Rozdział 15

199 19 5
                                    


Cara

Patrzyłam na jego plecy i cała krew odpłynęła mi z twarzy. Zrobiło mi się przykro.

- Oczywiście, podporządkuję się – powiedziałam zimno. – Podsumujmy twoje postanowienia. Nie wolno mi się spotykać z przyjaciółmi, bez twojej obecności. Nie wolno mi jeździć motorem. Samochodem po pewnym czasie pewnie także, no chyba, że ty będziesz obok. Mam pozrywać wszystkie kontrakty i rzucić pracę, który sprawia mi satysfakcję. Pisać, jak sam zauważyłeś, denne scenariusze, z których, jeżeli się uda, sprzedam co trzydziesty. Mam siedzieć grzecznie w domu i na ciebie czekać. O czymś zapomniałam? Telefon już ci oddać, żebyś mógł mnie w pełni kontrolować?

Spuściłam głowę i wycofałam się z kuchni. Zamknęłam za sobą drzwi do mniejszej sypialni i usiadłam na łóżku. Podciągnęłam kolana do piersi i objęłam je ramionami. Zaczęłam się kołysać.

James

I ponownie zostałem tym złym. Czemu nie potrafimy jakoś normalnie się dogadać? Podszedłem do drzwi i wyciągnąłem dłoń w stronę klamki, ale zrezygnowałem. Jeśli płacze to nie będę wiedział co zrobić. W ogóle, po co baby tyle ryczą? Wiecznie płaczą i to chyba o wszystko, o każdą głupotę. Denerwujące.

Nad tym jednak będę gdybać w czasie wolnym od wszystkiego i wszystkich.

- Cara? Słuchaj... Przepraszam. Chyba trochę przesadziłem. Nie chcę cię... ograniczać. Jeszcze dziś prześlę Drew kopię swojego grafiku, niech ustali z resztą jak cię ochraniać. I nie będę cię zmuszał do jeżdżenia z Samsonem. Jeśli zechcesz, po zdjęciach odwiezie cię do Cytadeli po rzeczy i motor, ale możesz też jechać taksówką. I nie musisz rezygnować z kaskaderki. W ogóle nie powinienem tego od ciebie wymagać. W końcu ty nie żądasz bym skończył z aktorstwem. Trochę ograniczę swoje zajęcia i kontrakty, by mieć więcej czasu dla ciebie, ale nie po to, by cię pilnować i chronić. Jesteś kobietą, którą kocham i na punkcie, której mam świra.

Odetchnąłem głęboko.

- O zaręczynach także zapomnij. To chyba trochę za szybko. Poczekam, aż dorośniesz do tej decyzji.

Cichutko, ale dość szybko czmychnąłem do łazienki. Przyda mi się chwila wytchnienia pod prysznicem.

Zamknąłem drzwi na klucz. Nie bym się czegoś obawiał, ale psychicznie nie jestem gotów na kontynuowanie tej rozmowy. Oboje znajdujemy się w dość nowej sytuacji. Te wszystkie pustaki, z którymi byłem, nie mogą się równać z Carą, która tak po prawdzie mnie nie potrzebuje. Sama potrafi o siebie zadbać. Jest ode mnie bogatsza, ma lepszą pozycję społeczną. Jest silniejsza i o wiele bardziej zaradna. Chyba tylko gotowanie jest jej piętą achillesową, ale nawet tu nie jestem od niej lepszy.

- Mam przejebane – szepnąłem do żelu o zapachu alg morskich.

Cara

Słyszałam go przez drzwi. Jeżeli mamy być razem, stworzyć coś stałego i stabilnego, powinniśmy pójść na ustępstwa. Jakoś się dogadać. James wpada z jednej skrajności w drugą. Najpierw wszystkiego zabrania, najchętniej zamknąłby mnie w klatce. Za chwilę na wszystko pozwala. Nie potrafiłam go zrozumieć, tej jego chwiejności.

I jeszcze te zaręczyny! Może ma rację, powinnam dorosnąć, oswoić się z tą decyzją. Nigdy nie chciałam wyjść za mąż. Żaden mężczyzna nie chce wybrakowanej kobiety. Powinnam powiedzieć mu prawdę, że jeżeli planuje założenie rodziny to powinien przemyśleć związek ze mną. Istnieje nikła szansa, że zajdę w ciążę. Dlatego wtedy nie przejęłam się aż tak bardzo zabezpieczeniem. James pewnie będzie chciał mieć potomka, a ja mogę mu go nie dać. Powiem mu, ale nie dziś. Potem.

Cara i trzynasty krasnoludekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz