▶Rozdział XVIII

1.9K 172 57
                                    


Miesiąc później.

Taehyung.

Cztery tygodnie. Właśnie tyle już kroczyłem przez życie zupełnie sam. Rodzice się rozwiedli, tata odszedł a mama w końcu musiała posmakować ciężkiej pracy. U mnie także się pozmieniało. Wróciłem do szkoły. Przechodziłem przez korytarze z podniesioną głową i co jakiś czas zerkałem w oczy chłopakom, których dawniej nazywałem swoimi przyjaciółmi. Dawniej, bo dziś znaczyli dla mnie tyle, co zwykli przechodnie na ulicy. Z wielkim trudem usiłowałem skupić się na nauce, której było aż tyle do nadrobienia. Na siłę pochłaniałem wiedzę w niesamowitych ilościach, a potem lądowałem w łóżku w towarzystwie ogromnych zawrotów głowy, tylko po to by kolejnego dnia o wszystkim zapomnieć. Moje życie stało się monotonne, ja także.

Co jakiś czas przysiadałem sobie w parku wspominając wspaniałe czasy, kiedy miałem jeszcze jakiś większy powód do życia. Czasem zastanawiałem się czy taki los był mi pisany od samego początku. To możliwe, ale nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Codziennie powracał do mnie obraz tamtego dnia. Dnia w którym skończyło się coś, co przecież miało trwać wiecznie.
Doskonale pamiętam ten ostatni pocałunek, który stał się dla mnie symbolem pożegnania. Pamiętam nasze ostatnie spojrzenie sobie w oczy, uścisk dłoni. Pamiętam jego drżący głos, kształt łez, które spływały po jego policzku. Ten obraz nigdy mnie nie opuści.

Co się teraz działo z Yoongim? Nie wiem. Niektórzy mówili, że robi karierę w podziemiu i jest bardzo szanowany wśród młodych raperów, czyli właściwie tak jak sobie wymarzył. Jeszcze inni mówili, że wpadł w konflikty z prawem. Krążyła też wersja, że wyjechał i słuch po nim zaginął. Osobiście nie wierzyłem w żadną z tych opcji. Miał swój plan na życie, a ja musiałem pogodzić się z faktem, że byłem przeszkodą, a nie oazą do której mógł powrócić, gdy potrzebował spokoju.

Tęskniłem za nim, nie ukrywałem tego faktu. Bardzo brakowało mi jego spokojnego oddechu na swojej szyi. Jego delikatnych, chudych ramion, które obejmowały mnie niemalże każdego dnia. Jego chłodnych, miękkich ust, w które wpijałem się z takim zaangażowaniem. Jego zimnego spojrzenia, które co jakiś czas rozpalały małe iskierki. Bez niego czułem pustkę, ale nauczyłem się z tym żyć.

Skrycie marzyłem jednak, że nasze drogi znów kiedyś się zejdą. A marzenia się spełniają.



Yoongi.

Dokładnie trzydzieści dni minęło od chwili, kiedy odrzuciłem od siebie jedyną osobę, która tak bardzo mnie wspierała. Dokładnie trzydzieści dni usiłowałem zrobić ze swoim życiem cokolwiek, byleby wypełnić pustkę, którą sam sobie sprawiłem odtrącając chłopaka. Dlaczego to zrobiłem? Ciężko powiedzieć. Po prostu kurewsko czułem, że tak właśnie trzeba. Znalazłem się też w sytuacji bez wyjścia, nie mogłem go w to mieszać.

Potrzebowałem czasu.. Starałem się odnaleźć drogę, która będzie dla mnie odpowiednia. Taehyung był wspaniały i kochany, to prawda. Nie żałowałem żadnej chwili spędzonej u jego boku, jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Tak bywa, nie mogłem rozpaczać. Musiałem działać. I działałem.




[BARDZO WAŻNA INFORMACJA]

Witajcie, motylki.
Takim o to sposobem „Butterfly~" dobiega końca, zostawiając po sobie wiele pytań i niedomówień. Szczerze mówiąc, planowałam to od samego początku. Moim wielkim pragnieniem było napisanie czegoś słodkiego, opowiadania, w którym każdy znajdzie chociażby maluśki fragment dla siebie, a następnie skończenie go w dość nietypowy (a może już typowy) sposób.
Mam nadzieję, że mi się to udało.
Pewnie was zastanawia dlaczego Yoongi i Taehyung nie są razem chociaż kwitnęła pomiędzy nimi taka wielka i zapewne także szczera miłość. Nie napisałam w tym ani poprzednim rozdziale o tym za wiele, ponieważ w najbliższym czasie wyjdzie oneshot (a może dodatkowy rozdział?), który będzie dotyczył samego ich rozstania.
No i będąc na tym etapie pragnę wspomnieć, a raczej powiadomić, jeśli ktoś sam się nie domyślił (chociaż to mało prawdopodobne, aby ktoś na to wpadł) że moje drugie opowiadanie pt. „Rain" [link zewnętrzny] (które niektórzy już z was czytali) jest kontynuacją „Butterfly~" z tym, że akcja rozgrywająca się tam odbywa się w czasach, gdy wszyscy chłopcy są już jakiś dłuższy czas zespołem, czy coś.
Na zakończenie chciałabym wam wszystkim cholernie podziękować i przeprosić, że kończę te opowiadanie tak wcześnie. Jednocześnie mam nadzieję, że żadne z Was mnie nie zostawi i wraz ze mną przeniesie się do „Rain" i tam, tak samo jak tutaj, również będziecie mnie wspierać i motywować. Nie chciałam nikogo zawieść, więc jeśli to zrobiłam – możecie mi nakopać.
Jeśli chodzi o to, dlaczego dodałam dziś dwa rozdziały, to w takim no, bonusie, bo nie ukrywam.. Często kazałam wam zbyt długo czekać.
I to chyba tyle, dziękuję po stokroć, tysiąckroć. Kocham was najmocniej na świecie.

To nie jest pożegnanie, bo w końcu się nie żegnamy, a przynajmniej taką mam nadzieję.

Pozdrawiam, Karolina.


Butterfly. [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz