▶Rozdział I

3.2K 299 21
                                    

Wychodząc z domu nawet nie pomyślałem, że może być tak zimno. Fakt, był styczeń, ale zwykle było tak, jak wczesną wiosną. Przyjemne słonko, delikatny chłodny wiaterek. Nie byłem gotowy na tak ostrą zimę. Z każdym krokiem słyszałem nieprzyjemne skrzypienie śniegu, które drażniło mój słuch. Ten charakterystyczny odgłos należał do tych, których szczerze nienawidziłem. Zbliżałem się do szkoły, dziś cały mój rocznik miał na godzinę siódmą, jednak nikogo jeszcze nie widziałem. Gdzie się podziała ta banda młodzieży, która zwykle wariowała pod szkołą.
- Halo?! - krzyknąłem raczej sam do siebie.
- Kurwa, zamknij się - odpowiedział jakiś dziwny, męski głos.
Rozejrzałem się wokoło, ale nikogo nie zobaczyłem. Chciałem krzyknąć jeszcze raz, jednak z powodu mrozu, głos utknął mi w gardle. Musiałem się oszczędzać, należałem do kółka wokalnego, a dziś miałem próbę. Przekroczyłem próg szkoły, było w niej ciemno, jakby odcięto prąd. Zaskoczony pobiegłem pod swoją klasę, jednak nikogo tam nie było. W oddali korytarza dostrzegłem chyba woźnego.
- Przepraszam? Mamy dzis lekcje? - Zapytałem lekko zdenerwowany.
- Nie, z tego co wiem, zostały odwołane z powodu mrozu - odpowiedział woźny i roześmiał się. Kurwa no, po co ja dziś wstawałem... Ze szkoły pierwszy raz w życiu wyszedłem aż tak zdenerwowany. Nie byłbym sobą, gdybym nie zajebał w śmietnik stojący koło bramy.
- Kolego, spokojnie - powiedział jakiś obcy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem chłopaka. Miał bardzo jasną cerę, a na oczy spadały mu blond, niemalże białe kosmyki włosów.
-Prze-przepraszam. Po prostu się zdenerwowałem - odparłem robiąc lekko naburmuszoną minę. Chłopak roześmiał się pokazując swoje idealnie białe i równe zęby - dlaczego się śmiejesz?
- Ot tak, śmiech to zdrowie, a twoja postawa naprawdę mnie rozbawiła - odparł szczerząc się do mnie.
- Świetnie - parsknęłem.
- Nie dąsaj się no - spoważniał nieznajomy - jestem Yoongi, miło mi poznać - powiedział, wyciągając rękę.
- Taehyung, dla znajomych Tae - odparłem i uścisnąłem jego dłoń. Była zimna, niczym płatki śniegu. - Chodzisz tu do szkoły? Nigdy Cię nie widziałem.
- Dziś miał być mój pierwszy dzień, ale widzisz jak jest - znów się roześmiał.
- Rozumiem. Wyglądasz na niezbyt zdenerwowanego.
- A gdzie tam, nie warto przejmować się takimi rzeczami - Yoongi spojrzał na zegarek i dodał - idziemy na kawę? Nie mam klucza od domu, a rodzice będą dopiero koło 11, nie mam gdzie się podziać.
Spojrzałem na niego lekko zdezorientowany. Koleś znał mnie zaledwie 10 minut, a już zapraszał mnie na kawę. Nie bał się nieznajomych? Postanowiłem, że dam się skusić, choć chłopak totalnie mnie do siebie nie przekonywał.
- Jasne, znam dobrą kawiarnie.
- Prowadź! - Powiedział i obdarzył mnie najsłodszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałem u drugiego chłopaka. Ba, u drugiego człowieka.

Ciężko mi powiedzieć, czy ten rozdział został w ogóle dokończony, tak czy inaczej zostawiam go już tak jak jest.☺

Butterfly. [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz