Rozdział 7

6.4K 211 64
                                    

Pierwsze co czuję po wejściu do pokoju zabaw Christophera Blacka to zapach drewna, ekologicznej skóry, środków pielęgnujących i polerujących o lekkiej nucie cytrusów. Cały pomalowany na bordowo pokój ogarnia przytłumione światło wydobywające się spod podwieszanego sufitu. Na ścianie naprzeciwko drzwi przymocowany jest duży czarny krzyż w postaci litery X wykonany z czarnego mahoniu. Na każdym jego końcu przyczepione są lśniące kajdanki. Pod sufitem zamocowana jest sporego rozmiaru krata, z której zwisają niezliczona ilość łańcuchów, sznurów i kabli. W rogu pokoju na dwóch drążkach pozawieszana jest bogata kolekcja wszelkiego rodzaju biczy, pejczy, kajdanek i piórek. W pobliżu drzwi znajduje się duża lakierowana komoda z mnóstwem szuflad. Na przeciwko niej stoi ławeczka, również z lakierowanego na czarno drewna, jak większość rzeczy tutaj, obita jest bordową eco skórą. W kolejnym kacie jest duży stół z dwoma taboretami. Jednak to nie to wszystko przykuwa moją największą uwagę. Elementem dominującym w całym pokoju jest wielkie, rzeźbione łóżko w stylu rokoko, podejrzewam, że z dziewiętnastego wieku. Na kolumnach zawieszony jest baldachim. O dziwo nie ma pościeli, jest tylko materac obity znów bordową eco skórą. Dostrzegam tylko kilka poduszek obleczonych satyną. W centralnej części pokoju stoi bordowa sofa. Hm co ona tutaj robi, przecież ona tu nie pasuje. Co ja mówię, to najnormalniejszy element tutaj.

Odwracam się i spoglądam na niego, obserwuje mnie. Z jego twarzy nie da się wyczytać żadnych emocji. Przekraczam próg sali tortur uważając, żeby tym razem nie upaść. Podchodzę do poręczy, na których zawieszone są bicze, pejcze, laski z piórkami i kajdanki. Dotykam jednego z nich, jest wykonany z zamszu i na końcu są koraliki.

-To pejcz-słyszę jego lekko przestraszony głos, lecz nadal jest bardzo poważny.

Podchodzę do łóżka i muskam palcami jedną z ręcznie zdobionych kolumienek. Jest na prawdę piękne, widać, że ktoś dbał o to łóżko, bo jest zachowane w świetnym stanie.

-Powiedz coś-głos ma łagodny.

-Robisz to komuś, czy ludzie robią to tobie?-pytam obojętnie.

-Ludziom?-w jego glosie można usłyszeć lekkie oburzenie-Robię to mężczyzną, którzy tego pragną. Tak jak ja pragnę ciebie tutaj zerżnąć.

-Jesteś sadystą?

-Jestem Panem.

-Co to znaczy?-pytam szeptem, bo jego głos poważnieje.

-Chcę, abyś mi się oddał.

-Po co miałbym to robić?

-Aby mnie zadowolić-przez jego twarz przebiega cień uśmiechu.

-Jak bym miał to zrobić?

-Mam pewne zasady i chciałbym abyś ich przestrzegał, a czeka cię nagroda, w przeciwnym razie srogo cię ukarzę.

-Masz frajdę gdy ktoś robi to czego chcesz?

-Lubię dyscyplinę

-A co ja bym z tego miał?

-Mnie-hmmm niby tak mało, ale wie czego pragnę-Nie bój się Michael, ja cię nie skrzywdzę.

Wiem, że mówi prawdę, wynika to z jego spojrzenia. Jest zagubiony i lekko przestraszony.

-Chodź na dół, strasznie rozpraszam mnie twoja obecność w tym pokoju-bierze mnie pod rękę i wyprowadza mnie z tego całego Pokoju Zabaw. Prowadzi mnie, ale nie w kierunku schodów. Idziemy przez długi korytarz mijając kilka par drzwi. Podchodzimy do ostatnich, które są na końcu korytarza. Black naciska klamkę i wprowadza mnie do pokoju.

Pięćdziesiąt Twarzy BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz