Z czasem zrozumiesz co straciłeś.
3.10.2014
Nie jest sztuką znaleźć najlepszą terapeutkę w mieście i 'wykupić' ją na dwa miesiące. Musisz jej najpierw zagwarantować wysoką stawkę i zmusić do porzucenia swoich dawnych klientów. Jeśli myślicie, że to proste...to nie. Nawet nie dla mnie.
50 tysięcy za jedną sesję? Czy to coś,co stworzyliśmy z Harrym jest w ogóle tego warte? To 25 tysięcy na głowę, na miłość boską!Umówiłem się z nią na dzisiaj u nas w domu, z tego co się już dowiedziałem, nazywa się Mia Craight, skończyła studia dwa lata temu, a na sam szczyt pomógł jej się wspiąć wujek, który napisał kilka psychologicznych książek. Wszystkie z nich to bestsellery na całym świecie. Craight wyróżnia metoda działania w trakcie spotkań i fakt, że ma na swoim koncie setki uratowanych małżeństw heteroseksualnych i homoseksualnych. Prestiżem jest wymienienie z nią słowa.
"Co ty masz na sobie?"
Harry marszczy brwi i parska śmiechem.
"A ty? Wybierasz się na galę?"
Harry miał na sobie dresy i podziurawioną bluzę, a ja koszulę w paski i obcisłe spodnie. Można by podejrzewać, że skoro brunet jest modelem to się też tak zachowuje, jednak słowo daję, że to błędne spostrzeżenie. Brunet stawiał na wygodę i jeśli ktoś mu nie wcisnął do rąk ubrań na pokaz, nie ma szans, że założy na siebie coś co może krępować jego ruchy.
"Masz się przebrać." mówię stanowczo, poprawiają mankiety. "Nawet mnie nie wkurwiaj przed sesją..."
"Która jak przypominam była twoim genialnym pomysłem." wtrąca się. "Po co mam się odstawiać? Wytłumacz mi na cholerę."
"Żebyśmy się jakoś prezentowali?" odpowiadam pytaniem. "Żeby nie pomyślała, że się zaniedbujesz?"
"A twoim zdaniem wyglądam jakbym się zaniedbywał, tak?! Nie traktuję tej terapii jak coś ważnego na co trzeba założyć nie wiadomo co."
"Czyli traktujesz jak ''nic ważnego'' nasze małżeństwo..." kręcę głową. Czy ta gra naprawdę jest warta świeczki?
Wolę sobie nie odpowiadać.
"Idę na dół, jak będziesz gotowy chcę cię widzieć w salonie."
Z tymi słowami uciekam jak najdalej od niego.
Na odgłosy parkującego auta, Harry przewraca oczami i wyłącza telewizor, a ja biegnę do drzwi.
Jestem tak zdenerwowany, że poprawiam włosy w lustrze po raz tysięczny. Odblokowuję zamek w chwili, gdy Mia stawia pierwszy krok na schodku. Od razu zauważam, że przewyższa mnie o głowę; ma wysokie czarne obcasy. W talii upina ją szary kombinezon, spięty szerokim paskiem, o który zahaczają jej końcówki włosów.
"Jesteś sam Louis?" mówi na powitanie. Wkracza śmiało do środka i rozgląda się dookoła. Przez chwilę wygląda jakby ją zamurowało.
"Harry jest w salonie. Chciałabyś się czegoś napić?"
"Harry Styles?" ignoruje mnie "Harry Styles jest twoim mężem?"
"Harry Tomlinson, jeśli być dokładnym."
"Styles."
Odzywa się zza moich pleców nie kto inny jak mój mąż.
"Mam nadzieję, że zachowasz tę informację dla siebie. Nie chcemy, żeby media czy też fani dowiedzieli się o naszym ''małżeństwie''."
Mia prostuje się z małym uśmieszkiem.O co jej chodzi?
"Prowadźcie do miejsca gdzie chcecie żeby odbywała się terapia."
"A więc. Harry, Louis na początek kilka zasad. Jeśli chcecie, żeby to wszystko wypaliło musicie wykonywać każdą jedną rzecz o której wam powiem. Sesja trwa tyle ile ja stwierdzę, że potrzebne. Dopóki jej nie zakończę nie macie prawa odchodzić z miejsca. "
Na te słowa wbijam się mocno w siedzenie i zerkam kątem oka na Harry'ego. Śmieje się.
Typowe.
"Zasada numer dwa." mówi głośno, ściskając na kolanach swoją teczkę. "Pozwalam się wam podczas sesji wyzywać. Zasada numer trzy: po każdej sesji będziecie mieć zadanie do wykonania. Nie ma opcji, żebyście ją ot tak olali. Uwierzcie mi; nie chcecie się dowiedzieć jakie skutki, by to przyniosło."
Co?
"Zasada numer cztery, macie skupiać swoją uwagę na sobie, będę wam w tle zadawała pytania na które macie odpowiadać sobie. Większość rzeczy będę zapisywała. Co jakiś czas będę robić osobne spotkania z waszą dwójką. Zasada numer pięć, zero pracy przez dwa miesiące, nie obchodzi mnie czy macie robotę czy nie, musicie zrozumieć, że wasze małżeństwo ma dużą wagę i jest warte poświęceń. Macie zacząć spędzać ze sobą czas. Czasami robię wyjątki, ale to także na cele terapii."
"Proszę?" przerywa jej z oburzeniem Harry. Przesuwa się na brzeg kanapy. "Mam nie pracować przez tak długi okres? Jesteś na haju?"
"Nie jestem na haju, Tomlinson." uśmiecha się słodko. "Bez sprzeciwu."
"Styles."
"Ja też nie bardzo się z tym zgadzam." odzywam się, a Harry mi wtóruje. "Nie mogę tak po prostu zostawić swojej kliniki."
"Ktoś cię zastąpi, Louis. Koniec rozmowy na ten temat." odchrząkuje. "Teraz możemy zaczynać. Opowiedzcie jak się poznaliście, kto pierwszy zrobił krok? Kto pierwszy powiedział drugiemu, że go kocha? Kto zabrał kogo na randkę jeśli takowa była?"
Ogarnia mnie niezręczność i czuję, że Harry'ego też. Obraca sie do mnie bokiem i patrzy na mnie tym swoim tajemniczym wzrokiem.
"On się we mnie zakochał." mówi nagle i wzrusza ramionami. Wcale nie zaprzeczam. "Przed zostaniem modelem, pracowałem jako asystent dla francuskiej modelki. Jeany miała szalone pomysły i pewnego dnia naszła ją ochota na powiększenia sobie piersi. Musiałem ją zawieźć do kliniki. oczywiście. Kiedy czekała w poczekalni poszedłem szukać łazienki. Nie znalazłem żadnej dla pacjentów, ale dla personelu już tak...więc do niej wszedłem. Nim się zorientowałem, że jest zajęta, zobaczyłem Louisa sikającego do pisuaru. Przestraszył się i...kurwa nasikał na mnie." roześmiał się krótko, na co przygryzłem wargę. "Zepsuty zamek chyba naprawdę chciał, żebyśmy na siebie wpadli." spuszcza głowę wyraźnie zażenowany. "W każdym razie, Louis na mnie nakrzyczał, ale po chwili go zatkało i powiedział, że jeśli chcę skorzystać to droga wolna. Przez niego już dawno mi się odechciało i mu to powiedziałem."
"Louis dokończ co było dalej." podpowiedziała delikatnie Mia. Harry wyczekująco przechyla głowę, wiedząc do czego zmierzamy.
"No co?" peszę się "Zacząłem do niego niewinnie zarywać, co tu więcej mogę powiedzieć."
"Nie omijaj najlepszego, Tomlinson." brunet przyciska do ust dłoń, by powstrzymać śmiech. "No mów!"
"Spytałem cię czy sprawić na nowo, że ci się zechce." czuję jak moja twarz przybiera czerwony odcień, gdy Harry śmieje się szczerze, uderzając pięścią w poduszkę. "To po prostu źle zabrzmiało..." tłumaczę się.
Spoglądamy w tym samym momencie na terapeutkę, która bazgrze coś szybko na kartce.
"Kiedy Harry spojrzał na mnie jak na idiotę..."
"Jak na zboczeńca." poprawia mnie.
"Okay, jak tam wolisz. Wyszedłem z łazienki i udałem się do gabinetu. Tyle, że chwilę później Harry wszedł do niego z tą Jeany i myślałem, że zapadnę się pod ziemię."
"Jak doszło do waszego bliższego kontaktu?" pyta Mia.
"Po operacji Jeany." opowiadam. "Harry czuwał przy niej przez cały czas. Miałem akurat obchód po pokojach pacjentów, kiedy Harry na mnie wpadł. Prawie się przewróciłem, ale mnie podtrzymał."
"Starałem się nie wprawiać go w zakłopotanie, dlatego nie wypomniałem mu, że jest niezdarą. Zagadałem o dziewczynę." wtrąca się. Mam ochotę zdzielić go poduszką. "Z biegiem lat mogę powiedzieć, że jest chodzącą kaleką i beze mnie by już nie żył."
"Faktycznie, mogłem się przez ciebie zabić." mamroczę pod nosem jak zwykle za głośno. Harry natychmiast zwraca sie w moją stronę.
"Co proszę?"
"Nic."
"Nie, słyszałem co powiedziałeś." wskazuje na mnie palcem. "Co miałeś na myśli?"
Mia śledzi nas wzrokiem i odkłada na stół papiery. Chyba wreszcie coś ją zaciekawiło.
"Nic nie miałem na myśli, przestań się mnie czepiać!"
"Może mi jeszcze powiesz, że chciałeś się przeze mnie zabić!?"
Zaczynam żałować całego pomysłu z terapią. Przysięgam.Przyciskam palec do dziurek nosa i kontroluję oddech, który skacze.
"Harry, stop, zaszedłeś za daleko." Mia siada między nami i odsuwa nas na dwa końca kanapy. "Nie możesz na niego krzyczeć, gdy poruszasz takie tematy. Rozumiem, że twoja złość jest poparta troską..."
"Jaką troską?!" drze się na cały dom. "To jest definicja głupoty! Jak mogłem na to nie wpaść? On jest na tyle głupi, by wyrządzić sobie samemu krzywdę!"
Kulę się w sobie na dawne wspomnienia. Jego słowa miały w sobie coś; może zwyczajną rację. Zaczynam szlochać, krztusząc się niepohamowanymi łzami.
Jestem żałosny. Głupi. Nic nie warty, a już z pewnością nie jestem warty Harry'ego.
"Louis opowiedz Harry'emu czemu tak reagujesz na jego słowa."
"Bo jestem na tyle głupi, by coś sobie zrobić."odpowiadam łamiącym głosem, chowając twarz w dłoniach.
Nastaje cisza i najwidoczniej Mia czeka, aż Harry przetworzy informację. Wydaje się, że trwa to wieki. Słyszę jak dziewczyna przemieszcza się na swoje dawne miejsce.
"Ciąłeś się?" pyta cicho i gdybym go nie znał mógłbym powiedzieć, że nawet z nadzieją, że powiem nie. "Louis." podnosi ton. "Czy się ciąłeś?"
"Tak." mruczę.
"Mia, żądam końca spotkania." Harry wstaje z siedzenia, na co Mia chwyta go mocno za nadgarstek. Jego spojrzenie pada na jej palce ozdobione pierścionkami i zamiera. Przenosi wzrok, by spojrzeć jej w oczy.
"Dobrze wiesz, że nigdzie stąd nie pójdziesz, dopóki ci na to nie pozwolę."
Harry nic nie mówi. Pierwszy raz w życiu od razu słucha.
CZYTASZ
The bed's getting cold and you're not here
FanficHarry, rozchwytywany model, podjął już decyzję: chce sie rozwieść z Louisem. Louis, osiągający sukcesy w specjalizacji plastycznej chirurg, także podjął decyzję: nie da mu tak łatwo odejść. Kończą ramię w ramię na terapii małżeńskiej, która ma urat...