Znowu obudziły mnie krzyki ojca. Jak zawsze nie zwracałam uwagi na sense jego słów, tylko przewróciłam się na drugi bok i przykryłam się po czubek głowy kołdrą.
Po jakimś czasie usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i nastała cisza. Zamknęłam oczy i spróbowałam usnąć, ale ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju.
- Skarbie wstawaj. Za godzinę szkoła - usłyszałam cichy głos mamy. Płakała.
Odrzuciłam kołdrę i pokiwałam głową. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeczesałam ręką włosy. Westchnęłam cicho i wzięłam ubrania, po czym skierowałam się do łazienki. Podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojemu odbiciu.
Miałam podkrążone oczy, które wyraźnie odznaczały się na bladej cerze. Moje długie, blond włosy opadały na plecy. Jedyną normalną rzeczą w moim wyglądzie mogły być oczy. Miały, powiedzmy, zdrowy odcień zieleni. Nigdy nie była to piękna barwa. Była to zgniła zieleń, ale mi odpowiadała.
Ubrałam się w ubrania, które nie wyglądały zbyt pięknie. Przynajmniej na mnie, a to wina anoreksji. Rodzice próbują mnie z niej wyciągnąć, ale im, a właściwie mamie, bo tylko ona zwraca na mnie uwagę, się to nie udaje. Na anoreksję zachorowałam w wieku 15 lat. Już 3 lata zmagam się z nią, ale ona nie ma zamiaru ode mnie odchodzić.
Ale najlepsze jest to, że przez tą cholerną anoreksję wszyscy ze mnie szydzili, co spowodowało depresję. Super, no nie? Terapie nie pomagały, więc w końcu z nich zrezygnowałam i jakoś udało mi się z tym żyć. Po długim czasie, ale mi się udało.
Ubrana skierowałam się do kuchni. Ojca nie było już w domu, a mama siedziała przy stole z kubkiem w rękach i podbitym okiem.
To wina ojca. To zwykły pijak, bez pracy i cały czas przegrywa nasze pieniądze grając w pokera! Raz zdarzyło się, że wygrał chyba 2 tysiące, ale później przegrał 3. Właśnie... Przez to swoje zamiłowanie do alkoholu, zwykle przesypiał pół dnia, a jak już łaskawie wstawał, to albo przegrywał nasze pieniądze, albo bił mamę.
Nie miałam pojęcia jakim cudem mama wytrzymuje z nim. I dlaczego za niego wyszła. To wspaniała kobieta.
Zjadłam pół kromki, to na prawdę dużo, ale natychmiast pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam to co przed chwilą zjadłam. Tak było zawsze.
Wróciłam do pokoju i złapałam torbę, po czym opuściłam dom, ale mama zdążyła wcisnąć mi do torby jogurt.
Kiedy byłam już blisko przystanku zawróciła, a o mały włos jakaś dziewczyna by mnie zauważyła.
Zamiast do szkoły poszłam w kierunku lasu, który był na przeciwko cmentarza. Był to spokojny, pusty i las tak gęsty, że było w nim bardzo mało światła. Podeszłam do "mojej" ławki i położyłam się na niej, a torbę położyłam na ziemi, pod ławką.
Spojrzałam w korony drzew. To nie był pierwszy raz kiedy opuszczałam szkołę. Często tutaj przychodziłam, nie wiem czemu. Tak po prostu. Zawsze kiedy wracałam do domu, mama była na mnie zła, ale nie bardzo, bo jest za łagodna. Ona nie potrafi się unieść. Możliwe, że tylko dlatego nie postawiła się mojemu ojcu.
Spojrzałam w bok i zobaczyłam czarne auto z otwartym bagażnikiem, a za nim podążający tłum ludzi.
Śmierć.
Zaczęłam myśleć jak to jest umrzeć. Czy czujemy wtedy ból? Ile ona trwa? I co dzieję się kiedy umrzemy? Czy obudzimy się jako nowi ludzie, nie pamiętając poprzednich nas? Jeżeli tak, to ja nie chciałabym zapomnieć. Chciałabym pamiętać o sobie i o tym jaka byłam.
Może nie byłyby to najlepsze wspomnienia, ale za to wspaniale byłoby wiedzieć kim się kiedyś było. To nie możliwe, ale jednak byłoby miło.
Powróciłam do rzeczywistości i odwróciłam się tyłem do cmentarza. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudziłam się kiedy poczułam coś mokrego na twarzy. Usiadłam na ławce i spojrzałam do góry. Zaczęło padać. Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że za piętnaście minut powinnam być w domu. Wstałam, zarzuciłam torbę na ramię i powolnym krokiem ruszyłam w kierunku domu.
Po kilku minutach drogi dostałam wiadomość. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że to od Jake'a.
J: Samantho posłuchaj. Tutaj tata Jake'a. On musi wyjechać na jakiś czas i nie mógł się z tobą pożegnać.
Stanęłam gwałtownie i patrzyłam w ekran telefonu, nie wiedząc jak mógł tak postąpić. Przecież był moim chłopakiem.
Ja: Och. Proszę pana gdzie on wyjechał i na ile?
J: Wyjechał z miasta. Nie jestem pewien na ile
Ja: A takie minimum?
J: Chyba rok
Poczułam w oczach łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach.
Ja: Dobrze, do widzenia
Zablokowała telefon i zaczęłam biegnąć, a łzy spływały po moich policzkach. Byliśmy razem od początku liceum, to były już trzy lata.
Jak burza wpadłam do mieszkania i zawołałam mamę, ale nie dostałam odpowiedzi. Poszłam do kuchni, gdzie zwykle przesiadywała. Kiedy przekroczyłam próg kuchni, usłyszałam syreny policyjne, a nowa fala łez wypłynęła z moich oczu. Wybiegłam z domu i podbiegłam do pierwszego policjanta, który akurat szedł do domu.
- Proszę policjanta - zaczęłam szlochając - k-k-ktoś z-z-zab-b-b-ił moją mamę - powiedziałam cicho i znowu wybuchnęłam płaczem.
- Spokojnie, zawiadomili nas o tym pani sąsiedzi.
- Kto to był? - wyszlochałam, a policjant spojrzał na mnie z żalem.
- Pani ojciec.
Wieczorem
Stałam na małym stołku w kuchni z pętlą na szyi, a łzy ciekły po moich policzkach i opadały na podłogę.
Odkąd mama została zamordowana, a ojciec trafił do paki, jest tutaj strasznie cichu, przygnębiająco i ponuro. Nie wytrzymywałam i w końcu skapitulowałam. Wypuściłam głośno powietrze i zacisnęłam oczy. Po chwili wahania zsunęłam się z krzesła i poczułam jak sznur wbija mi się w skórę.
Zaczęłam się dusić, ale po chwili nie czułam już nic.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! To dopiero pierwszy rozdział, ale mam nadzieję, że przyjmiecie ją. To pierwsze moje opowiadanie tego typu (a jak nie wiecie to zapraszam do innych xD) i mam nadzieję, że was nie zawiodę. Dziękuję, że to czytacie. Do następnego!
CZYTASZ
Reinkarnacja ✔
Mystery / ThrillerSamantha - Dziewczyna z anoreksją i depresją, która trafia do psychiatryka. Jake - chłopak Sam, który nie powiedział jej o tym, że również tam trafił. Kiedy w końcu się tam spotykają, po pewnym czasie próbują się zabić, ale w jaki sposób i co ono ma...