#9 Dzień siódmy: Cham i prostak

10.6K 1.1K 1.2K
                                    

Budzę się wypoczęty i zadowolony. Całą sobotę przeleżałem w salonie razem z Kyungsoo, oglądając filmy i jedząc słodycze, lecz niedzielę zamierzam spędzić nieco aktywniej.

Wstaję, narzucając na ramiona szlafrok i idę w stronę drzwi, rzucając Chanyeolowi krótkie spojrzenie. Zawsze budzę się pierwszy, kiedy on jeszcze śpi. Ciągle mam w pamięci poranek, kiedy spał razem ze mną i mimo wszystko na samo to wspomnienie czuję przyjemne ciepło.

- Cześć - mówię, wchodząc do kuchni, gdzie część członków już zaczyna jeść przygotowane śniadanie.

- Dzień dobry - odpowiada Suho, siedząc u szczytu stołu i trzymając w rękach filiżankę. Nawet nie wyobrażam sobie, że jeszcze niedawno mogłem podziwiać tych ludzi tylko na plakatach.

- Dobrze spałeś, Baekkie? - pyta Kyungsoo, zajęty miksowaniem owoców, aż do uzyskania gładkiej, kolorowej papki.

- Tak, dziękuję - mówię, nalewając do szklanki sok pomarańczowy. - A wy?

Wszyscy odpowiadają krótkim "w porządku", a ja uśmiecham się. Przez ten tydzień zdążyłem się tu zadomowić i serce boli mnie na myśl, że po kolejnej niedzieli będę zmuszony pożegnać się z chłopakami i wrócić do domu. Z drugiej strony nieco tęsknię za babcią, mamą i moimi przyjaciółkami, lecz rozstanie z członkami EXO będzie bardziej niż bolesne.

Krzywię się, widząc Park Chanyeola wchodzącego do kuchni. Ma na sobie jedynie bokserki i bezrękawnik, przy czym bezwstydnie krąży wokół stołu, żując kęs zabranego z miski jabłka.

Podczas śniadania nie da się ukryć, że rzuca mi podejrzane spojrzenia. Cała jego uwaga skupia się na mnie, przez co mam ochotę krzyknąć "O CO CI, DO CHOLERY, CHODZI?!". Oczywiście nie robię niczego takiego.

Kiedy Chanyeol kończy swoją grzankę z serem, ja również odsuwam miskę z musli i wstaję, wychodząc za nim. Jestem niemal pewny, że reszta chłopaków już zauważyła naszą dziwną relację.

- Ej - prycham, zatrzymując go w drodze do jego pokoju.

Bez słowa odwraca się, wbijając we mnie zniechęcone spojrzenie.

- O co chodzi?

- O co ci chodzi? - mówię dobitnym tonem. - Przez całe śniadanie patrzyłeś się na mnie.

- Czy to coś złego? - na jego wargach pojawia się rozbawiony uśmieszek.

- Wyglądało na to, jakbyś chciał mi coś powiedzieć - mówię, krzyżując ręce na piersi. Chcę mu pokazać, że to ja ustalam tu zasady. - Więc mów.

Wzdycha, drapiąc się po karku, a następnie znów wbija we mnie to przeszywające spojrzenie. Wygląda na zakłopotanego, a ja mam wrażenie, że lada chwila usłyszę coś, czego wolałbym uniknąć.

- Wyjdźmy gdzieś razem dziś wieczorem.

Mój oddech grzęźnie w płucach, kiedy na nowo analizuję jego słowa.

- Zapraszasz mnie na randkę? - na mojej twarzy mimowolnie pojawia się nikły uśmiech. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

- Ej, nie powiedziałem, że to będzie randka - mówi szybko, unosząc dłonie w obronnym geście.

- Pf, nie musiałeś - wywracam oczami, chcąc ukryć fakt, że naprawdę miałem nadzieję na randkę.

- Więc jak?

Słysząc jego głos podnoszę wzrok.

- Co jak? - pytam, unosząc brew w górę.

Park teatralnie wzdycha i wywraca oczami.

Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz