Po skończonej walce od razu wsadzili go do karetki. Ja niestety nie mogłam jechać z nim, dlatego Sam zaoferował się, że mnie podwiezie. Całą drogę przepłakałam, przyjaciel natomiast starał się jak najbardziej mnie wesprzeć. Ja jedynie odwróciłam się do okna i starałam się uspokoić oddech. Ulżyło mi kiedy zobaczyłam budynek. Chciałam jak najszybciej być przy nim, przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.
Szybkim krokiem udałam się z Samem do recepcji. Starsza pani przekazała nam jedynie, że ma teraz operację. Z oczami pełnymi łez i trzęsącymi się rękami podeszłam pod salę operacyjną. Długo nikt nie wychodził, dlatego zmęczona, usiadłam.
-Kupić ci kawę?-wychrypiał przyjaciel. Kiwnęłam potakująco głową. Podszedł do automatu, a po chwili wrócił do mnie z dwoma kubkami gorącego napoju. Chwyciłam go ostrożnie dłońmi i upiłam łyk. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
-Tak mamo?
-Boże, Skylar gdzie ty jesteś?-wykrzyczała w słuchawkę.
Westchnęłam.
-W szpitalu-odpowiedziałam spokojnie. Dopiero po chwili doszło do mnie jak dziwnie musiało to zabrzmieć.
-Co?! W jakim szpitalu? Co się stało?!
-Mamo, spokojnie. Mój kolega został pobity i chciałam się upewnić, czy wszystko z nim w porządku-starałam się ją uspokoić.
-Nie mów mi, że pojechałaś do Stylesa? Skylar wracaj natychmiast do domu, rozumiesz?
-Muszę już kończyć. Pogadamy jak wrócę. Pa-rozłączyłam się.
Sam spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Bardzo była zła?-kiwnęłam głową-Może chcesz wrócić? Odwiozę cię.
-Nie, chcę być przy nim kiedy będzie przytomny. Ty wracaj, widzę, że jesteś zmęczony-uśmiechnął się blado.
-Nie zostawię cię samej. Nigdy-odwzajemniłam uśmiech. Nagle drzwi od sali otworzyły się i pojawił się lekarz. Automatycznie wstałam.
-Przepraszam, mógłby pan nam powiedzieć w jakim stanie jest Harry Styles?-chłopak podszedł do niego.
-Państwo są kimś z rodziny?-mężczyzna spojrzał na nas podejrzanie.
-Jestem narzeczoną-wypaliłam. Sam otworzył oczy ze zdziwienia. Po chwili jednak się uspokoił, bo zrozumiał, że inaczej lekarz nie powie nam nic o Harry'm.
-Cóż, z panem Stylesem jest ciężko, nie będę tego ukrywał-zakryłam dłonią usta-Nie mamy pewności, że z tego wyjdzie. Jeśli tak, to musi ograniczyć te walki, ponieważ jego organizm może tego nie wytrzymać. Póki co, ma połamane żebra, palec i nos. Do tego mnóstwo siniaków, rozciętą brew i wstrząs mózgu. Jeżeli przez dobę jego stan się nie pogorszy, to jest szansa, że z tego wyjdzie z tego cało. A teraz przepraszam, ale muszę iść-wyminął mnie, a z moich ust wydobył się szloch.
-Boże, Sam-wtuliłam się w niego-Jeśli on nie przeżyje... To ja tego nie wytrzymam.
Objął mnie mocno.
-On będzie żyć, rozumiesz? Musi...
Przesiedzieliśmy z Samem całą noc na korytarzu. Z tego co wiem, operacja przebiegła pomyślnie, a Harry'ego położyli w sali. Niestety nikt oprócz lekarza i pielęgniarek nie mógł tam wejść. Było mi strasznie niewygodnie na tych szpitalnych siedzeniach, mimo tego nie chciałam wracać do domu. Sam oparł głowę na rękach i ucinał sobie pięciominutowe drzemki. Kiedy kazałam mu wyjść, ten jedynie blado się do mnie uśmiechnął i pokręcił przecząco głową.
CZYTASZ
Bokser h.s.
FanfictionOna. Pewna siebie brunetka. Nie ma szczęścia w miłości i nie wierzy, że jeszcze kiedykolwiek się zakocha. Kiedy spotka Jego, zmieni zdanie. On. Na życie zarabia boksem. Kiedy spotka Ją będzie chciał z tego zrezygnować, byle mieć Ją przy sobie. Jedna...