Dziękuję za motywację @molymoly_blog i @xnggx1
Kocham Was!Miłego czytania!
Wpatrywałam się pustym wzrokiem w dobrze mi znany napis. Zegar na cmentarnej kaplicy wybił godzinę ósmą. Ubranie, które miałam na sobie było całe mokre i lepiło się do mojego ciała, jednak nie przejmowałam się tym. Widziałam, że muszę o siebie dbać, bo mój organizm jest osłabiony, ale w tym momencie miałam to gdzieś.
Nagle poczułam rozsadzający ból w okolicach skroni. Zacisnęłam mocniej powieki, próbując to zignorować. Jednak nie było to takie łatwe.
- Super tego mi jeszcze brakowało- powiedziałam pod nosem.
Moi rodzice wylecieli dzisiaj rano na konferencje do Hiszpanii, mają dopiero wrócić w przyszłym tygodniu. Wiedziałam, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zadzwonienie do Ashtona- syna kierowcy mojego taty. W tym miesiącu pan Irwin zachorował więc jego syn go zastępuje. Lubie go, dobrze się ze sobą dogadujemy, może dlatego, że różnica wieku między nami wynosi zaledwie trzy lata.
Wyjęłam z plecaka swój telefon i wybrałam dobrze znany mi numer. Po kilku sygnałach usłyszałam charakterystyczny głos chłopaka. Podałam mu ulice i poprosiłam żeby po mnie przyjechał, on natychmiast się zgodził i powiedział, że już jedzie.
- Hope wszystko dobrze?- usłyszałam głos Asha, jednak nie miałam siły by unieść wzrok. Każdy nawet najmniejszy ruch powodował coraz mocniejszy ból.
- Proszę..- nie mogłam nic z siebie wydusić. Poczułam jak unosi moje ciało delikatnie do góry i gdzieś z nim idzie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i mocno zacisnęłam piąstki na koszuli chłopaka. Po chwili moje ciało ogarnęła senność, której się oddałam w całości.
Widziałam tylko ciemność, dochodziły do mnie poszczególne szepty jednak nic z nich nie rozumiałam. Próbowałam walczyć z zamkniętymi powiekami jednak to było zbyt silne. Znów odpłynęłam w krainę snów.
Poczułam uporczywe pulsowanie w okolicy skroni. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się białe plamki, które stawały się coraz większe i zlewały się ze sobą, tworząc jedną całość. Po chwili udało mi się zwalczyć opadające powieki i zobaczyłam delikatnie rozmazany obraz. Zamrugałam kilkakrotnie i dopiero wtedy widziałam wyraźniej. Znajdowałam się w sali szpitalnej.
- Szlak- mruknęłam pod nosem i powoli podniosłam się do pozycji siedzącej.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany i pościel były przerażająco białe, zawsze odstraszało mnie to w szpitalach. Odwróciłam głowę w prawą stronę i dostrzegłam kroplówkę, która dzięki gumowatej rurce była połączona z moją ręką poprzez wenflon.
Nagle do pomieszczenia wszedł doktor White z Megan- jedną, z pielęgniarką.
- Oj Hope- powiedział doktor, kręcąc przy tym głową.
Zaczyna się- pomyślałam
- Wiem, wiem- powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się słabo- Miałaś o siebie dbać, mówiłem ci: zero siedzenia na dworze do późna, zero sportu i najlepiej to, zero życia- naśladowałam głos pana White'a, robiąc przy tym śmieszne miny. Usłyszałam cichy chichot Megan i po chwili jej zawtórowałam.
- Widzę, że humor cię nie opuścił- powiedział doktor kręcąc z politowaniem głową. Cała nasza trójka znów zaczęła się śmiać- Dobrze, przejdźmy do mniej przyjemnych spraw. Badania- momentalnie moja mina zrzedła. Nienawidziłam tego ponieważ wiedziałam co to oznacza, kolejne diagnozy.
YOU ARE READING
What Do You Mean?
FanfictionDwanaście lat. Dwanaście długich lat pozmieniało ich oboje. On już nie jest tym samym sześcioletnim chłopcem z podbitym okiem. Ona nie jest już tą samą pięcioletnią dziewczynką chowającą się za plecami siostry. Czy uda im się odkryć prawdę n...