Ucieczka od życia...

55 5 0
                                    

[Kaya]

-Widzisz to? - spojrzałam na księgę. - Czerwone niebo. Piękne, a zarazem mroczne. Czyż to nie olśniewające połączenie?

Westchnęłam opadając na miękką trawę. Niebo jest tak piękne. Lecz ludzie na nie nie patrzą. Większość trzyma się uparcie ziemi. Czego się boją? Dlaczego nie zaczną marzyć i spełniać swych marzeń? Chcą być szczęśliwi, a nie robią nic w tym kierunku. Idiotyzm. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam ręce ku niebu.

-Chcę, by szczęście zagościło w sercach innych - szepnęłam po czym otworzyłam oczy. Różowo-fioletowe niebo spoglądało wprost na mnie.

"Nie uszczęśliwiaj nikogo na siłę"

Oparłam się na łokciach po czym powoli wstałam. Złapałam moją książkę i ruszyłam dróżką w stronę mostu. Mijałam różnych ludzi, czy to mężczyźni, czy kobiety, młodsi czy ci troszkę starsi. Wszyscy wpatrywali się w ziemie. Jedynie dzieciaki nieskalane trudem życia oraz starcy czekający na zbliżającą się śmierć dostrzegali niepowtarzalne piękno zachodzącego słońca. To smutne, iż nasza rasa z czasem zatraca możliwość bycia radosnym.

-Czy tak trudno być szczęśliwym?

"Szczęście przychodzi bez wysiłku, lecz bardzo łatwo można je też stracić"

Dotarłam do mostu. Siedziały na nim dwie dziewczynki. Mogły mieć może po siedem lat(?) Grały w klasy. Uśmiechnęłam się radośnie. Przysiadłam pod poręczą i otworzyłam książkę. Słowa same wylewały się na papier, lecz zauważyłam, że piszę tylko pustą frazę. Nic dla mnie nie znaczącą. Co znaczy KOCHAĆ KOGOŚ lub BYĆ KOCHANYM? Wyrwałam kartkę i zgniotłam w kulkę. Na kolejnej w książce widniał rysunek zegarka kieszonkowego oraz okaleczonej dłoni. Przywołuje wspomnienia... Nastoletnie wybryki, bunt. To były czasy... Co mi po nich pozostało? Parę blizn po zbyt głębokich nacięciach i mnóstwo wspomnień. Niekoniecznie dobrych. Przyjaciele rozeszli się po świecie. Teraz i oni spoglądają tylko w ziemię. Samotna łza wypłynęła na mój policzek.

"Nie płacz za innych, naucz się płakać za siebie"

Otarłam szybko buntownika po czym wstałam. Muszę być twarda, lecz nie dla siebie dla wszystkich innych którzy zwątpili. Stanęłam przy poręczy i spojrzałam w dół. Moja twarz odbijała się w tafli wody. Z pozoru ładna dziewczyna, pełna życia i energii. Jednak... jak było naprawdę? Co było rzeczywistością, a co kłamstwem? Zdjęłam płaszcz oraz szal i położyłam je obok książki. Przeszłam przez barierkę po czym znów spojrzałam w wodę. Tym razem widziałam szaleńca, który bał się wykonać krok przed siebie. Szaleńca, który mimo wszystko kochał życie.

-Co Pani robi? - spytała mnie jedna z dziewczynek. Zaskoczona mało co nie puściłam poręczy.

-Podziwiam odbicie nieba w wodzie - skłamałam.

-Mama mówi, że niebezpiecznie jest przechodzić przez barierkę.

-Twoja mama to bardzo mądra kobieta - powiedziałam uśmiechając do niej delikatnie. - Musisz się jej słuchać, a na pewno będzie szczęśliwa i uśmiechnięta.

Ponowne przekroczyłam barierkę stając po właściwej stronie. Nie potrafię się nawet zabić. Jestem tchórzem. Ubieram płaszcz oraz futrzany szal. Wypuszczam włosy i zabieram książkę. Spoglądam na pozostawione zawiniątko.

-Wskaż drogę zagubionym. Pokaż im niebo.

Odwróciłam się i odeszłam. Zostawiając kartkę w towarzystwie dziewczynek. Zaczęłam nucić piosenkę...

These wounds won't seem to heal,

This pain is just too real,

There's just too much that time cannot erase...

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Witam przybyszy! Nie owijając w bawełnę chciałam się spytać czy mam pisać to to dłuższe... no bo niby moim zdaniem pisać lepiej krótsze ale treściwe niż przeciągane na siłę byle tylko było dłuższe...

Do następnego kotełeczki *^*

Uciekam...Where stories live. Discover now