Z dedykacją dla babybizzle94 hahaha Hopstin ❤
Miłego czytania!*Narracja trzecioosobowa*
Mówi się, że liczenie uspokaja. Pomaga opanować emocje, które próbują za wszelką cenę wyjść z nas, lecz których my próbujemy nie okazywać. Czasami jednak nawet ta odpowiednia cyfra, która zawsze przy wypowiedzeniu uspokajała nas, nie pomaga. Tak teraz również było w przypadku Justina. Próbował się uspokoić na wszelkie sposoby jednak nic nie pomagało. Liczenie, śpiewanie w myślach czy nawet wystukiwanie nieznanego mu rytmu na kolanie.
Zegarek na jego lewej ręce wskazywał już godzinę piętnastą trzydzieści, a po Hope nie było śladu. Zmartwiło to go trochę ponieważ obawiał się, że i tym razem dziewczyna nie przyjdzie i znów nie będzie można się z nią skontaktować. Jednak nie tracił nadziei. Postanowił sobie, że choćby do północy, on będzie czekał.
Siedząc tak i rozmyślając co miałby powiedzieć szatynce jak ją spotka nie zauważył podążającej w jego kierunku nastolatki. Na jej twarzy gościła niepewność. Jej ciało było całe spięte a w głowie kotłowało się mnóstwo myśli, jednak w środku czuła, wypełniającą ją euforie kiedy tylko spostrzegła znajomą blond czuprynę. Kiedy dzieliło ją kilka metrów od chłopaka, postanowiła mu się chwilę poprzyglądać.
W oczy od razu rzuciła się rozcięta warga chłopaka, dopiero po chwili ujrzała również zielone limo pod jego okiem. Pokręciła jedynie na ten widok głową i delikatnie się uśmiechnęła. Zauważyła również, że Bieber trochę schudł, a włosy nie były idealnie ułożone, lecz w kompletnym nieładzie, co nie było podobne do jej przyjaciela. Nie chcąc dłużej czekać, musnęła jego ramię, prawie niewyczuwalnie, jednak chłopak podskoczył delikatnie na miejscu i obrócił się w stronę stojącej obok dziewczyny.
Kiedy ją zobaczył, gwałtownie wstał i stanął tak, że dzielił go od niej zaledwie metr.
- Cześ..- zaczęła niepewnie dziewczyna, jednak Justin nie pozwolił jej nawet dokończyć. Chwycił ją za materiał czarnej bluzy, którą miała na sobie i mocno do siebie przytulił. Nic nie było ich w stanie rozdzielić w tamtym momencie. Ani choroba, ani przeszłość, nic. Kiedy tak stali, Hope przypomniało się jak Justin ją tak przytulał w dzieciństwie, otulał ją swoim ciałem jakby chciał uchronić jej życie od wszelkich niebezpieczeństw.
- Odnalazłem cię- przerwał ciszę blondyn i odsunął się od szatynki- I już nie pozwolę ci odejść- mówiąc patrzał się jej prosto w załzawione oczy- Już nigdy- opuszkami kciuków otarł mokre od łez policzki dziewczyny, a następnie oparł swoje czoło o jej- Obiecuje.
- Czasami nie da się dotrzymać wszystkich obietnic- wyszeptała Hope i równie intensywnie zaczęła wpatrywać się w oczy Justina- Bo czasu nie zatrzymasz- odsunęła się od niego, a on dopiero teraz zauważył jak bardzo się zmieniła.
Jej ciemniejsza karnacja stała się bledsza, podchodziła nawet pod szarość, Justin również uznał, że jest bardziej sucha. Oczy, piękne czekoladowe oczy, stały się wyblakłe i teraz towarzyszyły im również wory, które były bardzo zauważalne, chłopak pomyślał, że może dziewczyna się nie wysypia, i nie był daleki prawdy. Zawsze różane usta, obecnie były oszpecone przez rany, które były spowodowane przygryzaniem ich, oraz były znacznie suchsze niż zazwyczaj. Blondyn również zauważył znaczne ubycie na wadze młodej Brown, która chyba próbowała nieudolnie ukryć to pod większymi ubraniami, jednak nie uszło do uwadze wszystkich. Jednak najbardziej Bieberowi rzuciła się czapka na głowie dziewczyny, która zasłaniała jej grube włosy, co najdziwniejsze żaden kosmyk nawet nie wydostawał się spod niej.
YOU ARE READING
What Do You Mean?
FanfictionDwanaście lat. Dwanaście długich lat pozmieniało ich oboje. On już nie jest tym samym sześcioletnim chłopcem z podbitym okiem. Ona nie jest już tą samą pięcioletnią dziewczynką chowającą się za plecami siostry. Czy uda im się odkryć prawdę n...