Zasada 10. Demon nigdy nie ustępuje.

2.8K 363 263
                                    


Chyba każdemu z nas wydarzyła się nieplanowana sytuacja. Taka, która zboczyła z trasy naszej wyobraźni, która zadziwiła nie tylko nas, ale i rówieśników. Raz była ona łagodna, a kiedy indziej nie wiedzieliśmy co mamy dalej robić. Tak właśnie się czułam. Przez ostatnie dni moje życie to pasmo kolejnych rozczarowań, przypadkowych wydarzeń nieukładających się w jedną, wspólną historię. Bóg najwyraźniej zaplanował dla mnie wyjątkowy, różniący się od innych los życia. Kiedyś marzyłam, by móc się wyróżnić, być wyjątkowym, mieć własny cel w życiu i za wszelką cenę do niego dążyć. Teraz wydaję mi się, że ta szara codzienność, z którą spotykałam się każdego dnia, nie była wcale taka zła i byłabym w stanie oddać wszystko, by ona powróciła. Tak to już jest. Nie doceniamy tylu pięknych wydarzeń, posiadamy wiele wspomnień, o których nigdy nie zapomnimy, jednak czasami nie przypomina nam się ich wartość. Jaka kiedyś ona była ważna...

Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Czułam się zagubiona i bezbronna. Wpatrywałam się w wiadomość z przerażeniem wymalowanym na twarzy i nie potrafiłam nad tym zapanować. Miałam ochotę rozpaść się na miliony małych kawałków i po prostu żyć bez stresu.

Wydawało się to jednym, wielkim żartem. To nie mogła być prawda. Myśląc logicznie, nie mogła wyjść stąd niezauważona przeze mnie. Tylko w takim razie gdzie jest? Jeśli jednak okazałoby się być to prawdziwe, odpowiedź może znać tylko on...

Postanowiłam, że zanim wyjdę z łazienki, spróbuję się skontaktować z domniemanym porywaczem. Drżącymi rękami wybrałam numer, z którego została wysłana wiadomość. Zdawałam sobie sprawę, że ten człowiek mógł już zmienić na inny, by nikt nie był w stanie go namierzyć. Jednak w tamtej chwili nie wiedziałam co robić. Miałam ogromny mętlik w głowie i wszystko, co przychodziło mi na myśl, natychmiast wykonywałam.

Przyłożyłam komórkę do ucha i usłyszałam coraz to nowe sygnały. Z kolejnym coraz bardziej się stresowałam i brakowało mi słów, które chciałabym użyć w swojej wypowiedzi. Nerwowo tupałam prawą nogą w białe, łazienkowe płytki, jednak kiedy sygnały ustały, a zastały zastąpione ciszą, błyskawicznie wyprostowałam się, a moje oczy znacznie rozszerzyły pod wpływem strachu.

- Halo? – zapytałam przerażona, jąkając się.

Mimo moich starań po drugiej stronie nikogo nie usłyszałam. Speszyłam się, ale zasłuchiwałam się nawet najmniejszego oddechu. Czułam się winna porwania Ellie. Doskonale wiedziałam, że to przeze mnie. Chciałabym dać temu człowiekowi, co chce. Jednak nie wiedziałam, kim on był i jaki jest cel jego nawiedzania mnie.

Kiedy już miałam nacisnąć na czerwoną słuchawkę, by się rozłączyć, usłyszałam pojedynczy oddech.

- Już się poddajesz? – zabrzmiał zachrypiały głos.

Starałam się mu coś odpowiedzieć, zaprzeczyć. Jednak zabrakło mi języka w gębie. Głos po drugiej stronie wydawał się znajomy. Właśnie wydawał... Ponieważ nie umiałam sobie przypomnieć, do kogo należał. Tak jakby została wymazana mi pamięć, a jedyne co pamiętam to teraźniejszość.

- Ni...e – powiedziałam niezbyt przekonywująco, ale na tyle byłam w stanie się wysilić. – Gdzie... jest Ellie? – dodałam po chwili.

Człowiek po drugiej stronie zaśmiał się gardłowo i uniknął odpowiedzi.

- Koszmar czas zacząć! – oznajmił już poważnym tonem i rozłączył się, pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

Miałam ochotę runąć na ziemię, schować się w kącie i zacząć płakać, jednak nie należałam to takich osób, dlatego wzięłam się w garść i poszłam zobaczyć czy Natalie nadal siedzi na swoim miejscu w restauracji. Doskonale wiedziałam, że tam się znajduje i według porywacza może być z nim, jednak to nie grało roli. W środku znajdowało się zbyt dużo ludzi i jeśli czegokolwiek by próbował, zostałby zauważony przez niejedną osobę. A ten ktoś jedynie chciał mnie zastraszyć. W tym przypadku mu się to nie udało, w innych za to... jak najbardziej.

Return || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz