Rozdział 1

805 38 3
                                    

- Nathaniel! Choć tutaj! Szybko! Chyba coś mam! Camile Willson była niezwykle podekscytowana. Zafascynowana nordycką mitologią prowadziła właśnie wykopaliska na terenie skandynawii. Trudne warunki i mozolne godziny babrania się w ziemi opłaciły się. Po kilku chwilach Nathaniel był już przy niej. - Co to jest? Oglądał uwarznie znalezisko próbując ustalić jej przeznaczenie. - Powinnam najpierw to umyć. Jest całe w glinie. Camile odebrała wykopalisko i poszła wraz z Nathanielem do jej namiotu. - Jestem taka podekscytowana! Nie mogę się doczekać co się nam ukaże. - Rozumiem cię. A co jeśli to tylko glina? - Niszczysz mi marzenia. Rzuciła i żartobliwie szturchnęła go pod żebra. -Nathaniel! - Oho. Zaczyna się. Humor chłopaka zmienił się o 360°. - Mamy problem. Ksztusił brat Nathaniela Matt. - Ten chłop, który pozwolił nam kopać bradzi coś czego ja totalnie nie rozumiem ale chyba jest wściekły. Ty znasz ich język musisz iść ze mną i z nim pogadać. - Właśnie teraz gdy coś mamy... No nic. Camile zajmij się tym sama, bo coś mi mówi że ten koleś zaraz nas stąd wyrzuci. Camile skinęła głową i zniknęła w namiocie. Ustawiła miskę z wodą a obok swoje akcesoria. - Ujawnij mi swoją tajemnicę. Wyszeptała. Po dłuższym czasie udało się obskrobać połowę gliny ze znaleziska. - To musi być czyjś posąg. Tylko czyj? Ta głowa i ramiona nic mi nie mówią. Może to jakieś bóstwo? Myślała podekscytowana. Nagle poły namiotu rozchyliły się i do środka jak burza wpadł Nathaniel. - Musimy zwijać manatki. Gość twierdzi, że nie tego się spodziewał i że zniszczyliśmy mu najlepszy kawał pola. Na szczęście nic nie musimy płacić bo wcześniej podpisał zezwolenie. - Jeszcze nie skończyłam. Z nutą smutku w głosie Camile wstała i skrzyżowała ręce na piersi. - A właśnie, pokaż. - Uważam że to czyjś posąg. Tylko nie mam pojęcia czyj. Może lokalnego bóstwa? Jest ciężko ustalić bo jest mega stary i twarz jest zatarta. - Skoro to bóstwo musi mieć jakiś atrybut. - Na wet jeśli to pewnie ma go w dłoniach. A do nich jeszcze nie dotarłam. - Choć pomogę ci. Może zdążymy nim zwiną nasz obóz. Praca we dwoje szła szybko i w końcu skończyli. Posąg przedstawiał mężczyznę powyżej dwudziestki. Ubrany był w długą szatę. Wokół rąk owinięte były węże. - Węże hmm... Czyj to był atrybut? Caroline rzuciła się w swoje książki. Nathaniel popatrzył na nią z uśmiechem. Była w swoim żywiole. - Mam! Krzyknęła z triumfem. - To nie atrybut. To postać, którą potrafił przybierać bóg kłamstwa Loki! Znalazłam posąg Lokiego. Patrzyła na figurę już nie mal z miłością. - Świetne znalezisko. Pochwalił Nathaniel. Dziewczyna spojrzała w jego niebieskie oczy i uśmiechnęła się.
--------------------------------------------------
A więc tak to się zaczyna mam nadzieję, że wam się spodoba. Zapraszam do czytania. Z góry dziękuję za komentarze i wszystkie gwiazdki. ❤ Pozdrawiam!

Już więcej jej nie zobaczyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz