Kiedy chcesz coś roztrzaskać, ale zauważasz, że życie zrobiło to już za ciebie.
20.10.2014, Los Angeles, posiadłość Tomlinsonów
Lot minął okropnie, już nie wspominając o całym wczorajszym dniu. I tak, wiem, to wszystko z mojej pieprzonej winy.
Wielki odłamek serca wydawał się ulecieć w odległe miejsce, kiedy Louis w końcu zgodził się na rozwód. Jakby...on naprawdę się poddał i mi uległ. Wtedy to wszystko stało się nazbyt realne.
Nie będę już Harrym Tomlinsonem.
Nie będę nosił obrączki.
Nie będę miał o kogo się martwić.
Nie będę z nikim w związku i prawdopodobnie skończę samotny, bo jedyna osoba, którą kocham i jedyna, która zdołała pokochać wszystkie moje wady ma właśnie ode mnie odejść.
Mam ochotę się poddać i po prostu wyjaśnić mu całą sytuację. Łzy w oczach nie ułatwiają mi sytuacji, by utrzymać się w pionie.
Podtrzymuję głowę nad blatem, spoglądając w dół do kubka kawy. Nie śpię od, chwila; trzech godzin z nie wiadomych powodów. A może wiadomych, ale za nic w świecie nie chcę się do nich przyznać czy o nich myśleć.
Słyszę jak Louis wychodzi z pokoju i gołymi stopami schodzi po schodach. Wstał wyjątkowo wcześnie, ale to zrozumiałe, bo nareszcie po dwóch tygodniach użerania się ze mną, dostał pozwolenie (od tej szmaty) na powrót do pracy. Pewnie nie umie się doczekać, by zniknąć z tego domu.Na wejściu ociera się o mnie szlafrokiem, bez dzień dobry ani hej ani kurwa, znowu ty, biorąc mnie za zbędne powietrze. Dokładne odtworzenie wczorajszego zachowania.
Obserwuję jak przygotowuje sobie herbatę i wyjmuje z opakowania swoje trzy ulubione ciasteczka, po czym siada obok mnie i zajmuje się telefonem.
Jestem kurwa nieistotny, wiem. Zasługuję na to.
I powinienem się cieszyć, przecież do tego przez cały czas dążyłem, prawda? Chciałem, żeby się załamał i złożył deklarację na pojawienie się w sądzie.
Ale teraz było całkowicie na odwrót.
Wzdycham i dopijam resztki kawy, kiedy jego spojrzenie zatrzymuje się na mnie. Zastygam, on sam też i przez chwilę tak na siebie patrzymy. Wiem, że jestem skończony jeśli posiada zdolność odczytywania emocji.
Louis unosi w powietrzu dłoń z obrączką i skupia na niej wzrok.
"Skoro mi ją założyłeś, teraz mi ją zdejmiesz." szepcze, uderzając ręką o blat. Wyciąga w moją stronę serdeczny palec i czeka. "No dajesz."
"Nie zrobię tego." stawiam się. Gdybym tego nie zrobił i posłuchał się, oznaczałoby to, że zrywam całkowicie swoją przysięgę. Załamałbym się psychicznie przez jeden, głupi, sentymentalny ruch.
Szatyn unosi wysoko brew.
"Nie chcę."
"Chcesz rozwodu, ale nie chcesz zdjąć mojej obrączki?" pyta z niezrozumieniem. "Gdzie logika, Harry?"
"Sam ją sobie zdejmij."
"Cóż, chciałem, żebyś ty to zrobił, żeby potwierdzić ostatecznie decyzję rozwodu." na te słowa zaciskam mocno oczy. "Masz jakiś problem?"
Nawet się nie waż rozpłakać, debilu, nie możesz, nie przed nim.
''Nie mam." odpowiadam cicho, odganiając szybkimi mrugnięciami łzy. "Nie mam, kurwa."
"To to kurwa zrób." warczy, wymachując przed moją twarzą ręką. "Zdejmij!"
Nie jestem pewien co we mnie wstępuje. W jednej chwili mam luźno zwieszone ręce po bokach, a w drugiej zaciśnięte na jego nadgarstkach. Popycham go na ścianę obok z taką łatwością, że sam widok boli. Nigdy ze mną nie walczy. Nigdy nie oddaje ciosów ani mnie nie zatrzymuje. Czuję jak jego dłoń trzęsie się z przerażenia i nie potrafię sobie tego wybaczyć.
"Nie mów mi co mam robić." syczę mu prosto w twarz, ale zdradzieckie łzy skapują mi po brodzie. Przechodzą mnie dreszcze z emocji, które kompletnie wyżerają we mnie skruchę. Wtedy powoli uwalniam go z mojego chwytu i bez spoglądania dwa razy za siebie, żeby przypadkiem nie zawrócić, oddalam się do swojego pokoju.***
Ostatnią walizkę postawiłem przed drzwiami, upewniając się, że dopiąłem prawidłowo kłódkę. Skończyłem pakowanie godzinę temu i od tamtej chwili ociągam się oraz płaczę, obchodząc dom raz po raz. Całe to mieszkanie jest dziełem moim i Louisa. Wszystko co mnie otacza dobieraliśmy razem, począwszy od koloru ścian po układ pokoi. Projektowaliśmy nawet meble na wymiar, wnęki w przedpokojach. To właśnie tutaj rozpoczęliśmy nasze życie jako małżeństwo i to także tutaj je zako....ech, nawet nie każcie mi kończyć.
Ścieram łzy z dekoltu i myślę, co teraz. Napisać mu notatkę? Poczekać aż wróci z pracy? Wysłać smsa?
Nie wiem, kurwa.
Teoretycznie nic konkretnego nie uzgodniliśmy. Nie poinformowałem go którego jest pierwsza rozprawa ani nie powiedziałem, że cały nasz dom może pozostać jego własnością.
CZYTASZ
The bed's getting cold and you're not here
FanfictionHarry, rozchwytywany model, podjął już decyzję: chce sie rozwieść z Louisem. Louis, osiągający sukcesy w specjalizacji plastycznej chirurg, także podjął decyzję: nie da mu tak łatwo odejść. Kończą ramię w ramię na terapii małżeńskiej, która ma urat...