeć. Ku mojemu zdziwieniu uronił łze .
-On żyje - wydarłam się .
- Nie prawda tak działa na niego ciśnienie kosmosu, haha co za ironia - powiedział chorym głosem, przelatujący obok facet . To on zabrał mnie na tą planete. Tyle że wyglądał inaczej miał na całym ciele mnóstwo bąbli które co jakiś czas pękały , zalewając dziwną lekko zieloną mazią.
- Ładnie wyglądam , wszystko prze ten twój głupi amulet - dodał po chwili wskazując na mnie palcem, który po chwili odpadł.
-Co !?- wydarłam się zdziwiona.
- Ten piękny naszyjnik ma na sobie klątwe. Kto sprobuje go zabrać umrze w 14 dni. Śmiercią tak bolesną ,i ochydną jaką trudno sobie
wyobrazić - powiedział slabym ochrypłym głosem.

Mój przyjaciel smokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz