Rozdział 14

164 13 0
                                    

Leżałam na trawie i patrzyłam w niebo.

Zdziwieni? Zanim pomyślicie, że uciekłam, pozwólcie, że powiem wam, że tak nie jest.

Otóż, jak się okazało ten budynek tworzy coś na wzór kwadratu, natomiast w jego środku jest średniej wielkości podwórko. Wiecie. Trawa, kilka starych huśtawek i równie antycznych stolików oraz krzeseł.

W tej chwili leżałam na trawie i obserwowałam pochmurne niebo. Czekałam ze zniecierpliwieniem na oberwanie chmury. Tak dawno nie byłam na deszczu, pomyślałam z westchnieniem.

- Samantho! - usłyszałam surowy głos jednej z opiekunek - natychmiast wracaj do środka!

- Nie teraz - powiedziałam nie patrząc na jej sylwetkę, która stała tuż nade mną i zasłaniała mi niebo - Mogłaby się pani przesunąć? Zasłania mi pani niebo - powiedziałam przymilnym tonem, a na jej twarzy zobaczyłam niedowierzanie - Niech się pani nie patrzy na mnie jak na kosmitkę - fuknęłam, a ona zamrugała szybko.

- Samantho wracaj do środka ale już! - teraz podniosła głos, więc łaskawie zaszczyciłam ją swoim spojrzeniem i uśmiechnęłam się uprzejmie.

- Nie - odpowiedziałam lakonicznie i z powrotem zaczęłam patrzeć na chmury.

Niestety nie długo się przypatrywałam firmamentowi, bo po chwili chwyciła mnie za ramiona i podniosła gwałtownie, przez co syknęłam, ponieważ za mocno mnie ścisnęła, ale nie reagowała na to.

- Dobrze, już dobrze - powiedziałam i posłałam jej nienawistne spojrzenie kiedy pociągnęła mnie w stronę budynku.

- Miłego dnia Samantho - powiedziała kiedy stanęłyśmy już w środku budynku.

- Nawzajem - te słowa dosłownie wysyczałam, ale ona najwyraźniej się tym nie przejęła, bo poszła tylko w swoją stronę.

Kiedy już odeszła wystarczająco daleko, wróciłam szybko na dwór i usiadłam pod drzewem, tak żeby nie było mnie widać przez okna.

Zamknęłam oczy i w ciszy siedziałam w cieniu. Zaczęłam myśleć o różnych rzeczach, ciesząc się zapachem nadchodzącego deszczu.

Po kilku chwilach nareszcie się doczekałam. Deszcz.

Otworzyłam oczy i z uśmiechem podniosłam się z trawy, a następnie wyszłam z pod drzewa. Deszcz spadał na moją twarz, a ja cieszyłam się jak dziecko, bo od zawsze kochałam deszcz.

Zamknęłam oczy i podniosłam twarz ku górze z lekkim uśmiechem. Stałam tak przez chwilę, bo nagle stało się coś, czego się wystraszyłam.

Kiedy tak stałam na zewnątrz, nagle poczułam, że ktoś złapał mnie za szyję i wpił się w moje usta.

Na początku wystraszyłam się, bo nikogo nie usłyszałam, ale po chwili zorientowałam się kto to był. Zarzuciłam mu ręce na szyję i oddałam mu pocałunek.

Chłopak oparł swoje czoło o moje, a oboje ciężko oddychaliśmy.

- Nie wiesz jak mnie wystraszyłeś - powiedziałam, a on uśmiechnął się lekko - Właściwie to co tu robisz?

- To chyba ja powinienem zapytać dlaczego stoisz tutaj, a chciałbym zauważyć, że leje jak z cebra - jak to możliwe, że nie zauważyłam kiedy zaczęło tak bardzo padać?

- Od zawsze lubiłam takie pogody - powiedziałam wzruszając ramionami - Ale ty nie powiedziałeś co tu robisz.

- Zobaczyłem jak tutaj stałaś i po prostu musiałem to zrobić - powiedział a ja uśmiechnęłam się - Może lepiej wracajmy, bo zaraz się przeziębisz.

- Gdyby nie to, że jesteśmy w psychiatryku, powiedziałbym, że to słodkie - przewrócił oczami i wyciągnął do mnie rękę.

- Chodź już, marudo - uśmiechnął się kiedy powiedział ostatnie słowo, a ja zaśmiałam się.

- Jak byliśmy młodsi, tak mnie nazywałeś.

- Wiem, wracamy? - przyjęłam rękę i wróciliśmy do psychiatryka.

- Musimy niedługo pójść do piwnicy, Tam może być wyjście - zaczęłam kiedy byliśmy w pokoju.

- Wiem, kiedy?

- Dzisiaj? - zaproponowałam a on skinął głową

- Może być. Oczywiście kiedy nikt nie będzie miał zmian.

- Się rozumie - powiedziałam z uśmiechem, przez co i on się uśmiechnął.

- Dobra, przyjdę po ciebie - skinęłam głową, a on wyszedł z pokoju, ale przed tym jeszcze złożył krótki pocałunek na moim czole, co wywołało mój uśmiech.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------




Reinkarnacja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz