Rozdział 18. To nie może być prawda

1.5K 123 6
                                    

Nastolatka obróciła się za siebie i nie mogła uwierzyć własnym oczom. To był James. Stał teraz nerwowo przegryzając swoje wargi. Jego wzrok nie był już taki sympatyczny , a ręce paliły się żywym płomieniem, którym mógł bez problemu władać.

Jednak po chwili ogień otaczający jego dłonie zgasł

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jednak po chwili ogień otaczający jego dłonie zgasł.

-Do cholery! - krzyknął.
-To naprawdę ty? - spytała dziewczyna.
-A co nie widać?! - krzyczał wściekle chłopak - zadałem ci pytanie . Jak mogłaś mi to zrobić?!
-Ja naprawdę... - próbowała się wytłumaczyć.
-Nic nie musisz mówić! - przerwał Emmie - ale powiedz mi tylko jedno. Czy miałaś zamiar mi w ogóle o tym powiedzieć?!
-Nie! - krzyknęła bezsilnie - szczególnie po tym jak wyraźnie dałeś mi do zrozumienia, że stoisz po stronie Nekrota.
-To dobrze myślałaś - powiedział przyznając się.
-A więc jednak? - powiedziała przerażonym głosem nastolatka.
-Szlak! - krzyknął James łapiąc się za swoją bójną blond czuprynę.
-Co się stało? - spytała dziewczyna.
-Proszę, powiedz że to nie ty - rzekł chłopak.
-Nie mam zamiaru cię więcej okłamywać - powiedziała Emma - to prawda. To ja.

James zaczął nerwowo krążyć w kółko mając wyraźnie zamyśloną minę.

-Pamiętasz jak ci mówiłem o mojej misji? - spytał próbując się uspokoić.
-A co to ma do rzeczy? - zapytała nastolatka.
-Nie wypełnie jej, nie dam rady - mówił - nie dostanę tego o czym zawsze tak bardzo marzyłem, a ojciec na zawsze wyrzuci mnie z domu.
-O czym ty mówisz? - spytała ze strachem w oczach.
-Ty jesteś moją misją! - krzyknął mając łzy w swoich błękitnych jak ocean oczach.
-Nie rozumiem - powiedziała oszołomionym głosem.
-Mój ojciec... - zaczął tłumaczyć - Nekrot to mój ojciec.
-Co?! - krzyknęła dziewczyna.
-On powiedział, że jeśli znajdę naznaczoną przez los, tą która chce mu zaszkodzić to kiedyś to ja przejmę władzę nad jego mrocznym królestwem.
-Nie! Nie! - krzyczała.
-Ty nic nie rozumiesz. On kazał mi cię zabić! - wykrzyczał załamanym głosem.
-No dalej zrób to! - wypłakała bezsilnie dziewczyna - zabij mnie! Zakończ mój bezsensowny żywot!
-Nie mogę - powiedział.
-Dlaczego niby nie możesz?! - spytała Emma.
-Nie mogę! - krzyknął - nie mogę bo się w tobie zakochałem!

Dziewczyna osłupiała. Dotąd sama była zauroczona sympatycznym i bystrym chłopakiem, ale nie mogła się pogodzić z myślą że to syn tego kogo zamierza pozbawić życia. Życie kolejny raz uderzyło ją z całej siły w twarz, wyrządzając okropne rany w jej nastoletnim sercu. Nie mogła uwierzyć w to, że w żyłach Jamesa, na którym jej tak bardzo zależało płynęła mroczna krew urodzonego pana zła, że jest on prawowitym następcą tego okropnego tyrana, mordercy jej rodziców. Gdyby nastolatka powiedziała chłopakowi na początku całą prawdę, napewno leżała by teraz martwa w ponurym lesie gdzie go pierwszy raz poznała.

-Kiedy cię po raz pierwszy ujrzałem, poczułem takie wewnętrzne ciepło - tłumaczył - mógłbym bez przerwy wpatrywać się w twoje piękne, nieokreślone oczy. Już przy pierwszym naszym spotkaniu wiedziałem, że jest w tobie coś niezwykłego.
-To nie ma sensu - powiedziała - przecież jeśli mnie nie zabijesz to nie dostaniesz tego o czym marzyłeś.
-W tej chwili marzę tylko o jednym - rzekł - o tobie. Dlatego znalazłem się właśnie tutaj, chciałem się dostać do krainy Wyimaginowanych Snów. Próbowałem się do niej dostać marząc o tobie.
-Ale... jeju - mówiła dziewczyna - to okropne! Ja muszę zabić twojego ojca, a ty musisz zabić mnie.
-Nie zrobię tego - powiedział James - nie mógłbym. Spójrz na mnie - powiedział przytrzymując chłodne policzki dziewczyny i spoglądając jej głęboko w oczy - kocham cię.
-Ja też w pewnym sensie coś do ciebie czuję - powiedziała szeptem Emma.

James powoli zbliżył swoje usta do twarzy Emmy. Byli już tak blisko siebie, aż w końcu zaczeli się całować. Nastolatka poczuła mrowienie w swoich żyłach. Można było wtedy uznać, że między nimi wyraźnie coś zaiskrzyło.

-Nikomu nie dam cię skrzywdzić - powiedział James - nawet jeśli miałbym zbuntować się przeciwko mojemu ojcu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nikomu nie dam cię skrzywdzić - powiedział James - nawet jeśli miałbym zbuntować się przeciwko mojemu ojcu. Nawet jeśli miałbym zginąć to zginę z tobą. Kocham cię i nigdy nie przestanę.
-Ja też cię kocham, przez ten cały czas myślałam o tobie - powiedziała nastolatka.

Nagle James ujrzał przed sobą wielkie schody ułożone z kart. Wiem brzmi to nielogicznie, ale to właśnie ujrzał.

-Też to widzisz? - spytał wskazując na karciane schody, które w dalszym ciągu widział.
-Co to jest? - powiedziała ciekawym głosem zbliżając się bliżej do dziwnych schodów.
-Może udało nam się utworzyć drogę do krainy Wyimaginowanych Snów - rzekł James.
-Nie dowiemy się jeśli tam nie pójdziemy - powiedziała dziewczyna.
-Chodźmy. To musi być ona, jestem pewien.

Emma i James weszli powoli na pierwszą kartę, którą był król. Następną kier, pik, trefl, dama i na samym końcu karo. Na ostatniej karcie położonej najwyżej, znajdowały się niewielkie, okrągłe drzwi wyglądające jak zegar. James szedł pierwszy, chwycił za wskazówkę zegarowej bramy, która była klamką dziwnych drzwi. Brama się otworzyła. Towarzysze ujrzeli niezwykłą, zaczarowaną krainę gdzie wszystko było dziwne. Drzewa miały oczy, wszędzie rosły wielkie grzyby, a na środku stała gigantyczna wieża zegarowa.

*********************
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D w końcu pojawił się James ;) :) następny rozdział w środę :* zapraszam również do czytania mojej drugiej książki "Pamiętnik chorej na życie"

Poszukiwana za odmiennośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz