▶Rozdział II

2.7K 253 30
                                    

Dziś dotarłem do szkoły szybciej niż zwykle. To nie tak, że chciałem koczować na nowego pod klasą. NIE, NIC Z TYCH RZECZY. Po prostu przyszedłem sobie i już! Pierwszą miałem biologię, więc wyciągnąłem sobie zeszyt i 'powtarzałem' sobie ostatni temat. A przynajmniej próbowałem, bo w głowie siedział mi tylko i wyłącznie wczorajszy dzień. Tak naprawdę nie wiedziałem czy chcę się zaprzyjaźnić z Yoongim. Tak, to fakt, z pozoru to naprawdę fajny z niego gość.. Jednak wczoraj, gdy go bliżej poznałem, zacząłem się zastanawiać czy to odpowiednie towarzystwo dla mnie. Z tego co mówił, miał duże problemy z prawem, często brał udziały w bójkach i tych innych totalnie niezbyt fajnych rzeczach. Co taki zwykły, spokojny chłopak jak ja miałby robić u jego boku. Czy gdybym zaczął się z nim przyjaźnić moje wielkie pragnienie przetrwania każdego kolejnego dnia byłoby totalnie nie do spełnienia? W tej chwili nie potrafiłem odpowiedzieć na te pytanie, a może nawet i nie chciałem znać odpowiedzi. Dochodziła godzina 8:00, koło mojej klasy zebrała się już grupka chłopaków, podeszłem i przywitałem się z każdym zbijając przy tym piątkę. W głębi duszy zastanawiałem się gdzie jest Yoongi, aż tu nagle blondyn wyleciał zza rogu i biegł w stronę klasy.
- SPÓŹNIŁEM SIĘ? - Krzyczał z oddali. Roześmiałem się i kiwnąłem przecząco głową. Na jego twarzy dostrzegłem ulgę. Po chwili stał już koło mnie i przyglądał mi się tak, jakbym był kosmitą.
- Czemu się na mnie gapisz? - zapytałem zirytowany, a chłopak się speszył i błyskawicznie zaczął patrzeć w innym kierunku.
- Nie wiem o co ci chodzi - burknął a następnie przewrócił oczami. Wyglądało to tak śmiesznie, że zupełnie od niechcenia parsknąłem śmiechem. W efekcie Yoongi ponownie spojrzał na mnie jak na kosmitę. Nie skomentowałem tego, tylko spokojnie poukładałem sobie w głowie to, co wcześniej powtarzałem na biologię. O dziwo, zapamiętałem bardzo dużo i nawet jeśli profesor mnie spyta nie mogę spodziewać się słabej oceny. Nagle zadzwonił dzwonek a my weszliśmy do klasy. Zająłem swoje miejsce w przedostaniej ławce przy oknie. Właściwie siedziałem tam odkąd tylko przyszedłem do szkoły. Od tamtej pory wszyscy nazywali tę ławkę 'siedzibą TaeTae'. Spojrzałem ukradkiem na Yoongiego aby zobaczyć jak sobie radzi. Ten jednak pewny siebie zajął miejsce tuż za mną. Z jednej strony naprawdę się ucieszyłem, z drugiej jednak byłem zdenerwowany, że będę musiał choć raz na jakiś czas zamienić z nim słówko. Wiedziałem, że to on właśnie jest tym osobnikiem, który może zaburzyć spokojny rytm mojego dnia.
Lekcja biologii minęła dosyć szybko, byłem delikatnie zawiedziony tym, że nauczyciel mnie nie spytał. Naprawdę mogłem dostać dobrą ocenę i jeszcze bardziej zyskać w oczach klasy. Teraz mieliśmy okienko i tak naprawdę nie wiedziałem zbytnio co ze sobą zrobić. Postanowiłem, że pójdę po prostu usiąść sobie na tzw. balkony. Była to jedyna część szkoły totalnie wolna od nauczycieli. Mało kto z dyżurujących zapuszczał się właśnie w tamten rejon, a muszę przyznać, że właśnie tam się najwięcej działo. Nie miałem zbytnio w planach co będę tam robił, ale jeśli nie będzie nikogo byłbym w stanie nawet uciąć sobie krótką drzemkę. Ku mojemu zdziwieniu jednak ktoś zajmował już jedną z ławek. Zatrzymałem się na chwilę by mu się przyjrzeć. Od razu zdałem sobie sprawę z tego, że siedzi tam Yoongi. Jednak w głowie pojawiło mi się pytanie jak on tu dotarł.. Przecież balkony są w zupełnie innym sektorze szkoły niż nasza klasa. Może wczoraj zanim go spotkałem już trochę pozwiedzał. Mniejsza. Odpędziłem wszystkie myśli i przysiadłem się do chłopaka.
- Jak się czujesz? - Zapytałem uprzejmym tonem. Yoongi podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- W miarę dobrze - odparł jakby od niechcenia a następnie zaczął kręcić kółka kciukiem po swojej lewej dłoni. Przez pewien czas przyglądałem się tej czynności z zaciekawieniem. Chłopak miał naprawdę jasną karnacje, mógłbym powiedzieć, że białą jak śnieg, jak.. cukier. Następnie rzuciłem okiem na jego włosy. Tak, one również były niemalże białe. Wyglądał jak anioł albo jak jakaś zupełnie nieskazitelnie dobra osoba. Szkoda, że tylko tak wyglądał. Wspomnieniami wróciłem do wczorajszego dnia. Yoongi opowiedział mi naprawdę dużo interesujących rzeczy, m.in. to, gdzie mieszkał, gdzie wcześniej chodził do szkoły i dlaczego teraz trafił do mojej klasy. Jego biografia momentami wydawała się całkowicie nieprawdopodobna, jednak w głębi serca czułem, że wszystko co mówił było prawdą. Byłem zaskoczony, że w zaledwie kilka godzin po poznaniu opowiedział mi tyle o sobie. Nie wstydził się tego, jakim był człowiekiem, nie wstydził się niczego, a o każdej bójce i incydencie opowiadał tak, jakby to była najnormalniejsza czynność na świecie. Imponował mi jego spokój i pewność siebie. W pewnej chwili mimo woli uśmiechnąłem się do siebie.
- Dlaczego się szczerzysz? - Spytał rozbawiony Yoongi. Poczułem, że na moje poliki wdaje się wielki burak.
- No wiesz... Przypomniałem sobie śmieszny kawał - wymyśliłem odpowiedź na poczekaniu.
- Tak? - O nie, Yoongi, nie pytaj.. - Jaki? - Kurwa, zapytał. Zmieszałem się i spojrzałem na niego robiąc przy tym minę w stylu 'tak, jestem głupi, już możesz się śmiać'. Chłopak jednak złapał się za głowę i burknął coś pod nosem. Cieszyłem się, że nie kontynuował tematu, choć zapewne pomyślał sobie nie wiadomo co. Kij wie, co temu kolesiowi mogło siedzieć w głowie.
- Tae? - zaczął. Oj, robiło się ciekawie.
- Co jest? - Postarałem się zachować spokój. Yoongi przygryzł wargi i spojrzał na mnie.
- Zrywamy się?
Zamurowało mnie, przetarłem oczy i spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.
- No wiesz, Ty i ja - wytrzymałem oddech - zrywamy się z lekcji.. eee..idziemy gdzieś - zrobił pauzę i uśmiechnął się - razem?
Nie wierzyłem w to, co właśnie usłyszałem.
- Yoongi, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł - szepnąłem, a on po raz trzeci spojrzał na mnie jak na kosmitę.
- No Tae! Bądź człowiekiem - powiedział nieco zirytowany. Spojrzałem na niego jeszcze raz, jego oczy zdecydowanie płonęły entuzjazmem. Nie wiedziałem czy to, co zrobię będzie w porządku jednak.. zgodziłem się.
- Jasne, w porządku, chodźmy - spróbowałem udać pewnego siebie i pierwszy wstałem z ławki.
- Cykasz się? - Yoongi wyszczerzył się w głupkowatym uśmiechu, wstał a następnie klepnął mnie w tyłek. W mgnieniu oka zatrzymałem się i niepewnie spojrzałem na blondyna. Ten jednak tylko odsunął włosy z oczu i wyminął mnie. Yoongi, nie wiem co to miało znaczyć, ale nie rób tego więcej, błagam. W lekkim szoku po prostu poszedłem za nim.
- Gdzie idzie-idziemy? - Wybełkotałem, a on zwolnił kroku.
- Na piwo! - Roześmiał się. Poczułem się dziwnie. Nigdy wcześniej nie szedłem z nikim pić. To nie tak, że nie mogłem. Po prostu nie chciałem, bo niezbyt ciągnęło mnie do alkoholu. Po chwili obleciał mnie strach. Nie wiedziałem jak chłopak zachowuje się po alkoholu, chciałem się wycofać, jednak.. coś mnie intrygowało.
- Posłuchaj, wejdź na dach, klapnij gdzieś i po prostu poczekaj - blondyn wskazał palcem wejście na dach i odszedł w drugą stronę, a ja postanowiłem wykonać polecenie kolegi. Pierwszy raz byłem tak wysoko, widok był wspaniały.. Czułem się taki wolny i szczęśliwy. Przed sobą dostrzegłem coś w rodzaju parawanu z zadaszeniem, podszedłem bliżej i ujrzałem również sofę, więc trochę niepewnie zająłem miejsce. Po kilku minutach usłyszałem czyjeś kroki i obejrzałem się za siebie. Dostrzegłem Yoongiego, który niósł reklamówki pełne piwa. Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze.
- Widzę żeś odkrył moją miejscówkę, zabieram tu wszystkie laski - odparł i wyszczerzył się do mnie.
- Ach, tak? Po prostu rzuciła mi się w oczy - odparłem nieco zawstydzony. Blondyn rzucił coś pod nosem i zajął miejsce obok mnie. Otworzył dwa piwa i wcisnął mi jedno do ręki. Znów zaczął opowiadać o swojej przeszłości, a ja słuchałem jak urzeczony. Po kilku piwach poczułem, że odpływam. Prawdę powiedziawszy założę się, że już dawno zacząłem się szczerzyć do niego jak idiota. Nawet nie wiedziałem ile piw wypiłem. Czułem się już naprawdę źle.
- Yoongi.. - zacząłem. Chłopak szturchnął mnie w ramię.
- Już cię wzięło? Nie myślałem, że możesz mieć tak słabą głowę.
- Ja też nie - wybełkotałem i położyłem głowę na jego kolanach. Spodziewałem się, że ten zaraz mnie zepchnie lub zrobi coś, przez co będę naprawdę zawstydzony. Chłopak jednak tylko się uśmiechnął.
- Śpij Tae, śpij - szepnął i pogłaskał mnie po głowie, a ja.. A ja niezbyt kontaktując po prostu odpłynąłem czując się naprawdę bezpiecznie.

Na dziś już chyba tylko tyle, mam nadzieje, że zapowiada się na tyle ciekawie, że zostaniecie jeszcze ze mną!

Butterfly. [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz