Rozdział 6

310 26 31
                                    



Max i Drew

Telefon Jamesa wstrząsnął wszystkimi, a najbardziej Maxem i Drew. Cara leżała w szpitalu podłączona do wszelkiego rodzaju urządzeń podtrzymujących życie. Operacja trwała sześć godzin, na szczęście pocisk ominął najważniejsze organy, ale chirurdzy mieli kłopot z krwotokiem wewnętrznym.

Max z Drew siedzieli przy łóżku w sali pooperacyjnej, modląc się, żeby dziewczyna przeżyła. Kilka lat wcześniej przeżywali to samo, ale pacjentką była Molly. Jej ówczesny „przyjaciel" okazał się gangsterem i dostała się w ogień krzyżowy.

- Przepraszam - bąknął Max.

- Dlaczego puściłeś ją z Jamesem? Przy nim ona robi się nieuważna, ma do niego słabość, choć sama się do tego nie przyzna.

- Drew, zabij mnie! To był błąd, ale mieli od razu jechać do Cytadeli.

Max był obity, Peter dał mu wycisk. Nie żeby jakoś specjalnie się bronił, wiedział, że zawalił. I tak dobrze, że oberwał tylko od jednego, a nie od wszystkich.

- Boję się - dodał.

- Ja też. - Drew ukrył twarz w dłoniach. - Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.

Przeżywali ciężkie dni. Rodzice Cary i dziadek zajęli najlepszy hotel w mieście, i dręczyli Anioły oraz lekarzy. Wszyscy martwili się jej stanem zdrowia.

Kapitan postanowił dokończyć szkolenie aktorów, nawet uczestniczył w kręceniu sceny. Wszystko się udało, przynajmniej w miarę. W Cytadeli zapanowała cisza, Anioły chodziły jak strute, dwóch zawsze przebywało w szpitalu, przy łóżku Cary.

Cara

DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Leżałam w śpiączce trzy tygodnie. Pierwszą twarzą jaką zobaczyłam była Maxa. Miał ślady po szwach, sińce już zbladły, wiedziałam, że został ukarany. Musiałam się ostro tłumaczyć przed ojcem i dziadkiem, aż w końcu przekonałam ich, żeby wrócili do pałacu.

Wróciłam do domu i powoli dochodziłam do siebie. Skakali wokół mnie, na nic nie pozwalali, ale wszystko szło w dobrym kierunku.

Tamten wieczór chciałam wymazać z pamięci. Wiedziałam, że James mnie uratował, ale czy było warto?

Dziś była prapremiera filmu, a ja ubierałam się na nią. Karmazynowa sukienka za kolano, z ładnie zabudowanym dekoltem. Buty na średnich obcasach. Zrobiłam makijaż i skropiłam się ulubionymi perfumami.

Max został tymczasowo cofnięty od ochraniania mnie. Nie dyskutowałam z Drew o jego decyzji, choć nie widziałam winy chłopaka w tym co się stało.

- Jestem gotowa - oznajmiłam schodząc do holu, gdzie czekali na mnie Peter i Nico wbici w smokingi. Mieli mi towarzyszyć na imprezę.

James

Tamten wieczór, tamten czas i następujące po nich dni... Tego nie zapomnę i chyba nie tylko ja.

Zabrałem się z pogotowiem, co dziwne nie było. Ze szpitala zgarnęła mnie policja, która chyba dwie godziny męczyła mnie, jakbym to ja postrzelił Carę. Z komisariatu odebrał mnie menadżer i Roy. Od razu pojechaliśmy do Cytadeli, gdzie panowała atmosfera jak na pogrzebie.

Kolejne dni były niczym koszmar. Samael zamknął się w pokoju, przytłoczony negatywnymi uczuciami w rezydencji, a ja z Roy'em ekspresowym ukończyliśmy treningi. Po nich, jeszcze szybciej, zostaliśmy odprawieni z Cytadeli.

Cara i trzynasty krasnoludekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz