Kolejna nieprzespana noc była dla Justina jak susza na pustyni. Myślał tylko o swoim ciepłym łóżku i o śnie, który byłby dla niego ukojeniem. Jednak wiedział, że musi dokończyć to co planował już od tygodnia. Liczyła się dla niego każda sekunda, a dokładnie dla nich obojga.
Kiedy wydrukował kolejną stertę ulotek, którą następnie ułożył koło drzwi, postanowił się położyć, chociaż na te dwie godziny. Bo to właśnie dziś, wraz z przyjaciółmi ma zamiar wcielić swój plan w życie. Plan dzięki, któremu odzyska zabrane mu przed laty szczęście.
O ósmej rano budzik w telefonie chłopaka dał o sobie znak ten natychmiast wstał i usiadł w pozycji siedzącej. Przedarł leniwie twarz, powoli wstał i udał się do łazienki w celu odświeżenia swojego ciała. Widząc swoje odbicie w lustrze lekko się przeraził, jednak po chwili postanowił nie przejmować się tym jak wygląda i jak najszybciej się umyć, i uszykować.
Lodowata woda w kontakcie z jego skóra dała zamierzony efekt, Bieber natychmiast się rozbudził. Szybko natarł się jednym ze swoich żeli i w przeciągu kilku minut był już czysty i orzeźwiony. W pośpiechu nałożył wcześniej przygotowane ubrania, szybko uczesał włosy, które i tak niedługo miały stracić znacznie na długości.
Po wykonaniu porannej toalety szybko zbiegł na dół gdzie czekała na niego cała paczka przyjaciół, oczywiście nie było tam Hope, mimo tego na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Przyjaciele to najlepsze co mu się w życiu przytrafiło, no oczywiście prócz rodziców zastępczych, którzy dali mu nowy dom. Przywitał się z każdym z osobna i przeszedł do szczegółów na dzisiejszy dzień, każdemu przydzielił odpowiednią rolę i zadanie, powiedział dokładnie co ma zrobić, nawet podał godziny w jakich powinno zostać to wykonane.
W czasie kiedy on i chłopaki gadali, z kuchni wyszła również Holly, która już o wszystkim wcześniej wiedziała, ponieważ Justin przydzielił jej zupełnie inne, bardzo ważne zadanie. Dziewczyna niosła w prawej ręce talerz z kanapką, którą sama przygotowała, a w lewej kubek z parującą jeszcze kawą. Było to przeznaczone dla blondyna śniadanie. Chłopak podziękował jej uśmiechem i w pośpiechu zjadł, ponieważ liczyła się dziś dla niego każda minuta.
- Zaczynamy naszą misję- powiedział rozbawiony, a jednocześnie poważny i delikatnie się zaśmiał na co reszta mu zawtórowała, po czym wszyscy wyszli z domu. Musi się udać- pomyślał Justin i spojrzał w niebo, jakby właśnie tam u góry szukał wsparcia.
Kiedy on i Dan podjechali pod szkołę, zaparkowali na pierwszym lepszym miejscu i najszybciej jak się dało wbiegli do budynku. W pośpiechu udali się do gabinetu dyrektor, gdzie postanowili opowiedzieć jej cały szczegółowy plan. Była ona niezbędnym czynnikiem w pozytywnym zakończeniu ich małej misji.
- To niesamowite- powiedziała starsza kobieta po pięćdziesiątce, po której pomarszczonej twarzy zaczęły spływać łzy- Oczywiście, że się zgadzam! Możecie zacząć nawet teraz!- wykrzyknęła i gwałtownie wstała podchodząc do chłopaków, których następnie uwięziła w żelaznym uścisku- Jesteście cudownymi przyjaciółmi-dodała cicho- Już zmykajcie- oznajmiła wypuszczając przyjaciół z objęcia. Dan i Justin posłali jej na koniec szczery uśmiech i wymamrotali ciche, ale szczere "Dziękuje".
W tym samym czasie Ashton i Calum ruszyli do jednej ze stacji telewizyjnych, początkowo oczywiście nikt nie chciał ich wysłuchać, jednak kiedy Hood, w końcu się zdenerwował mężczyzna z ochrony, wzruszony jego historią uznał, że musi być ona w stu procentach prawdziwa i wpuścił ich do środka. Przyjaciele po drodze natknęli się na wiele ważnych osobistości z telewizji, którym oczywiście w skrócie opowiedzieli całą historię, każdy z nich był zdumiony, nie tylko upartością ale także odwagą oraz nadzieją jaka tryskała z tych ludzi.
YOU ARE READING
What Do You Mean?
FanfictionDwanaście lat. Dwanaście długich lat pozmieniało ich oboje. On już nie jest tym samym sześcioletnim chłopcem z podbitym okiem. Ona nie jest już tą samą pięcioletnią dziewczynką chowającą się za plecami siostry. Czy uda im się odkryć prawdę n...