Srebrny minivan Jessici czeka na nas na podjeździe przed domem Sunny, która od razu zajmuje przednie miejsce pasażera, podczas, gdy ja, Tiffany i Yonna wciskamy się na pozostałe siedzenia. Pomimo pory roku w samochodzie jest cholernie gorąco, duszno i wszędzie śmierdzi słodkimi perfumami, których nienawidzę, lecz dzielnie wytrzymuję to, wiedząc, że za niecałą godzinę zobaczę mojego anioła. Jejku, moja miłość staje się obsesją...
Kiedy znajdujemy się już na sali, tuż pod ogromną sceną, na której lada chwila ma się pojawić mój przyszły mąż wraz z resztą zespołu, czuję się jakbym miał zaraz umrzeć. Mój żołądek robi podwójne salta, a kolana zamieniają się w watę, łącznie z obiadem, który próbuje wyjść na zewnątrz.
Gdybym zrzygał się tuż przed koncertem mojego przyszłego męża, z pewnością uzyskałbym status życiowego nieudacznika.
- Kurwa, Sunny - mruczę niewyraźnie, łapiąc przyjaciółkę za ramię. - Zaraz zwymiotuję.
Brunetka mierzy mnie przerażonym spojrzeniem, aby już w następnej chwili uśmiechnąć się w ten typowy dla niej sposób.
- Spokojnie, Hyunnie - mówi, jedną ręką poprawiając moje włosy, a drugą wyciszając telefon. - Każda panna młoda denerwuje się przed spotkaniem z przyszłym mężem. Nawet, jeżeli jest dość nietypową panną młodą.
- Bardzo, kurwa, śmieszne - syczę i odwracam się, aby poprosić Yoonę o butelkę wody. Jedynie ona tutaj jest na tyle odpowiedzialna, by przejąć się moim stanem zdrowia.
Emocje rosną. Każdy łyk wody ciężko przechodzi mi przez gardło. Moje dłonie się pocą.
Cały się pocę.
- Kurwa, nie mogę zobaczyć mojego przyszłego męża będąc mokry jak zużyta pielucha! - mruczę sam do siebie zirytowany.
Później już tylko w ciszy liczę mijające minuty, dzielące mnie od rozpoczęcia koncertu.
Wkrótce potem światła gasną, zebrany wokół tłum gęstnieje i zaczyna piszczeć, a ja prędko zapominam o złym samopoczuciu i piszczę razem z nimi, głośno krzycząc imię mojego przyszłego męża.
- KAI OPPA!
Wychodzą na scenę.
Cholera, wyglądają lepiej niż w filmach w HD.
Tak właśnie wygląda słynne EXO w całej swej okazałości.
Piękni, utalentowani i cholernie seksowni, a pośród ich również i on.
- Cholera - przeklinam, bo widząc Kaia naprawdę jest mi słabo. Jeszcze nigdy żaden mężczyzna nie działał na mnie w taki sposób.
- Ktoś tak gorący nie może istnieć! - wzdycham, wachlując się włożoną wpół ulotką.
- Racja - odpowiada mi Tiff, widocznie tak samo rozemocjonowana jak ja. - Dziwię się, że jeszcze nie doprowadził do samospalenia.
Nie mam czasu myśleć o tym, czym jest samospalenie. Terminy chemiczne nie powinny mnie obchodzić, kiedy kilka metrów ode mnie stoi najprzystojniejszy mężczyzna tego świata.
Oddychamy tym samym powietrzem.
Jesteśmy w tym samym pomieszczeniu.
Cholera.
Krótkie przywitanie zagłuszone piskiem fanek, zapalenie lighsticków i w końcu upragniony początek.
Zdaję sobie sprawę z tego, że niewątpliwie jestem jedynym mężczyzną w tym sektorze, ale nie przeszkadza mi to. Przynajmniej zwracam na siebie uwagę, modląc się przy tym, aby Kai choć raz na mnie spojrzał. Przeżywam tu najlepszy dzień życia, halo!
![](https://img.wattpad.com/cover/55193454-288-k475560.jpg)
CZYTASZ
Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaek
FanfictionWyobraźcie sobie, że wasze największe marzenie właśnie się spełnia... Tak właśnie czuje się Byun Baekhyun - typowy licealista, kiedy jego idol, najidealniejszy ideał i miłość życia wraz ze swoim zespołem gra koncert w jego mieście. Dodatkowo przypad...