Sehun stał przed wejściem do swojej nowej pracy. To nie był jego wybór. Nie chciał pracować z takimi ludźmi. Tak, był psychiatrą i doskonale radził sobie z osobami z zaburzeniami psychicznymi, ale przestępcy? To zupełnie inna historia. No ale jako najlepszy psychiatra, musiał im pomóc.
Wziął głęboki wdech i popchnął drzwi, wchodząc do wąskiego holu, w stronę sekretarki. Najwidoczniej na niego czekała, ponieważ prawie natychmiast powitała go z uśmiechem i wręczyła my klucze do gabinetu. Sehun rozejrzał się dookoła. Pomieszczenie wyglądało prawie jak salon, z szeroką kanapą na środku i osobami oglądającymi telewizję. W rogu pokoju znajdował się kącik dla mniejszych pacjentów. Widok dzieci bawiących się razem, po chwili odwracających wzrok ku niemu jakby był świeżym kawałkiem mięsa sprawił, że ciarki przeszły mu po plecach. Jak na razie normalnie. Nie było tak źle jak myślał. Zaraz potem dostrzegł znajomą twarz. Był to doktor, który go tu zatrudnił.
"Sehun, wreszcie jesteś! Potrzebujemy cię tutaj!" Dr. Kim powiedział.
"Na prawdę? Miejsce wydaje się bardzo spokojne"
"Dzisiaj tak. Ale czasem mamy tu istny chaos. Oni są spokojni tylko kiedy sami tego chcą" Dr. Kim wyjaśnił a Sehun pokiwał głową ze zrozumieniem.
"A więc jakie jest moje zadanie?" Sehun zapytał,
"Mamy tu wielu pacjentów z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Nie wiemy co jest przyczyną ich problemów, ani jak im pomóc. Chciałbym abyś pomógł nam ich zrozumieć i postawić prawidłowe diagnozy."
"Więc kiedy mam zacząć?"
"Jak najszybciej. Twój gabinet jest zaraz przy wejściu. Pierwszy pacjent powinien przyjść niedługo" Dr. Kim powiedział a jego usta uformowały się w przyjazny uśmiech zanim odwrócił się i po chwili zniknął w innym pomieszczeniu. Sehun ponownie pokiwał głową i skierował się do gabinetu wskazanego przez drugiego mężczyznę.
Gabinet nie był duży, ale wyglądał dobrze. W roku znajdowało się biurko, krzesło dla pacjenta i dla niego na środku oraz półkę z kartoteką i innymi papierami. Rozłożył swoje rzeczy w odpowiednich miejscach i po kilku minutach usiadł przy biurku, czekając na pierwszego pacjenta.
"NIE! PROSZĘ! NIE CHCĘ! KRZYWDZISZ MNIE! OW~! PROSZĘ PRZESTAŃ! ON MNIE SKRZYWDZI!"
Sehun usłyszał krzyki na korytarzu i szybko pobiegł na zewnątrz, zastanawiając się co się dzieje. Gwałt? To również zdarzało się w takich miejscach. Ale kiedy wyciągnął rękę aby chwycić klamkę, drzwi otworzyły się, a ochrona wciągnęła krzyczącego chłopca do środka. Mężczyźni posadzili pacjenta na krześle i przywiązali jego ręce do oparć. Wyglądał okropnie. Cały się trząsł ze strachu.
Za nimi wszedł Dr. Kim.
"Doktorze Oh, to Luhan. Jego karta znajduje się już na półce. Jeśli dasz radę poradzić sobie z nim, to cała reszta będzie dla ciebie prosta jak bułka z masłem" Sehun zastygł w bezruchu, przełykając ślinę kiedy spojrzał na chłopca.
"Czy on może mnie skrzywdzić?" Zapytał, a dr. Kim zaprzeczył.
"On się boi ciebie, bardziej niż ty jego. Pasy to tylko..środek ostrożności." Powiedział krótko zanim kiwnął do ochroniarzy i cała trójka wyszła z gabinetu. Sehun odwrócił się na pięcie i usiadł na przeciwko chłopca, dokładnie ilustrując jego twarz. Był taki piękny. Wyglądał jak anioł. Wszystko w nim było perfekcyjne. Mały i niewinny..Jak to możliwe, że się tu znalazł.
Potem zauważył łzy cieknące po jego bladych policzkach. Szarpał się z pasami bezsilnie.
Nagle myśl przeszła mu przez głowę. Luhan był idealny...Był kimś, kogo poszukiwał. No, przynajmniej z wyglądu. Teraz musiał się dowiedzieć wszystkiego o jego osobowości i przeszłości. W ciszy wstał i podszedł do szafki, wyciągając kartę Luhana i powoli wrócił na swoje miejsce, czytając.
Perfekcyjnie. To własnie jego szukał. Lecz wciąż chciał usłyszeć historie z ust chłopca.
"Uspokój się, Luhan. Nie skrzywdzę cię. Chce ci tylko pomóc" Powiedział spokojnie, siadając wygodnie.
"O-oni...mówią dokładnie t-to samo" Młodszy wyszeptał.
"Ale ja jestem inny. Obiecuje, że nic ci nie zrobię. Proszę, powiedz mi dlaczego tu jesteś"
I po chwili wahań, Luhan zaczął opowiadać swoją historię.
CZYTASZ
Call me Daddy - tłumaczenie
RomanceWiele osób mówi, że kiedy zadajesz się z szalonymi ludźmi, sam stajesz się jednym z nich. Można tak powiedzieć o WIELU psychiatrach. Dzień w dzień pomagają innym uporać się z problemami ale..kto pomaga im? Odpowiedź jest prosta. Nikt. Tłumią swoje e...